ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
W związku z tym trupa
królewska z Molierem na czele
przyjechała trzydziestego
stycznia do
Saint_Germain_en_Laye, by zagrać
tam komediobalet w pięciu
aktach, który nosił tytuł
"Dostojni współzalotnicy", a
napisany był na temat podsunięty
Molierowi przez króla. W
olśniewającej komedii oraz w
intermediach wystąpiły nie tylko
księżne, wyżsi oficerowie,
kapłani, lecz także nimfy,
trytony, woltyżerowie na
drewnianych koniach i nawet
jakoweś posągi tańczące.
Sam Molier grał w "Dostojnych
wspólzalotnikach" Klitydasa,
dworskiego trefnisia, zaś w
balecie wzięło udział wielu
kawalerów spośród dworu. Siedząc
w skałach, przedstawiali bogów
morskich i trytony, a wielkimi
zdolnościami odznaczali się przy
tym hrabia d'Armagnac, markiz de
Villeroi, Jenganne'owie senior i
junior, a także wielu innych.
Przy dźwiękach trąb i wśród
stukotu muszel perłopławów
wynurzył się z morskich głębin
bóg Neptun, w którym wszyscy
rozpoznali króla. Następnie,
stosownie do wymagań igrzyska,
król się przebrał, by w ostatnim
intermedium przy świetle ogni
bengalskich pojawić się jako bóg
słońca Apollo. Apollo tańczył
wśród zachwyconych szeptów
dworaków.
Wszystko szło nadzwyczaj
sprawnie i wydawało się, że
także w następnych dniach zabawy
nie zamilknie chór wychwalający
króla, a potem posypią się
wyszukane dytyramby, zaś damy
będą wzdychały opowiadając, jak
uroczy był król w przebraniu
greckim. Ale zaszło coś
najzupełniej nieprzewidzianego,
coś, co niezmiernie zmartwiło
pana Moliera. Nazajutrz po
pierwszym przedstawieniu zaczęły
nagle milknąć entuzjastyczne
opinie o królewskich tańcach, a
wkrótce zupełnie przestano je
wypowiadać. W dzienniku
czynności dworskich nawet nie
wspomniano, że król brał udział
w przedstawieniu. A jeszcze w
kilka dni później na pytania
naiwnych, jak król się czuje po
występie, dostojnicy dworscy
odpowiadali oschle:
- Najjaśniejszy pan nie brał
udziału w spektaklu.
Niebawem rzecz się wyjaśniła.
Okazało się, że zaraz po
przedstawieniu do rąk króla
trafiła świeżo napisana tragedia
Racine'a "Brytannik",
zawierająca takie między innymi
wiersze, które mówiły o Neronie:
Jako komediant daje się
widzieć Rzymianom,@ wysila na
theatrum swój głosik zwątlały,@
mówi wiersze i pragnie, by je
podziwiano,@ więc kohorty
sprowadza, aby mu klaskały!...@
To wystarczyło. Skoro tylko
Ludwik XIV doczytał do tego
miejsca, jego występy w teatrze
natychmiast zostały odwołane.
- Niech diabli wezmą tego
Racine'a! - kaszląc i plując
krwią wołał dyrektor
Palais_Royal.
Kiedy uroczystości w
Saint_Germain_en_Laye dobiegły
końca, Molier pogrążył się w
kłopotach kolejnego sezonu
letniego. W kwietniu opuścił
trupę odchodząc na emeryturę
kulawy Ludwik B~ejart, którego
nazywano Zjadliwcem. Ten
utykający aktor pracował z
Molierem przez dwadzieścia pięć
lat. Zaczynał jako chłopak,
chodząc wraz z Molierem za
wołami w upale po drogach
południowej Francji - grywał
wtedy młodych, komicznych
służących. Pod koniec swej pracy
zasłynął jako niezrównany
odtwórca roli "kulawego psa" -
jak powiadał Harpagon -
szczwanego służącego Strzałki w
"Skąpcu". Ludwik Zjadliwiec był
zmęczony i trupa pod przewodem
Moliera sporządziła na
uroczystym zebraniu akt, w
którym zobowiązywała się
wypłacać Ludwikowi B~ejartowi
dożywotnią roczną pensję w
wysokości tysiąca livrów tak
długo, jak długo trupa będzie
istniała. I Ludwik Zjadliwiec
odszedł na zasłużony odpoczynek.
Molier, by uzupełnić zespół,
zaprosił dwoje aktorów z
prowincji, małżonków. Jean
Pitel, czyli Beauval, rozpoczął
swoją karierę teatralną od tego,
że gasił świece, dopiero później
został aktorem. Żona jego,
Joanna de Beauval,
specjalizowała się w rolach
królowych w tragediach, a
subretek w komediach. Molier
musiał stracić wiele czasu na
to, by zapoznać małżonków ze
swym systemem i wykorzenić ich
prowincjonalną manierę.
Rok 1670 miał przejść wśród
nieustannych zabaw i festynów w
rozlicznych rezydencjach
królewskich. Ów łańcuch rozrywek
nie na długo przerwało smutne
wydarzenie: pod opieką
niefortunnego doktora Valleau
zmarła małżonka księcia Orleanu,
Henrietta. Dwór przywdział
żałobę, kaznodzieja Bossuet
wygłosił nad trumną zmarłej
podniosłą mowę, pełną
przepięknej retoryki, która
wycisnęła łzy z oczu dworaków.
Zgodnie z etykietą dworską
żałoba zakończyła się tegoż dnia
i znów rozpoczęły się festyny. W
lasach Chambord zagrały rogi,
dwór pojechał na polowanie.
Molier i Lully, kompozytor,
który zyskiwał sobie na dworze
coraz większy rozgłos i
znaczenie, otrzymali rozkaz
przygotowania zabawnej komedii z
muzyką na uroczystości w
Chambord, zastrzeżono jednak, że
w sztuce tej mają zostać ukazani
Turcy
|
WÄ
tki
|