Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Nie zajê³o nam wiele
czasu, aby siê nañ dostaæ. By³em zaskoczony jego rozmiarami. Koniec gin±³ w
ga³êziach odleg³ych drzew, a czê¶æ, w której siê aktualnie znajdowali¶my
zajmowa³a obszar dwukrotnie wiêkszy od sali gimnastycznej na Starschool. Z
bliska wszystko wygl±da³o jeszcze bardziej prymitywnie ni¿ my¶la³em. W zasiêgu
wzroku nie by³o widaæ ani kawa³ka metalu. Zastêpowa³y go ró¿ne rodzaje drewna.
Wyplecionymi z pn±czy ¶ciankami wydzielono symbolicznie kilka pomieszczeñ, widaæ
by³o kilka niezgrabnych, dziwacznie ukszta³towanych krzese³ i sto³ów. Ca³o¶æ
pozbawiona by³a dachu.
Oczekiwa³o na nas kilku Savrotian. Szuka-Znajduje podszed³ do nich, rzuci³ kilka
szybkich s³ów w ojczystym jêzyku i powróci³ do nas.
- To s± Starsi, wiêkszo¶æ z nich jest równie¿ nauczycielami. Aczkolwiek
spe³ni³em ju¿ swoje zadanie, czyli odnalaz³em was i sprowadzi³em tu, pozostanê z
wami jako t³umacz. Starsi sporadycznie tylko miewali kontakt z gatunkiem ludzkim
i nie potrafi± swobodnie porozumiewaæ siê waszym jêzykiem.
Kilku Starszych przemówi³o naraz, wydaj±c niezrozumia³e, warkocz±ce d¼wiêki. W
tym nag³ym ha³asie Szuka-Znajduje przekrzywi³ g³owê w zadziwiaj±co ludzkim
ge¶cie.
- Maj± wiele pytañ - powiedzia³. - S±dzê, ¿e wy równie¿. Trzeba bêdzie poszukaæ
sposobu zapewniaj±cego równowagê w wymianie informacji.
Rzeczywi¶cie mia³em wiele pytañ, Pancho te¿, ale nie dano nam najmniejszej
szansy.
- Poniewa¿ s± nauczycielami, a wy studentami, naturalne jest, ¿e siê wami
interesuj±. Chcieliby wiedzieæ, kiedy nast±pi wasza przemiana.
- Przemiana? - zdziwi³ siê Pancho.
- Kiedy przestaniecie byæ studentami i przemienicie siê w co¶ innego. Maj±
nadziejê, ¿e to wkrótce nast±pi i chcieliby byæ przy tym.
- Nie wydaje mi siê, ¿e kiedykolwiek naprawdê przestajemy byæ studentami.
- Nie rozumiem - powiedzia³ Szuka-Znajduje.
- Nie mo¿na byæ studentem w nieskoñczono¶æ, pojêcie wiecznego studenta jest
sprzeczne samo w sobie.
- Pancho chcia³ powiedzieæ, ¿e nigdy nie przestajemy siê uczyæ.
- To przecie¿ nie ma nic wspólnego z byciem studentem. Z pewno¶ci± przechodzicie
przemianê.
- Nie wiem, co rozumiesz przez przemianê - powiedzia³em - i wydaje mi siê, ¿e
nie rozumiesz studentów.
- Rozumiem studentów, sam przecie¿ kiedy¶ by³em studentem, chocia¿ oczywi¶cie
nie pamiêtam tego okresu mojego ¿ycia. Nie móg³bym byæ szukaj±cym, je¶li
przedtem nie by³bym studentem.
- Mo¿e powinni¶my porozmawiaæ ze studentem - odezwa³ siê Pancho.
Szuka-Znajduje wybuchn±³ swoim szczekaj±cym ¶miechem i powiedzia³ co¶ do
otaczaj±cych nas jego pobratymców, t³umacz±c chyba s³owa Pancho, bo wkrótce
wszyscy rechotali rado¶nie. Wszyscy z wyj±tkiem nas dwóch. Mia³em wra¿enie, ¿e
jestem w psiarni w porze karmienia zwierz±t. Pancho wzruszy³ ramionami równie
zmieszany jak ja.
- Poka¿emy wam naszych studentów - zaproponowa³ Szuka-Znajduje - mo¿ecie z nimi
porozmawiaæ, je¶li chcecie. - ¦miej±c siê, poprowadzi³ nas w poprzek podestu.
Weszli¶my do du¿ego pomieszczenia oddzielonego od reszty przepierzeniami z
pn±czy. Wewn±trz znajdowa³o siê tylko kilka skórzanych worków zawieszonych na
uginaj±cych siê pod ich ciê¿arem ga³êziach. Jeden poruszy³ siê, po chwili drugi.
Odnios³em wra¿enie, ¿e one ¿yj±.
- To s± nasi studenci - obja¶ni³ nasz gospodarz.
- Studenci?
- Tak. Ci którzy siê ucz±, czyli studenci. To pewien etap naszego ¿ycia, taki
jak wasz. Musimy byæ studentami, aby zdobyæ wiedzê. Potem nastêpuje przemiana i
otrzymujemy imiê-zawód.
Domy¶li³em siê, ¿e worki pe³ni± rolê kokonów. Do jednego podszed³ który¶ ze
Starszych i zaszczeka³. Szuka-Znajduje przet³umaczy³:
- On poka¿e wam nauczanie i bêdzie ¶piewa³ ucz±ce pie¶ni. Mo¿e uda mu siê
wywo³aæ przemianê. Ten student jest ju¿ prawie gotowy.
Obcy zbli¿y³ siê do kokonu i rozci±gn±³ fa³dy swojej skóry. Na wewnêtrznej
stronie znajdowa³y siê tysi±ce ma³ych, podobnych do przyssawek kr±¿ków. Ze
¶rodka ka¿dego kr±¿ka wyrasta³ maleñki haczyk. Wczepi³ siê nimi w kokon i owin±³
szczelnie wokó³ niego. Niskim, ³agodnym g³osem zaintonowa³ seriê chrz±kniêæ i
pomruków.
- ¦piewa do studenta. Uczy go tego, co musi wiedzieæ jako doros³y
|
WÄ…tki
|