ďťż

Wśród wielu symbolów życia kontemplacyjnego znalazła się i wieża z kości słoniowej, pod którą ludzie czynu stają, aby wygrażać pięściami i rzucać obelgi zamieszkałym w niej...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Lecz zawsze znajdowali oni obrońców, raz w imię ideałów, kiedy indziej w imię czystości myśli i sztuki. W naszych czasach, które chcą mierzyć wszystko użytecznością, Leon Chwistek, najmniej usposobiony do marzy-cielstwa, taką rzucił uwagę w swych "Zagadnieniach kultury duchowej w Polsce": ,,Do tego, abyśmy mogli korzystać z życia w całym tego słowa znaczeniu, potrzeba, aby pewna grupa ludzi znajdowała się poza życiem, w świecie marzeń i abstrakcji, bo użyteczność na dalszą metę tkwi w tych marzycielach i abstrak-cjonistach". Kto zna dzieje filozofii, nauki, sztuki, techniki, bez trudu oceni słuszność tego zdania. ,,Poza życiem". Życie to obowiązki rodzinne i społeczne, to trudy, poniesione dla egzystencji innych, to nie dający się obliczyć ciąg ofiar z czasu, spokoju, mienia. Pisarze typu flauber-towskiego zawsze dążyli do zrzucenia z siebie wszelkich powinności obywatelskich, wykręcali się od służby wojskowej, stronili od zgromadzeń publicznych, nie przyjmowali żadnych godności, a na progu dojrzałości stawali przed dylematem: ognisko rodzinne czy celibat. Nie wiem, co by powiedziała o tym statystyka, na oko wygląda, że dylemat pozostał otwarty i pisarze podzielili się na dwie połowy. Obóz celebsów poważnie zasiliło duchowieństwo, zwłaszcza w wiekach, kiedy ludzie tego stanu byli jedynymi pisarzami. Obrońcy celibatu znajdą u przeciwników argumenty, zaczerpnięte z życia znakomitych pisarzy, którym rodzina nie przeszkodziła w rozwoju twórczości. Lecz tamci są nieustępliwi. Na żonatego Owidiusza odpowiadają Wergilim i Horacym. Z upodobaniem wybierają takie postacie, jak Terencja, która nie zdołała zwichnąć Cicerona tylko dlatego, że był dość zamożny, ale która go okradała i doprowadziła wreszcie do rozwodu. Znajdują najczarniejsze barwy dla odmalowania kłopotów małżeńskich Mickiewicza, który rzeczywiście w tym okresie przestał być poetą, wskazują na maltuzjanizm żonatych pisarzy, twierdzą, że trzeba być rosyjskim grafem, aby jak Tołstoj mieć kilkanaścioro dzieci i mimo to stworzyć tak wiele. Uciekają się wreszcie do trybu warunkowego, mówiąc, że każdy pater familias doszedłby do wyższej doskonałości w swobodzie kawalerskiej. Apologetom kawałerstwa można wskazać mnóstwo egzystencji zmarnowanych przez rozpustę, nieład, włóczęgostwo, a z drugiej strony ileż takich, które w życiu patriarchalnym dojrzały do wysokiej harmonii. Życie rodzinne posiada wielką wartość etyczną i kształtuje charakter pisarza. Nie ulega jednak wątpliwości, że pisarz świadomy swego powołania, zwłaszcza gdy wybiera tę sztukę jako jedyny zawód, z największym oporem decyduje się na krok, który nakłada nań tyle obowiązków ograniczających jego swobodę. Nikt już dziś nie potrafi mówić o tych sprawach z namiętnością humanistów. Boccaccio w swej biografii Dantego czyni poecie 49 48 gwałtowne wyrzuty, że się ożenił, zamieniając mądrą i wiecznie młodą filozofię na kłótliwą i podlegającą starości kobietę. Sam Boccaccio nie popełnił tego błędu, idąc za wzorem Petrarki, tak jak Petrarka szedł za wzorem antycznych filozofów albo raczej za przykładem zakonników. Petrarka był niewyczerpany w pochwałach życia samotnego i w tym, i w wielu innych rzeczach podobny do Flauberta, który, jak mawiał, nie mógł patrzeć na zakonnika bez uczucia zazdrości. W swoim Croisset stworzył sobie jakby pustelnię, obcych, nawet przyjaciół, rzadko tam dopuszczał, kochance zaś wyraźnie zabronił się pojawiać, a gdy się raz ośmieliła, wyrzucił ją po prostu. Petrarka w swej "Epistula ad posteros" szczyci się, że po czterdziestce unikał kobiet, "chociaż był w pełni sił i namiętności". Flaubert zalecał pisarzom wstrzemięźliwość płciową, co złościło George Sand. Dumas-syn przekazał nam następującą rozmowę z Balzakiem pod arkadami Palais-Royal. Twórca "Komedii ludzkiej" mówił: "Zważyłem dokładnie, ile nasz umysł traci przez jedną noc miłości. Słuchaj uważnie, młodzieńcze: pół tomu. Nie ma kobiety, której warto oddać dwa tomy rocznie". Balzac miał wtedy trzydzieści osiem lat. Ten problem do dziś nie wygasł. Pewien autor, którego nie zdradzę, miał pomysł, by literaci, nie tracąc nic ze swej męskości, stosowali "infibulację" znaną starożytnym atletom i uwidocznioną w słynnym brązie "Pięściarza" z Museo delie Termę w Rzymie. Trudno mi się wdawać w szczegółowy opis tego zabiegu. Kobieta była zawsze symbolem rozterek i zamętu w życiu intelektualnym. Z inwektyw, którymi ją obrzucali filozofowie, uczeni, pisarze, artyści, można by ułożyć osobliwą antologię, i bywały takie zbiory w dawnych wiekach. Lecz cóż znaczy ta garść obelg i uszczypliwości (także zresztą jakby negatyw pochwały) w porównaniu z nieprzerwaną pieśnią nad pieśniami, do której każde pokolenie literackie i prawie każdy pisarz dorzuca nowe wersety. W monografiach, biografiach, rozprawach, podręcznikach żadna rzecz nie została opracowana tak szczegółowo, jak miłość ze wszystkimi cierpieniami, zawodami, rozczarowaniami, które by- ly tworzywem literatury. W istocie, gdyby odjąć z dwudziestu kilku stuleci literatury europejskiej wszystko, co w niej zawdzięcza początek szczęśliwej lub nieszczęśliwej miłości, byłoby to okrutne spustoszenie. Wraz z setkami arcydzieł znikłyby tysiące dzieł skromniejszych rangą artystyczną, ale o wielkim uroku, albo takich, które były radością swojego czasu. Na szczęście jest to już nie do odrobienia: w przyszłości mogą się już pisarze nie kochać albo nie czuć potrzeby wypowiadania swej miłości, lecz minionej historii nikt już nie zmieni. W niej zaś króluje kobieta w glorii wszystkich swoich pokus - radość, zguba, natchnienie. Obok pysznych kochanek, które dzielą nieśmiertelność z tymi, co je uwielbiali za życia, są inne kobiety, często zapomniane, pominięte przez biografów, wiszące drobnym odsyłaczem u spo du żywotów, będących niegdyś ich własnością. Najtwardszy sąd spotyka te, które, jak się zdaje biografom, nie mogły nic dać swoim wielkim ludziom, ponieważ niezdolne były ich zrozumieć. Ile niesprawiedliwych słów ściga po dziś dzień imię biednej Teresy, towarzyszki życia J.J
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.