ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Nawet wodę do picia, albo dodatkowe
paliwo, potrzebne do topienia lodu. Niektórzy z moich kolegów z NASA mawiają, że łatwiej
utrzymać stację kosmiczną Alfa niż bazę Scott- Amundsen na biegunie południowym.
Van Lynden pochylił się do przodu, przejęty.
- Ile potrzeba im zaopatrzenia, aby pokryć braki ?
- Och, w przybliżeniu około dwunastu ton na jednego żołnierza.
- Zaokrąglijmy to do dziesięciu ton. Dla dwutysięcznego garnizonu potrzeba by dwudziestu
tysięcy ton zapasów.
- Mhm, a muszą jeszcze dostarczyć więcej budynków o sztywnych i ocieplanychścianach. W tej
chwili, jak się wydaje, oddziały stacjonują pod namiotami. Na lodzie nie da rady przezimować pod
płótnem.
- Zastanawiam się, czemu analitycy z naszego wywiadu przeoczyli tak wielką wadę tego planu -
wtrącił Rosario.
- Pradopodobnie bezmyślne szufladkowanie - odrzekł Van Lynden. - Logistyka operacji
polarnych to raczej wyspecjalizowana dziedzina; podejrzewam, że ktoś zapomniał zaprosić
odpowiedniego eksperta w odpowiednim czasie. Gdyby nie doktor Towers i nam przeszłoby to koło
nosa. - Dwadzieścia tysięcy ton - ciągnął z namysłem. - Argentyńczycy nie posiadają tylu
samolotów, żeby przetransportować taką ilość ładunku. To musi pójść morzem.
- I to wkrótce - dodała doktor Towers. - Powiedziałabym, że mają najwyżej dwa, góra trzy
tygodnie, zanim pole lodowe zrobi się nie do przebycia.
- A jeżeli zaopatrzenie nie nadejdzie ?
- Argentyńczycy muszą albo wycofać swoje oddziały, albo patrzeć jak żołnierzeumierają z
głodu i zamarzają w ciemnościach podczas nocy polarnej.
Van Lynden zastanawiał się jeszcze przez kilka chwil, a potem sięgnął po telefon i wystukał
numer centrali.
- Mówi sekretarz stanu. Proszę o bezpośrednie połączenie z prezydentem.
BUENOS AIRES
24 marca 2006 roku, godz. 07.45.
Antonio Sparza samotnie jadł śniadanie w niewielkiej jadalni w rezydencji Casa Rosada.
Zwykle była to uświęcona pora dla prezydenta Argentyny, godzina, którą przed podjęciem
codziennych obowiązków spędzał z żoną i trójką dzieci. Jednakże jeszcze zanim rozpoczęto
operację Konkwistador Południe, Sparza odesłał rodzinę na wieś, do prowincji Catamarca, skąd
pochodził. Było to insynktowne działanie zapobiegawcze, biorąc pod uwagę tradycyjną zmienność
losów południowoamerykańskich polityków.
Tego ranka towarzyszyły mu jedynie międzynarodowe wydania Washington Post i London
Timesa. W kącie sali grał cicho mały przenośny telewizor, nastawiony na serwis informacyjny
CNN America Sud. Sparza reagował jedynie na słowa- klucze: jak Argentyna lub Antarktyka.
Prezydent pozwolił sobie na drugą filiżankę czekolady i właśnie podnosił ją do ust, kiedy w
amfiladzie wiodącej do sali pojawił się minister spraw zagranicznych. Szedł jakby z ociąganiem.
- Wejdź, Aldo - zachęcił uprzejmie Sparza. - Zdaje się, że ten poranek nie jest dla ciebie
przyjemny.
- Możemy mieć problem, panie prezydencie. Skontaktowała się z nami ambasada Stanów
Zjednoczonych. Ich sekretarz stanu chce się z panem natychmiast zobaczyć.
- Nasi goście Norteamericano wyglądają na zniecierpliwionych. Najlepiej będzie wyznaczyć im
spotkanie dziś przed południem.
- Pan nie rozumie, sir. Oni nie proszą o spotkanie. Ich sekretarz stanu zażądał widzenia się z
panem bez chwili zwłoki. Jego samochód już opuścił ambasadę.
Dzwonek ostregawczy zabrzmiał w umyśle Sparzy.
- Czy coś jeszcze o tym wiadomo ?
- Urząd Bezpieczeństwa Narodowego donosi, że ich źródła w północnoamerykańskich mediach
zostały poinformowane o prezydenckiej konferencji prasowej, która ma się odbyć dziś rano, około
godziny dziesiątej trzydzieści czasu waszyngtońskiego. Ma mieć miejsce także nawiązujące do niej
spotkanie z udziałem Departamentu Stanu oraz ludzi z Pentagonu.
Sparza kiwnął ponuro głową i dotknął ust serwetką.
- Konwój z zapasami dla Konkwistadora Południe miał zgodnie z planem wypłynąć dziś rano.
Natychmiast odwołaj ten rozkaz. Myślę, że masz rację, Aldo. Możemy mieć problem.
CIEŚNINA DRAKEA
24 marca 2006 roku. godz. 10.05.
Uwaga, załoga. Mówi kapitan. Właśnie otrzymaliśmy następujące rozkazy od
głównodowodzącego Floty Atlantyckiej
|
WÄ
tki
|