ďťż

Tymczasem nie wydawało się, aby spośród ludu, który zgromadził się z okazji święta, porwano nową towarzyszkę, jak tego oczekiwałyśmy; być może przyjęcie miało miejsce w...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
W ten sposób upłynęło kilka tygodni; przeszło ich już sześć od czasu, gdy byłam w tym wstrętnym domu, gdy około godziny dziewiątej rano Rafael wkroczył do naszej wieży. Wydawał się bardzo podniecony, pewien rodzaj roztargnienia rysował się w jego spojrzeniu; obejrzał nas wszystkie, umieścił jedną po drugiej w ulubionej przez siebie postawie, a zwłaszcza zatrzymał się przy Omfali. 85 . Przez długie minuty przygląda się jej w tej pozie, podnieca się skrycie, oddaje się jednej ze swych ulubionych fantazji, ale nie dopełnia niczego... W końcu każe jej wstać i patrzy na nią przez pewien czas surowym wzrokiem, a okrucieństwo maluje się w jego rysach. Dosyć nam już służyłaś powiedział jej w końcu zakon zwalnia cię, przynoszę ci uwolnienie; przygotuj się, ja sam przyjdę po ciebie, gdy zapadnie noc. Powiedziawszy to, przygląda się jej z tym samym wyrazem twarzy i wychodzi gwałtownie z pokoju. Jak tylko znalazł się za drzwiami, Omfala rzuciła się w moje objęcia. Ach mówi do mnie, płacząc oto chwila, której zarówno się lękam, jak pragnę... cóż się ze mną stanie, wielki Boże! Robiłam wszystko, co mogłam, by ją uspokoić, ale na próżno; przysięgła mi, zaklinając się na wszystkie świętości, że uczyni wszystko, aby nas uwolnić i wnieść skargę na tych zdrajców, jeśli tylko będzie to w jej mocy, a sposób, w jaki to przyrzekła, nie pozostawiał wątpliwości, że albo tego dopełni, albo rzecz jest niemożliwa do wykonania. Dzień upłynął jak zwykle, a około szóstej przyszedł ponownie Rafael we własnej osobie. Chodźmy powiedział gwałtownie do Omfali jesteś gotowa? Tak, mój ojcze. Chodźmy, chodźmy szybko. Pozwólcie mi ucałować moje towarzyszki. Dobrze, dobrze, na cóż to wszystko powiedział mnich, pociągając ją za ramię czekają na ciebie, chodź za mną. Wtedy zapytała, czy nie powinna zabrać ze sobą ubrania. Nie, nic mówi Rafael przecież wszystko należy do nas, nie będziesz już tego potrzebować. Potem poprawiając się jak ktoś, kto za dużo powiedział: Wszystkie te rzeczy będą ci niepotrzebne, zrobisz sobie na swoją miarę, będzie ci w nich o wiele lepiej. Zapytałam mnicha, czy mi pozwoli odprowadzić Omfalę jedynie do drzwi domu, odpowiedział mi jednak spojrzeniem tak dzikim i twardym, że cofnęłam się przerażona, nie ponawiając prośby. Nasza nieszczęśliwa towarzyszka wyszła, rzucając na mnie spojrzenie pełne niepokoju i łez, a gdy znalazła się za drzwiami, wszystkie trzy oddałyśmy się cierpieniu, spowodowanemu tą rozłąką. Pół godziny później przyszedł po nas Antonin, by zabrać nas na kolację; Rafael ukazał się dopiero w jakąś godzinę po naszym zejściu, miał bardzo podniecony wyraz twarzy, wiele razy mówił coś po cichu do innych, a jednak wszystko odbyło się jak zwykle. Niemniej jednak zauważyłam, jak uprzedziła mnie o tym Omfala, że odprawiono nas dużo wcześniej do naszego pokoju i że mnisi, którzy pili o wiele więcej, niż to mieli we zwyczaju, ograniczyli się do podniecania swoich żądz, nie pozwalając sobie ani razu na ich spełnienie. Jakie wnioski wyciągnąć z tych spostrzeżeń? Poczyniłam je, ponieważ w podobnych okazjach zwraca się uwagę na wszystko, jeśli zaś chodzi o wnioski nie miałam jednak do tego głowy i być może nie odmalowałabym pani tych szczegółów, gdyby nie zadziwiające wrażenie, jakie na mnie zrobiły. Przez cztery dni oczekiwałyśmy wiadomości od Omfali, bądź to przekonane, że spełni przysięgi, które złożyła, bądź w chwilę później pewne, że okrutne środki przeciw niej przedsięwzięte uniemożliwiły jej oddanie nam tej przysługi; na koniec zwątpiłyśmy o wszystkim i nasz niepokój stał się jeszcze większy. Czwartego dnia po odejściu Omfali kazano nam, jak zwykle, zejść na kolację, jakież jednak było nasze zdziwienie, gdy zobaczyłyśmy nową towarzyszkę, wchodzącą przez drzwi zewnętrzne w tej samej chwili, gdy my ukazałyśmy się w naszych. Oto ta, którą zakon przeznacza, by zastąpiła ostatnio zwolnioną powiedział Rafael żyjcie z nią jak z siostrą i łagodźcie jej los w tym wszystkim, co od was zależy. Zofio powiedział mi następnie superior wiek twój tego wymaga, mianuję cię starszą; znasz swe obowiązki, wypełniaj je dokładnie. Oczywiście, że wolałabym odmówić, ale nie mogąc tego uczynić, zmuszona wciąż do poświęcania swoich pragnień i chęci dla tych nie godziwych ludzi, skłoniłam się i przyrzekłam robić wszystko tak, żeby był zadowolony
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.