X


Podczas tych straszliwych nocy Julika widywa�a, by� mo�e, swego Stillera w owej niezapomnianej chwili, kiedy wyciera� kieliszki z ubieg�ego wieczora i chowa� do kieszeni...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Teraz Stiller ju� nawet nie pisywa� list�w. Powstaje oczywi�cie pytanie, czy nikt tego Stillera (skoro biedna Julika sama nie mog�a tego napisa�) nie poinformowa� kiedy� w cztery oczy, co prze�ywa w Davos jego �ona, b�d� co b�d� jeszcze �ona, kt�r� mimo tej innej kobiety kocha� przynajmniej na tyle, �e chcia�, aby odczuwa�a jego brak. Ale Stiller nie by� sk�onny do przyjmowania informacji w cztery oczy. Dawni znajomi zrezygnowali po nieudanych pr�bach, nowi za�, kt�rych mia� zapewne, r�wnie ma�o jak on wiedzieli o straszliwych nocach Juliki... Kto o nich w og�le wiedzia�? Biedna Julika nie zwierza�a si� nikomu. Zdaje si�, �e jeden tylko cz�owiek si� orientowa�: m�ody weteran sanatoryjny. Ale i o tym m�wi� tak pogodnie i lekko jak o swoich Ojcach Ko�cio�a, o absolutnej pr�dko�ci �wiat�a (kt�ra nie daje si� podwoi�, je�eli dwa promienie �wietlne p�dz� naprzeciw siebie), o klasycznym prawie sumowania i odejmowania pr�dko�ci, kt�re przy �wietle nie obowi�zuje, i o buddyzmie. Znowu siedzia� pewnego razu u jej n�g pe�en wiedzy, a wyczerpana Julika usi�owa�a go s�ucha�. Przeczyta� w�a�nie w jakim� czasopi�mie zdanie profesora Scherrera z Zurychu, kt�re go zachwyci�o: masa to energia na zablokowanym koncie. - Czy to nie dowcipne? - Tak - odpar�a Julika. - Tak w�a�nie jest - ci�gn�� tym samym tonem, przerzucaj�c kartki czasopisma. - W dzie� gra si� w szachy i czyta, a w nocy si� p�acze. Nie jest pani w tym domu jedyna, Juliko, prosz� mi wierzy�. Wszyscy to tutaj prze�ywaj�. Z pocz�tku, przez pierwsze tygodnie, a nawet miesi�ce, jest si� oszo�omionym. Jak tu pi�knie! Siano, �ywica, wiewi�rki i tak dalej. A potem przychodzi przera�enie. Cz�owiek ryczy w poduszk� i nie wie dobrze, dlaczego, przecie� to szkodliwe, wie tylko, �e jego gor�czkuj�ce cia�o rozpadnie si� jak �agiew. A potem, wcze�niej czy p�niej, wszyscy tu my�l� o ucieczce. Przede wszystkim w nocy, kiedy si� jest sam na sam ze sob�. Wtedy rodz� si� najbardziej szalone plany, ka�dy staje si� swoim w�asnym Napoleonem, swoim w�asnym Hitlerem, �aden z nich nie dosta� si� do Rosji, a nasi pacjenci nie docieraj� nawet do doliny, tak, Juliko, cztery godziny kolejk�, przesiadanie w Landquart, bagatelka. Niekt�rzy pr�buj� te� tego rokrocznie, ukradkiem pakuj� szczoteczk� do z�b�w, m�wi� siostrze, �e id� do toalety, zje�d�aj� kolejk� w dolin�, docieraj� bli�ej lub dalej, zale�nie od szcz�cia i pogody, potem nast�puje za�amanie, kiedy im si� zdaje, �e si� dusz�, i bez s�owa wracaj� tutaj karetk� sanitarn�. So what? - u�miechn�� si�. - My nawet im nie wsp�czujemy. To takie g�upie i tylokrotnie wypr�bowane. Nasze kole�e�stwo ogranicza si� do udawania, �e�my o tym w og�le nie s�yszeli. Juliko, czy przysi�gnie mi pani, �e nigdy nie pope�ni pani tego g�upstwa? - Julika przysi�g�a. - Nie! - zawo�a� z u�miechem m�ody weteran - nie pod kocem z wielb��dziej sier�ci, moja droga. B�g chce tak�e co� zobaczy�. - Julika przysi�g�a wyci�gn�wszy r�k� spod ko- ca. - Ecco! - i znowu powracaj�c do swego czasopisma, doda�: - W og�le, Juliko, zobaczy pani, �e nawet kiedy tutaj kto� umiera, nie robi to wielkiego wra�enia. Kto ma nadziej�, �e jego �mier� zrobi wielkie wra�enie, ten umiera ca�kiem daremnie. Tutaj imponuje jedynie �ycie! Nawiasem m�wi�c, jak zauwa�y�em, wi�kszo�� umiera w okresie Bo�ego Narodzenia - ze wzruszenia. (Sam umar� w ko�cu wrze�nia.) W sierpniu Stiller jednak zjawi� si�, bez uprzedzenia i w og�le, jak twierdzi Julika, w spos�b, kt�ry jeszcze bardziej musia� zdziwi� naczelnego lekarza ni� jego d�uga nieobecno��. Stiller mianowicie zachowywa� si� tak, jak gdyby jego pi�kn� Julik� trzymano zupe�nie bezpodstawnie na werandzie z ozd�bkami, za��da� natychmiast od siostry, �eby jego �onie pozwolono p�j�� z nim na spacer, co najmniej na godzin�. Pow�d: Stiller musia� pom�wi� z Julik�. Co si� sta�o? Weranda, na kt�rej z prawa i lewa w�szy� pods�uch, nie wydawa�a mu si� miejscem odpowiednim cho�by do wszcz�cia rozmowy. Zdj�� tylko beret, pozosta� natomiast w nieprzemakalnym p�aszczu, kt�ry nosi� latem i zim�, nie maj�c �adnego innego. Julika zapyta�a: - Jak ci si� powodzi? Stiller, bardzo niesw�j, mi�� w r�ku beret, by� wzburzony, jakby w tym sanatorium wszyscy powinni si� liczy� tylko z nim i z jego �yczeniem porozmawiania z Julik� w cztery oczy
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.