ďťż

Co prawda świszczy ci już w płucach i ślina cieknie ci z ust, a kolana uginają się pod tobą, ale musisz się jeszcze trochę trzymać, Eje! Przez jeszcze jedną wojnę musisz się trzymać,...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Eje nie wierzył jednak w jego słowa, lecz gorzko płakał i obejmował go trzęsącymi się ramionami za kolana, błagając o życie. Wtedy Horemhebowi zrobiło się żal starego i odszedł, lecz kazał mieć na niego oko i osadził swoich ludzi na najwyższych stanowiskach, każąc im czuwać, żeby Eje nie robił jakichś szaleństw pod jego nieobecność. Czas Eje już się bowiem skończył i był on tylko głupim siwowłosym starcem, który z trudnością dźwigał korony na trzęsącej się od strachu głowie podczas uroczystych ceremonii wobec ludu. Dla swojej małżonki Baketamon przywiózł Horemheb bogate dary – złoty piasek w plecionych koszach, skóry lwów zabitych przez siebie z łuku, strusie pióra i żywe małpy – ale Baketamon nie chciała nawet patrzeć na jego podarunki i powiedziała do niego: – Może być, że w oczach ludzi jesteś moim małżonkiem i urodziłam ci syna. Zadowól się więc tym, bo wiedz, że jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, splugawię twoje łoże i zdradzę cię tak, jak żadna kobieta jeszcze nie zdradziła swego męża. Żeby cię pohańbić, będę uprawiać rozpustę z niewolnikami i tragarzami i będę spółkować z poganiaczami osłów na tebańskich targowiskach, i nie będzie w Tebach dla mnie człowieka zbyt niskiego stanu, żebym z nim nie zażyła rozkoszy po to, by ciebie pohańbić, jeśli jeszcze raz ośmielisz się mnie dotknąć. W moich oczach bowiem nie ma w całym Egipcie człowieka tak nędznego jak ty, twoje dłonie cuchną krwią i całe twoje ciało cuchnie krwią, tak że mnie mdli, gdy się do mnie zbliżasz. Ale jej opór podniecał jeszcze bardziej żądzę Horemheba, gdy patrzył na jej pociągłą twarz, wąskie biodra i wzgardliwe usta, zaczynał gwałtownie dyszeć i trudno mu było zapanować nad rękami. Toteż przyszedł do mnie i skarżył się gorzko: – Sinuhe, dlaczego tak się dzieje i co złego zrobiłem, że moja żona unika mego łoża? Wiesz sam, ile się natrudziłem, żeby ją zdobyć i żeby stać się jej godnym stosownie do mojej sławy, i wiesz, że nieczęsto dotykałem pięknych kobiet, które przyprowadzano mnie do namiotu jako moją część łupu, lecz oddawałem je dla uciechy moim wszarzom. Doprawdy, na palcach mogę policzyć kobiety, z którymi zażyłem rozkoszy przez wszystkie te lata, i nie miałem też z tego wielkiej przyjemności, bo trzymając je w ramionach myślałem tylko o niej, o Baketamon, tylko Baketamon była dla mnie czarowna jak księżyc. Co to za czary, które zasępiają mi duszę i zatruwają me ciało jak jad żmii? Odparłem: – Nie dbaj o szalona kobietę, bo ona cierpi więcej niż ty z powodu swej dumy. Teby pełne są pięknych kobiet i nawet najskromniejsza niewolnica może ci dać to samo, co ona. Lecz on rzekł na to: – Mówisz wbrew swemu sercu, Sinuhe, bo wiesz doskonale, że miłości nie można nakazać. Ostrzegłem go więc: – Dlatego nie próbuj nakazywać jej miłości, bo wyniknie z tego tylko zło! Ale Horemheb mi nie wierzył i mówił: – Sinuhe, daj mi jakiś lek, żeby usnęła i żebym przynajmniej w czasie snu mógł zażyć z nią rozkoszy, bo doprawdy ta kobieta winna mi jest dużo rozkoszy. Ja jednak wzbraniałem się dać mu taki lek, ale on zwrócił się do innych lekarzy, a ci dali mu niebezpieczne środki, które czynią kobiety szalonymi i rozpalają ich łona tak, że zdaje im się, iż płonie w nich ogień. Takie to leki podał Horemheb potajemnie Baketaton, ale gdy podniósł się z jej objęć, nienawidziła go jeszcze bardziej niż przedtem i mówiła: – Pamiętaj, co ci powiedziałam, i pamiętaj, że cię ostrzegałam. Horemheb był jednak zaślepiony i szalony w swej bezmiernej żądzy, dał jej wina i usypiających środków, żeby usnęła i nie zbudziła się na jego dotknięcia, i nie mogła już stawiać oporu, gdy zażywał z nią rozkoszy. Ile rozkoszy jednak zaznał z nią Horemheb, nie mogę powiedzieć, sądzę jednak, że rozkosz ta miała gorzki posmak i że miłość stała się dla niego cierpka. Toteż niebawem wyjechał do Syrii, żeby przygotowywać wojnę przeciw Hetytom, bo mówił: – W Kadesz postawili wielcy faraonowie kamienie graniczne Egiptu i nie spocznę, dopóki moje wozy bojowe nie wjadą do Kadesz. A gdy księżniczka Baketamon spostrzegła, że jęczmień znowu zaczyna się dla niej zielenić, zamknęła się w swoich komnatach i nie chciała widzieć nikogo, lecz samotnie przemyśliwała nad swoim poniżeniem
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.