Siedzia� przez ca�y czas w ponurym milczeniu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Kiedy M�ri spogl�da� w jego kierunku, zawsze napotyka� pos�pne spojrzenie, kt�re nie wr�y�o niczego dobrego. Pozostali jednak gadali jeden przez drugiego. Ju� nie mieli odwagi wymawia� imienia Tiril, bo za ka�dym razem pies zaczyna� si� miota� jak w�ciek�y. M�wili wi�c po prostu "ona". Mia�a zosta� odwieziona do zamku, Castellon el Viejo, w ma�ej wiosce w Pirenejach. Tam "oni" zwykle przetrzymywali swoich wi�ni�w. Brat Lorenzo mia� j� przes�uchiwa�, zanim zostanie odes�ana dalej, bo b�dzie s�dzona przez Wielk� Rad�. Nazwa zamku wskazywa�a, �e chodzi o hiszpa�sk� stron� Pirenej�w, nie o francusk�. Ale czy� tego nie wiedzieli ju� przedtem? Czy ksi�na Theresa nie wydoby�a ju� wi�kszo�ci informacji od kardyna�a? Ot� nie. - Gdzie w Hiszpanii ma by� s�dzona? Nie, tego nie wiedzieli, a ich niepewne, sp�oszone spojrzenia �wiadczy�y, �e m�wi� prawd�. - Z nazwy wnosimy, �e chodzi o jaki� stary zamek, ten w Pirenejach - powiedzia�a Theresa. - Ale ja chcia�abym si� dowiedzie� dok�adniej, jak tam dojecha�; i pozna� wi�cej szczeg��w na temat po�o�enia. - Tak, tak - potwierdzi� Erling. Zacz�� wypytywa� ludzi o ich w�asne wra�enia z tej podr�y. Wiele ich kosztowa�o odpowiadanie na wszystkie pytania. Swoim przyjacio�om Erling wyja�ni�, �e jego zdaniem ten stary zamek le�y gdzie� po drodze do miejsca, w kt�rym Tiril mia�a by� s�dzona. - Mo�e wi�c sami go odnajdziemy? - I tam odnajdziemy te� pewnie samo j�dro Zakonu �wi�tego S�o�ca - szepn�� M�ri. - Ja te� tak my�l� - przyzna� Erling, a Theresa kiwa�a g�ow�. Ludzie kardyna�a musieli wi�c jeszcze raz bardzo dok�adnie opisa� swoj� drog� do Francji, ale ich w najwy�szym stopniu nie proszeni go�cie wci�� nie byli zadowoleni. - I teraz jedziecie, �eby ze wszystkiego zda� spraw� kardyna�owi von Grabenowi, co? - zapyta� Erling. - Nie, nie, on przecie� mieszka w Szwajcarii. My jedziemy do brata Johannesa. Tak, to mog�a by� prawda. Wo�nice min�li ju� przecie� Szwajcari�. - Czy kardyna� jest teraz w domu, w Sankt Gallen? Tego nie wiedzieli. Ale wci�� milcz�cy wo�nica spu�ci� wzrok w bardzo szczeg�lny spos�b. Ten wie, gdzie przebywa kardyna� von Graben, pomy�la� M�ri. - A brat Lorenzo? Czy on jest w Castellon el Viejo? Tego te� nie wiedzieli, ale przypuszczali, �e nie. Raczej w�a�nie tam jedzie. Czy to nie by�o tak, �e najpierw mia� pojecha� do zamku Graben? I tam szuka�... szuka�.. Patrzyli przestraszeni na M�riego. On przecie� znajdowa� si� tutaj! Brat Lorenzo mia� jecha� do zamku Graben? O, to te� wydawa�o si� prawdopodobne. Erling podzi�kowa� im za dobr� wol� i w ko�cu, w ko�cu to straszne towarzystwo opu�ci�o izb�. Trzej wo�nice odetchn�li z ulg�. Byli to zwyczajni mieszka�cy Austrii. Czwarty natomiast nadal nie m�wi� nic, ale jego oczy skrzy�y si� niebezpiecznie. Wkr�tce te� ubra� si� po�piesznie i opu�ci� swoich kamrat�w. W chwil� p�niej wyjecha� konno ze wsi. Rozdzia� 14 Taran, Villemann i Danielle siedzieli na strychu Virneburg i spogl�dali na siebie w st�umionym �wietle dostaj�cym si� tutaj przez ma�e, zakurzone okienko. Usta Danielle zrobi�y si� kompletnie bia�e. - Wy s�dzicie... �e ta kuku�ka, kt�r� cz�sto s�ysz� wczesnym rankiem... to nie jest kuku�ka? Wy my�licie, �e to Rafael? Bli�niaki z przej�ciem kiwa�y g�owami, robi�c przy tym bardzo m�dre miny. - Ale przecie� Rafael... nie �yje! I zosta� pochowany. Czy wy s�dzicie, �e on r�wnie� sta� si� duchem? Najpierw widywa� duchy, a potem sam...? Villemann czu� si� bardzo doros�y i przenikliwy. - Czy� ty go widzia�a po �mierci? - Nnie - odpar�a Danielle niepewnie. - A pogrzeb widzia�a�? - wtr�ci�a pospiesznie Taran. - Nie, ja wtedy nie mog�am by� nawet w domu, musia�am wyjecha�. - Danielle - zapyta� Villemann bardzo powa�nym g�osem. - Czy ty kiedy� s�ysza�a� w domu albo w pobli�u domu jakie� krzyki? Dziewczynka zastanawia�a si�. Wida� by�o, �e te wszystkie nowe problemy, kt�re spad�y na ni� tak nagle, bardzo j� zm�czy�y. - Mo�liwe. Na samym pocz�tku. Oni m�wili, �e to pawie. Ale pawie krzycz� inaczej. Villemann pochyli� si� do przodu tak, �e jego twarz znajdowa�a si� tu� przy twarzy Danielle. - To bardzo wa�ne! Czy kuku�k� s�ysza�a� z r�nych stron? Jego przenikliwy wzrok sprawi�, �e dziewczynka spu�ci�a oczy
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.