ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Cała ta dodatkowa aparatura do ciężarówki, którą już
trzeba posiadać, kosztuje 1600 dolarów na długie spłaty. Na spłaty też nabywa
się ekwipunek: "skórę" za 50-60, płetwy za 15 dolarów. Raty na "nakrywkę" są
24-miesięczne, oprocentowane 6%>, na utensylia - 18-miesłęczne. Zarobki
sprzedawców - 70, urzędnika - około 100 dol. tygodniowo, zarobki mechanika
większe, ale trudne do obliczenia; zarobki studenta, jeśli utrzymuje się ze
stypendium z lekkim dorabianiem - 75 dol. tygodniowo.
Nie jest więc to sport niedostępny.
Kiedyśmy przyjechali, umieściliśmy w lodówce u starszych państwa wielki kawon.
Mrożone pajdy są witane z okrzykami szczęścia. Wdzięczni łowcy obdarzają mnie
kawałkiem rekina, a Królikowi składają istny hołd - kładąc u jej stóp abalone.
Teąuila, nasza gospodyni, gdzieś się zadziała, a Królik nie może się przemóc
do tego rekina. Może on wczoraj człowieka zjadł, a my dziś będziemy jedli
jego...
- Ależ to dzidziuś rekinowy.
- Ale tak... nie pachnie. Mój drogi, mój kochany, już ja ci zrobię tę
"absaloną", tylko ty już sam przyrządź tego rekina. Mój złocisty...
"Mój złocjsty" jest serwowane bardzo rzadko. Tym razem z pocałunkiem, a
pocałunek z jakimś specjalnym Królikowym przygwizdnięciem, którego nauczyła
się od kilko-miesięcznego Tirliporka.
To już znaczy; prośba, na tej prośbie jeszcze jedna prośba, a na tej prośbie
jeszcze jedna - na takie potrójne zaklęcie rycerz do lwiej płatki powinien
wejść, nie tam, żeby głupiego rekina nie usmażyć.
Wkładam go w broiler na ruszt i po dwudziestu minutach cały skweres jest
skończony. Z sałatką z pomidorów bardzo sobie to chwalę.
Królik przetrzymał to w drugim pokoju, wychyla się, kiedy miarkuje, że koniec
uczty.
- Przepraszam ciebie, jeszcze talerzy nie zmyłem.
- No, przodkowie twoi kości pod stół rzucali - usiłuje pocieszyć się Królik.
- Byli równie żarliwi w ucztowaniu, jak w boju.
- To ja teraz rozumiem, że żarliwy pochodzi od żreć.
- Królik, kto ciebie takich słów ponauczał? No, "pani Jowialska, hajda w
szarawary", bierz się do abalone. Najprzód, na próbę, usmaż ten mały płatek,
który ci uciąłem. To cię nie zhańbi, to przysmak światowy!
Królik, konserwatysta spod Skierniewic, z ciężkim ser-' cem bierze
przezroczysty cieniuchny plasterek i kładzie na patentowaną patelnię, którą
akurat Amerykanie wymyślili: patelnia jest powleczona jakąś trwałą emulsją, co
pozwala smażyć na niej bez tłuszczu.
Z ukontentowaniem czekam na wyniki. Płetwonurkowie mnie uprzedzili, że należy
abalone pokroić na cieniutkie
85
84
plasterki, następnie mocno te plasterki zbić i co najgłów-niejsza - tylko
dotknąć już rozpalonej patelni z jednej i z drugiej strony. Potrzymany nieco
dłużej na patelni, płatek jest nie do ugryzienia.
Widzę, że Królik dziabie i dziabie widelcem z miną coraz bardziej niepewną.
Wreszcie kładzie płatek na talerzu:
- Może już?
Poczynam próbować ugryźć. Rzeczywiście, to aż ciekawe: skamienielina. Mam na
tę okazję w pudełeczku sztuczny ząb. Wobec czego podrzucam ząb na talerz,
poczynam jęczeć. Królik jest strasznie skruszony, ale nie bardzo wie, w czym
zawinił.
Proszą ją, by na chwilkę wyszła z kuchni, ubijam płatki - cyk na jedną, cyk na
drugą stronę - niebo w gębie. Wystarcza widelec, by odcinać soczyste kąski.
Serwuję wraz z trawestacją z "Mazowsza":
Cyranka to nie zwierzyna, Nie kucharka Augustyna.
Drwina to jest podwójna: godzi w reputację gospodyni domu - to raz. Demaskuje,
że ma na drugie imię Augustyna - to dwa. Królik nie lubi, gdy to wypomnieć,
wobec czego zwierzam się czytelnikom tylko bardzo poufnie i proszę nie
powtarzać.
Na drugi dzień jedziemy do płetwonurków już po południu. Witają butlę rumu
zachwyconymi wrzaskami. Właśnie poczynają się ubierać.
Wślizgują się w grube gumowe skóry, przytraczają na plecach pojemniki -
sztuczne płuca, długie na metn o obwodzie 42 cm
|
WÄ
tki
|