ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Zmarł 11 października 1944, na trzy miesiące przed wyzwoleniem Krakowa. Tylko nieliczni towarzyszyli mu w ostatniej drodze. Potrafił w czasie okupacji oprzeć się propozycji współpracy sportowej" z okupantem, choć piłkarzom kazał grać. Życie każdego Polaka przyda się po wojnie", mawiał przyjaciołom. I marzył, aby dane mu było wrócić do futbolu...
Jedyna Kałuża, która zepsuła publiczność, a nie psuje boiska, enfant terrible. Co setny mecz nie gada na boisku, strzelił więcej bramek niż Synowiec ma włosów na głowie, mentor i wychowawca napastników Craco-vii" podpisano złośliwie, ale i z sympatią, pod jedną z jego karykatur, a trzeba tu pamiętać, że Synowiec był niemal kompletnie łysy!
Wybaczano mu słabostki, bo tłumom przynosił prawdziwą futbolową sztukę. Potrafił niemal wszystko, ale nie dopuszczał myśli, aby w jego zespole ktoś inny niż on mógł być środkowym napastnikiem. Kiedyś strzelił aż 13 goli drużynie francuskich lotników (Cracovia wygrała 30:0!), ale częściej bywało, że to inni po jego fenomenalnych zagraniach trafiali piłką do siatki.
Pokażcie większego, godniejszego, który mógłby lepiej zasłużyć na swą ulicę? Ulicę Józefa Kałuży, przy której mieści się stadion Cracovii.
92
GŁft
walkower... polityków
totek na olimpijczyków * kałuża bije kuchara * uroda prasowej prognozy * czysty jak otfinowski * zawodowstwo to mrzonka zdaniem narcyza * kontuzje myszki" * festiwal nawrota * młode skrzydła do victorji * szczęśliwa ręka * egzekucja i obdukcja
* kontrakt objazdowy * jasno w poznaniu * majowski uczy arabów
* dorożkarze prezesowi * mielech pierwszy w radiu * baryłka" w rolach głównych * skandal w kabarecie
KAŁUŻA ( LOTH )_____________________________________19321934
Bilans dziesięciu lat dziejów narodowego zespołu, przypomniany w końcu 1931 z okazji pierwszego jubileuszu, nie wywołał w piłkarskim światku ożywionych dyskusji. Czasy nie sprzyjały świętowaniu. Kluby ledwo wiązały koniec z końcem, a związek też liczył każdy grosz. Modne stały się spotkania okolicznościowe na rzecz bezrobotnych", które za swój obowiązek uważał przeprowadzać niemal każdy klub. Dla futbolistów najwyższą zapłatą za grę była natomiast dobra posada i pewna praca, dająca stały dochód.
Rozważania o miejscu reprezentacji Polski na międzynarodowym forum pojawiały się ledwie na marginesie spraw codziennych, bardzo przyziemnych. Aktywność klubów ograniczało ubóstwo potencjalnych klientów, czyli widzów. Zapraszając gości z zagranicy trzeba było mieć pewność, że zgromadzą dość publiczności, aby nie stracić. Na początku 1932 podano zestawienie, że polskie kluby miały ,,27 kontaktów z jednostkami sześciu krajów Czechosłowacji. Węgier, Rumunii, Jugosławii, Austrii oraz niemieckiego Śląska", choć za granicę wędrowały w tym sezonie tylko zespoły Garbarni, Legii, Cracovii i Ruchu.
Rok olimpijski zapowiadał się mało interesująco, bo futbolu nie było w programie igrzysk w Los Angeles, ale jeszcze wiosną 1931 redakcja Przeglądu Sportowego" zorganizowała ,,piłkarski totek ligowy na pomoc olimpijczykom". Należało typować, jak dziś, rozstrzygnięcia siedmiu meczów (1 x2), na kuponie wyciętym z gazety. Niestety, nie przyniosło to większych zysków. Aby grać, trzeba było mieć!
Doroczne walne zebranie PZPN (2021 lutego 1932) też odbywało się bez niespodzianek. Jedyną niewiadomą mógł być wybór nowego kapitana związkowego, który ,,po rezygnacji mjra Stefana Lotna ma wdzięczne pole do popisu". Zgłoszono
dwie kandydatury znakomitych polskich piłkarzy, sportowych symboli swych miast Józefa Kałużę z Cracovii oraz Wacława Kuchara z lwowskiej Pogoni. Pierwszy miał ciche poparcie poprzednika, który pozwolił mu, za zgodą PZPN, kierować już ekipą w wyjazdowym meczu w Brukseli (jesienią 1931), drugi nazbyt kojarzył się z wiecznie niezadowolonymi delegatami Lwowa, a przede wszystkim z działalnością w roli selekcjonera swego starszego brata, Tadeusza. Kałuża, o czym mało się pamięta, miał wcześniej krótki związek ze stolicą i z miejscową wojskową Legią. W końcu maja 1930 podjął się roli kierownika technicznego" Legii i choć po niespełna trzech miesiącach wrócił do Krakowa, wojskowi rządzący polskim futbolem mieli doskonałą okazję poznać go z codziennej roboty.
Delegaci na walne zebranie wybrali Kałużę w drugiej turze głosowania, niewielką przewagą głosów nad Kucharem. Tym sposobem oficjalnie rozpoczęła się epoka Kałuży. Dość powiedzieć, że nigdy nie odda tej funkcji, wygrywając ją dla siebie na ośmiu kolejnych sejmikach PZPN! Kim był ten niezwykły człowiek, o którym dzisiejsze pokolenie sympatyków futbolu wie tak niewiele, próbowaliśmy przypomnieć w poprzednim rozdziale! A czego oczekiwali elektorzy? Oczywiście, zwycięstw reprezentacji
|
WÄ
tki
|