ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
W końcu zaś
XX-go wieku szatan zjawił się już widoczny i osiągalny, wrogi, dziki i szyderski.
Opanowując poprzez
swoich żydowskich agentów umysły tych, którzy oddali mu się nieświadomie sami we
władzę opętań-
czą.
I oto, po 300 latach doszliśmy do tego, że teraz diabłów wywołują publicznie;
wszyscy ich widzą, do-
sięgają i oddają pokłon; i szatan rozsiadł się na tronie, rządzi światem i w
swej piekielnej złości prowadzi
nas niewątpliwie ku zgubie. Któż może powiedzieć, kiedy ostatecznie skończy się
to szatańskie pano-
wanie? Lecz wielu, podobnie jak ja myśli, że zbliża się jakaś straszna
katastrofa, bowiem planeta nasza
przestała już być moralną. Każde nowe odkrycie oddaje ulicy jakąś hermetyczną
tajemnicę, którą tłum
wykorzystuje nie dla dobra ziemi, a tylko dlatego, żeby prędzej wyczerpać i
zniszczyć ją - dźwięczy jak
echo piekielnego śmiechu z naszej ciemnoty.
Lecz odbiegłem od swego przedmiotu i powracam do ostatnich lat XX- go wieku. W
tym czasie, kie-
dy w Europie szybko postępował moralny i fizyczny upadek białych narodów, w Azji
budziła się, rozra-
stała i dojrzewała żółta rasa. Jeszcze zdrowa, wierząca i ożywiona gorącym
patriotyzmem - tym wojow-
niczym zapałem, który stwarza bohaterów i uczy pogardzać śmiercią - ta stara,
żółta rasa rozsądnie
przejęła od białych wszystko, co mogła zużytkować z korzyścią dla siebie:
tworzyła i ćwiczyła wojska,
budowała flotę morską i powietrzną, ulepszała drogi komunikacyjne i kiedy
wszystko było już gotowe -
ruszyła na zachód, żeby znaleźć miejsce dla nadmiaru swego zaludnienia.
Była to nowa wędrówka narodów; miliony żołtolicych, niewyczerpanym ludzkim
strumieniem lądem
82
i morzem płynęły na terytoria białych. Europa i Ameryka zostały zupełnie przez
nich zalane; lecz przede
wszystkim zajmiemy się losami Europy.
W owym czasie Chiny były jeszcze monarchią, której tron dzierżył młody,
energiczny cesarz, mądry
i chytry jak prawdziwy Azjata. Zanim przedsięwziął swój olbrzymi pochód, zebrał
on przed tym jak naj-
bardziej szczegółowe wiadomości. Cała armia dobrze zorganizowanych szpiegów
obeszła wszystkie,
oznaczone przez zdobywcę kraje i przekonała go, że moment był szczególnie
sprzyjający dla pomyślne-
go wkroczenia. Przede wszystkim szpiedzy przekonali się, że z powodu występków
przeciw naturze,
wzrostu liczebnego trzeciej płci" i nienawiści do dziecka - ludność Europy
znacznie się zmniejszyła.
A w ogóle byli to ludzie słabi, nerwowi i prawie niezdolni do obrony, gdyż
militaryzm" uważany był za
niemoralny; godła narodowe wyrzucono do śmietnika, a armie chociaż nie zostały
zupełnie zniesione,
jednak przedstawiały sobą źle uzbrojone ludzkie stada niezdyscyplinowane i
nieprzeniknięte bohater-
skim duchem; jednym słowem byli to obywatele gardzący wojennym rzemiosłem i
widzący w nim tylko
przeżytek barbarzyństwa, skazany na zupełną zagładę. Znaleźli się oczywiście
także uparci i zacofani
ludzie, którzy próbowali protestować przeciwko takiemu kierunkowi myśli, lecz
pokojowe" kongresy
i konferencje ogłosiły ich wrogami ludzkości, chcącymi jakoby zalać ziemię krwią
i do tego jeszcze w ta-
kim czasie, kiedy de facto wojna stała się niemożliwa ze względu na
udoskonalenia śmiercionośnych
pocisków i narzędzi wojny, które mogły w jednej chwili burzyć całe państwa i
zasłać kraj gruzami i ofiara-
mi hekatomb.
- Należy głosić nie zbrojenia, a braterstwo narodów - krzyczeli pacyfiści".
Albowiem któż odbuduje
zburzone miasta i naprawi powojenne szkody, kiedy prawie niemożliwą jest rzeczą
znaleźć robotników;
a po drugie cywilizacja dosięgnęła wreszcie celu i wszyscy członkowie
społeczeństwa są bogaci, szczę-
śliwi i równi.
I oto w czasie tej idylii niespodziewanie wtargnęły wojownicze hordy żółtych
narodów i nastąpiło nie-
słychane poniżenie białych przez Azjatów, którymi Europejczycy tak długo
pogardzali, eksploatowali ich
i męczyli. Nikczemna i tchórzliwa ludność, prawdziwe plemię zgniłej
cywilizacji", które sobą przedsta-
wiała - oszalała ze strachu. Każdy drżał tylko o swoje nędzne życie; o
samoobronie nie było mowy i zwy-
ciężeni na kolanach spotykali zwycięzców, oczekując ich z trwogą i błagając o
litość.
Nie ukrywając swojej pogardy dla tego stada tchórzów, rozpostartych na jego
drodze młody cesarz
dokonywał objazdu podbitych krajów zatrzymując się tylko w stolicach, które
będąc nadmiernie zalud-
nione stanowiły w dosłownym znaczeniu serca krajów i mieściły cały kwiat narodów.
Wszędzie, gdzie przechodził dumny syn słońca" zaprowadzał nowy porządek: bogatą
ludność wy-
pędzano z ich domów i pałaców; a majątki konfiskowano. Pozbawiony komfortu i
rozkoszy cały ten tłum
darmozjadów i zdrajców, umiejący tylko wymieniać i zabijać, lub sprzedawać i
poniżać swoją ojczyznę,
gardząc przy tym uczciwą pracą - był teraz pod odpowiednim konwojem, wypędzony z
miast i wysłany
do obróbki pól, żeby dostarczyć zwycięzcom zapasów owsa, mąki i innych środków
żywności. Tłumy
uczonych" i bogaczy mozoliły się pod groźbą bata lub szubienicy. Ożywiły się
zapomniane fabryki i róż-
ne zakłady i zaczęły pracować na korzyść zwycięzcy. Zapędzeni do nędznych chat,
ci wybawcy" ludzi
od wszelkiego obowiązku poszanowania zasad i wiary, doświadczali na sobie prawa
zapłaty. Głoszoną
przez nich utopijną równość" znaleźli teraz w powszechnej hańbie, nieszczęściu,
ubóstwie i bezustan-
nym, ciężkim trudzie. Odrzucili Boga i sprofanowali religię, zniszczyli kult
sakralny Mszy św
|
WÄ
tki
|