X


Wyman niecierpliwie nacisn�� peda� sprz�g�a, wrzu- ci� bieg i ruszyli z miejsca...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
- Do czwartku! - zawo�a� Carlo. - Ale p� godzi- 55 ny to za ma�o. B�d� musia� ci� nam�wi� do zmiany, plan�w. Akurat! - pomy�la� Wyman ze z�o�ci�. Zmieniaj�c biegi, przypomnia� sobie imi�, kt�re pad�o z ust Carla. Emilio... Czy nie by� to ten cz�owiek, kt�rego min�li w drodze do Neapolu - m�ody ch�opak bez r�ki? Wyje�d�ali z miasta wzd�u� Via Foria, w kierunku Ogrodu Botanicznego. Stopniowo ruch zmniejsza� si�, skrzy�owania ulic stawa�y si� rzadsze, chodniki pusto- sza�y. Opony mlaska�y klej�c si� do rozgrzanej smo�o- wanej nawierzchni; wkr�tce byli ju� z dala od smrodu spalin i zgie�ku, jad�c szybko przez peryferie miasta, kt�re znika�y w�r�d p�l konopi. Raz jeszcze Wyman do�wiadczy� tego samego uczucia wyzwolenia, kt�rego zazna� poprzedniego popo�udnia. T� lekko�� ducha m�- ci�a jedynie �wiadomo��, �e w Stravino b�dzie na niego czeka� Don Ambrogio, by zn�w go wci�gn�� w �red- niowieczne rojenia. - Dobrze si� bawi�a�? - spyta� Rosin�. - Bardzo. By�o wspaniale. - To prawda, co m�wi�em o przyje�dzie pojutrze. - Nie chcia�, aby my�la�a, �e jego szorstko�� by�a skie- rowana przeciw niej. - Tym razem rzeczywi�cie nie zatrzymam si� d�ugo. Ale b�dzie mi bardzo mi�o, je�eli zdecydujesz si� jecha� ze mn�. - Dzi�kuj� Roberto. - Spojrzeli na siebie w tym samym momencie. - Czy odpowied� mog� da� ci nieco p�niej? - Oczywi�cie. U�miecha�a si� rozmawiaj�c z nim i pokazywa�a bia- �e z�by jak Gina, ale jej niech�� do udzielenia defini- tywnej odpowiedzi przypomnia�a mu, jak ostro odnio- s�a si� do Carla tu� przed odjazdem. By� to pierwszy wypadek, kiedy zauwa�y� u niej objawy najmniejszego 56 cho�by zniecierpliwienia czy z�o�ci. Tandetna elegancja restauracji przyt�oczy�a j� nieco i niemal nie odzywa- �a si� w czasie posi�ku upominaj�c tylko od czasu do czasu Carla, by nie m�wi� tak g�o�no, albo zarzucaj�c mu przesad� czy niesprawiedliwo�� wobec kt�rego� z mieszka�c�w Stravino. Poza tym jednak znajdowa�a si� w nieprzerwanym niemal stanie radosnego podnie- cenia i gwa�towno�� jej wypowiedzi, szczeg�lnie ko�co- wego: "Nie mo�emy by� wszyscy tacy jak ty" - zasko- czy�a Wymana. Zastanawiaj�c si� nad tym, z pewnego rodzaju zdumieniem zda� sobie nagle spraw�, jak ma�o w�a�ciwie o niej wiedzia�. By�y oczywi�cie listy - najpierw od Giny, potem od Giuseppe. Ale gdy zastanawia� si� nad tym dok�adniej - c� mu one m�wi�y? Rosina ko�czy w przysz�ym ty- godniu siedem lat... Rosina wyrasta na �adn� dziewczy- n�... Rosina pozdrawia ci�, Roberto... Rosina bardzo ci�ko przesz�a �mier� biednej Giny... Rosina ma ju� szesna�cie lat i z ka�dym dniem staje si� bardziej po- dobna do matki... Rosina by�a w Cassino na �lubie swej kuzynki... Listy przychodzi�y dwa lub trzy razy w ro- ku, ��cz�c ze sob� oba brzegi coraz wi�kszej przepa�ci pomi�dzy Filadelfi�, Bostonem czy Syracuse a tym, co zdarzy�o si� w Stravino podczas tych ci�kich listopa- dowych dni. Za ka�dym jednak razem, gdy odczytywa� starannie g�sto zapisane kartki, Rosina pozostawa�a dla niego tym chudym, d�ugonogim sze�cioletnim dziec- kiem, kt�re siedzia�o wtedy w piwnicy. Bez wzgl�du na mijaj�ce lata tak� w�a�nie zawsze j� widzia�. Podobnie zreszt� inni - Don Ambrogio, Gina, Giuseppe i reszta - pozostali w jego pami�ci jak ��kn�ce odbitki, jak d�ugo przechowywane fotografie, na kt�rych - a� do wczoraj - ich wygl�d nie ulega� zmianie. Teraz luka zosta�a zn�w wype�niona, nowy zestaw fotografii ich wszystkich z wyj�tkiem Giny by� obecnie wywo�ywa- ny i wkr�tce mia� zosta� utrwalony, a on go zabierze 57 ze sob� - by� mo�e na zawsze. Wiedzia�, jak teraz wy- gl�daj� Don Ambrogio, Giuseppe, Carlo, stara kobieta, Eosina... Jak�e dziwny by� ten ich zwi�zek, zrodzony z przypadku, utrzymywany przez p� setki list�w za- wieraj�cych chronologicznie opisane drobiazgi i odno- wiony teraz przez plotki i wyobra�ni� w ci�gu minio- nej doby. I jak�e dziwne by�o, �e oto wi�z� t� dziew- czyn�, tak zaskakuj�co podobn� do matki, a r�wnocze�- nie tak mu nie znan�, �e zdumia�a go jej reakcja, gdy Carlo wspomnia� czyje� imi�. - Chcia�bym ci� o co� zapyta� - powiedzia� przery- waj�c d�ugie milczenie. - Ten ch�opak, kt�rego min�- li�my jad�c dzi� rano... - S�ucham? Mo�e podsun�a mu to wyobra�nia, ale zdawa�o mu �si�, �e zesztywnia�a nieco. - M�wi�a�, �e to Emilio, prawda? - Tak. - Czy on jest jak�� osobisto�ci� w Stravino? - Osobisto�ci�?... Co masz na my�li, m�wi�c: osobi- sto�ci�? - Och, sam nie wiem - powiedzia�. - Carlo wspomnia� co� o nim i przypominam sobie, �e kiedy jechali�my szos�... - Emilio i ja mamy si� pobra�. - Pobra� si�? By�a to chyba ostatnia rzecz, jak� spodziewa� si� us�y- sze�. Siedzia�a obok niego sztywna, wyprostowana, pa- trz�c wprost przed siebie, z w�osami rozwianymi przez p�d powietrza i nie wiadomo dlaczego us�yszana wia- domo�� sprawi�a, �e uczu� lekkie uk�ucie w sercu. Przez chwil� - cho� by�o to �mieszne - odczuwa� r�wno- cze�nie rozczarowanie i zazdro��, niemal jak gdyby po- wiedzia�a to do niego Gina. - No, je�li dot�d nie jest osobisto�ci� w Stravino, to 58 z pewno�ci� stanie si� ni� po �lubie z tob� - powie- dzia� swobodnie. - Kiedy �lub? Wzruszy�a ramionami, nadal nie patrz�c w jego stro- n�. - Jeszcze nie zosta�o to ustalone. - Czy b�d� mia� okazj� go pozna�? Podrzuci�o ich troch� na mostku przerzuconym przez kana� biegn�cy pod drog�. S�dzi�, �e dziewczyna nie od- powiada, gdy� podobnie jak on odczu�a przez chwil� md�o�ci, powt�rzy� wi�c pytanie: -� Czy poznam go? - By� mo�e - powiedzia�a. Rzuci� przelotne spojrzenie na jej r�ce i zarys ner- wowych warg. A wi�c to tak! - pomy�la�. - Dlatego ten facet macha� za nami rano. To do niego Carlo robi� aluzje... U�miechn�� si� sam do siebie z odrobin� smutku i z powrotem pogr��y� si� w milczeniu. Caserta pozosta�a w tyle za nimi, wkr�tce opu�cili ju� zwodniczo l�ni�c� drog� i zygzakiem wyje�d�ali z doliny Volturno. Zro- bi�o si� nieco ch�odniej i na ca�ym b��kitnym niebie nie by�o ani jednej chmury. Nie znam ich w gruncie rzeczy - my�la� Wyman. - Nie tylko Rosiny - tak naprawd� to nie znam nikogo z nich, a w ka�dym razie nie jest to znajomo�� grun- towna. Byli tymi samymi lud�mi, a jednak innymi, i nagle poczu� si� w�r�d nich obco, jak gdyby nie istnia- �y lata ��cz�cej ich - jakkolwiek rzadko - korespon- dencji. A jednak, gdy w dziesi�� minut p�niej Stravi- no wy�oni�o si� nagle, gdy ujrza� jego st�oczone zabudo- wania i przysadzist� wie�� ko�cio�a, od kt�rej odcina�a si� jak blizna za�atana dziura od pocisku -� rozbudzi�y si� w nim te same uczucia, kt�re sprawi�y mu b�l po- przedniego dnia - niewyt�umaczalne wra�enie, �e bez wzgl�du na wszystko jaka� jego cz�� zakorzeni�a si� tu ju� dawno temu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.