ďťż

Uratowali nas z głębi...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
.. choć może wcale byśmy w nią nie wpadli, gdyby nie ich ingerencja. Naprawili mój złamany kręgosłup... ale zostałem ranny wtedy, gdy zniszczyli „Marzenie Wuphonu”. Zmienili zwykłą przygodę w epopeję... lecz nie pozwalają nam wrócić do domu w obawie, że o wszystkim opowiemy. Proszę bardzo, do licha. Będę burkotał dla głupiego noora. Skarpetka muska sobie sierść i sprawia wrażenie gorąco spragnionego tego dźwięku. Przez wiele miesięcy miał za towarzystwo jedynie ludzi. Z bliska wyczuwam w nim pewną różnicę. To samo nieraz widywałem w oczach niektórych noorów, wylegujących się w wuphońskim porcie. Gładką arogancję. Swego rodzaju leniwe samozadowolenie. Sugestię, że noor jest wtajemniczony we wspaniały żart, którego ty nie rozgryziesz, dopóki jajko nie wyląduje ci na twarzy. Ewasx Ludzcy jeńcy wykazują upór, Moje pierścienie. Nie odpowiadają na pytania albo próbują zbić nas z tropu bezczelnymi kłamstwami. ZAPYTANIE-DOCIEKANIE: Czy istnieje podobieństwo między ich zachowaniem a tym, jak wy wprowadziliście w błąd Mnie? Tym, jak zamazaliście tak wiele woskowych wspomnień, które współodziedziczyliśmy po Asksie? To wystarczy, by sprowokować nieprzyjemne pytania. CZY NIE PODOBA SIĘ WAM STATUS ELEMENTÓW NASZEJ NOWEJ, ZNACZNIE UDOSKONALONEJ CAŁOŚCI? NASZEJ AMBITNEJ JEDNOŚCI? Tak jest, większość z was utrzymuje, że cieszycie się z tego, iż jesteście częścią wielkiego jophurskiego jestestwa, a nie mdłego, traeckiego zestawu. Czy jednak Ja-my możemy być pewni, że wy-my kochacie Mnie-nas? Już samo to pytanie może być objawem obłędu. Jaki zestawiony w sposób naturalny Jophur pozwoliłby sobie na podobne wątpliwości? Stos kapłański „Polkjhy” przewidywał, że ten eksperyment z hybrydyzacją skończy się niepowodzeniem. Wyraził opinię, że nie da się nasadzić torusa władzy na traeckie pierścienie, które przywykły już do swych zwyczajów. Przez udręczone szlaki częściowo stopionego wosku ku górze unosi się metafora. Czy próbujesz dokonać porównania, o drugi pierścieniu poznawczy? Ach, tak. Ja-my to rozumiemy. Próba złożenia szlachetnego Jophura z niedobranych traeckich elementów mogłaby przypominać zadanie oswojenia stada dzikich zwierząt. To trafna analogia. Szkoda, że ta przenośnia nie pomoże w rozwiązaniu Mojego-naszego problemu. Jakie tajemnice zostały pochowane w stopionych obszarach? Jakie wspomnienia celowo zniszczył traecki najwyższy mędrzec w wypełnionych stresem chwilach poprzedzających konwersję Asxa? Ja-my mamy pewność, że w pewnej chwili w owych warstwach biegnących wzdłuż naszego wspólnego rdzenia zamigotały ważne fakty. Coś, czego Jophurzy nie mieli się dowiedzieć. Ale my-Ja się tego dowiemy. Muszę to wiedzieć! SUGESTIA: Być może uda się nam wydrzeć informacje z tych niedawno pojmanych ludzi. Tych, których określają imienne atrybuty Lark, Ling i Rann. OBALENIE: Kapłański stos bucha parą frustracji, poirytowany wieścią, jak mało informacji o Ziemianach zawiera nasza pokładowa Biblioteka. Dysponujemy szczegółowymi receptami na sera prawdy bądź wymuszające narkotyki skuteczne przeciw innym gatunkom, które są wrogami Wielkich Jophurów, lecz w naszych archiwach nie ma wzmianki o żadnej substancji, która działałaby specyficznie na ludzi. Nasza Biblioteka z pewnością wymaga aktualizacji, choć jest to relatywnie nowa jednostka, która liczy sobie mniej niż tysiąc lat. Jeden ze stosów taktycznych, przydzielony do pokładowego sztabu planistów, zasugerował, byśmy użyli metod stworzonych do przesłuchiwania Tymbrimczyków. Ci diabelscy spryciarze są bliskimi sojusznikami Ziemian i wydają się do nich podobni na wiele sposobów, nie ograniczających się do dwunożnej lokomocji. Wypróbowaliśmy tę sugestię, poddając jeńców działaniu fal psionicznego przymusu, dostrojonych do empatycznych częstotliwości Tymbrimczyków. Ludzie jednak wydają się głusi na te impulsy i nie reagują na nie w żaden sposób. Tymczasem nasz kapitan-dowódca bucha oparami złości - gryzącymi wyziewami, które sprawiają, że wszyscy niebędący na służbie członkowie załogi pierzchają jak najdalej od niego. Co jest powodem tak straszliwego gniewu, Moje pierścienie? Wieści, które niedawno nadeszły z pobliskich wzgórz. Gorzkie wieści potwierdzające nasze obawy. Na wschodzie wydarzyła się katastrofa. Nasza druga korweta dotarła wreszcie do miejsca, w którym przed dwoma dniami umilkła jej bliźniaczka. Na pokładzie „Polkjhy”, Ja-my patrzyliśmy z trwogą na transmitowane przez nią obrazy zniszczenia. Wrak pogrążył się już w błotnistej wodzie moczarów, w jakich z przyjemnością mógłby się tarzać traeki, kontemplując swe woskowe skropliny. Okolicę zalewały strugi niesionego wichurą deszczu. Nasze czujniki szukały ocalonych, lecz znalazły jedynie pozostałości - głównie pojedyncze pierścienie, które wróciły do dzikiego stanu zwierzęcego, instynktownie gromadząc sterty gnijącej roślinności, jakby były jedynie prymitywnymi przedtraekimi. Zebraliśmy kilka z tych ocalałych torusów. Wyciśnięcie ich rdzeni pozwoliło nam odczytać kilka niewyraźnych szlaków pamięci. To wystarczyło, by zasugerować, że winne są delfiny, które wynurzyły się z morza, by przynieść zgubę naszym braciom. Jak mogło im się to udać? Strącona korweta meldowała, że jej systemy obronne zachowały czterdzieści procent skuteczności. To powinno z nawiązką wystarczyć do powstrzymania wypadu zdesperowanej ziemskiej zdobyczy. Nawet podczas burzy z piorunami zapędzona w ślepą uliczkę zwierzyna nie powinna być w stanie przeprowadzić ataku z zaskoczenia. Mimo to z naszej strąconej korwety przed jej tajemniczą zagładą nie wydostał się ani jeden sygnał alarmowy. Raz jeszcze dopadają nas dręczące wątpliwości. Dzikusy podobno są prymitywne i umieją niewiele więcej niż barbarzyńscy przedterminowi osadnicy, których tchórzliwi przodkowie zasiedlili ten świat. Mimo to ci sami Ziemianie wywołali zamieszanie w całych Pięciu Galaktykach i raz za razem udawało się im uciekać przed potężnymi flotami, które wysłano za nimi w pościg. Być może pokładowa wspólnota statku „Polkjhy” popełniła błąd, wyruszając na tę wyprawę samodzielnie, mając tylko jeden potężny krążownik po to, by wywalczyć przeznaczenie dla naszego gatunku
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.