ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Przybysław odparł więc Geroldowi tak: .Jeśli
księciu panu i tobie podoba się, abyśmy byli tej samej racji kulturowej, to niech dane
nam będą prawa Sasów majątkowe i w ściąganiu danin, a chętnie staniemy się chrześ-
cijanami, będziemy budowali kościoły i oddawali dziesięcinę." (Si domino dud et tibi
placet, ut nobis cum comite eadem sit culturae ratio, dentur nobis iura Saxonwn in
prediis et reditibus et Ubenter erimus christiani, edificabimus ecciesias et dabimus
decimas nostras).
Żeby uzyskiwać sukcesy na dłuższą metę w ciągłej konfrontacji z państwem
Ludolfingów, Mieszko wiedział, iż musi być eiusdem culturae ratio"- tej samej racji
kulturowej, co przeciwnicy. Władca Polan nie znajdowł się w tak wygodnej sytuacji,
95
MIESZKO l WŁADCY JEGO EPOKI
jak współczesny mu Włodzimierz, który bez pośpiechu mógł ważyć zalety różnych
religii, wybierając najdogodniejszą dla siebie jako władcy i pomocną do zaprowa-
dzenia nowego porządku w państwie.
Kilka lat przed przyjęciem chrześcijaństwa pan Kijowa eksperymentował z boga-
mi rodzimymi. Sadowiąc się pewnie w stołecznym grodzie, za swym dworem kamien-
nym na wzgórzu kazał postawić posągi Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga oraz
Simargla i Mokoszy. Podobnie, do powołania ośrodka kultowo-pańStwowego doszło
w drugim najważniejszym punkcie państwa, w Nowogrodzie, gdzie figurę boga gro-
mowładnego stawiał nad rzeką Wołchow namiestnik księcia Dobrynia.
Wzrastająca presja cywilizacji i Wschodu i Zachodu na Ruś, a także chęć sko-
rzystania z nowych rozwiązań ideowo-społecznych zachęcała Włodzimierza do sięg-
nięcia po obce wzory, ale ich przyjęcie - w odróżnieniu od terenów do tej pory nas
interesujących - odbywało się z uwzględnieniem własnych racji kulturowych. Nie
można tu wejść w bliższe wyjaśnienia, ułatwimy więc sobie sprawę krótką i odpo-
wiednią historią. Pochwały religii Bułgarów - mahometan Włodzimierz słuchał z apro-
batą. Zwłaszcza te jej fragmenty dotyczące nagrody niebieskiej w postaci obcowania
z najpiękniejszą wybranką przypadły mu do gustu, bo jak zauważył kronikarz, książę
nie stronił od kobiet i chętnie korzystał z ich wdzięków. Jednak tę wiarę dys-
kwalifikowały w jego oczach następujące zalecenia: powinność obrzezania, zakaz picia
napojów alkoholowych i jedzenia świniny. Rzekł więc przesądzając sprawę: ,J{usi
jest' veselje pit'je, ne mozem' bes togo byti". Równie suwerennie, licząc się z włas-
ną tradycją, odpowiada wysłannikom papieża - odejdźcie precz, już nasi ojcowie nie
przyjęli tej wiary.
Mieszko musiał respektować ofertę strony przeciwnej, jego decyzja o przyjęciu
tej samej racji kulturowej, którą obserwował - jeśli nie wróg, to zawsze konkurent,
wymagała od niego samego, polańskie państwo zostawiamy na boku, wielkiej prze-
budowy świata wartości i często pewnie bolesnego osądu wszystkiego tego, co było
w nim rodzime, przez pryzmat nowych norm. Dotkliwość wyboru polegała również
na tym, że - w odróżnieniu od Włodzimierza i np. norweskiego Hakona Dobrego
przyjmujących chrześcijaństwo - tożsamość kulturowa księcia Polan została poddana
nieporównanie znacznie większej presji z zewnątrz. Wobec bliskiego sąsiedztwa i siły
oddziaływania cesarstwa, wszelka rodzimość nie mogła być teraz niczym więcej jak
nagannym odstępstwem od normy niemieckiej. Podkreślmy - nagannym i stąd łatwym
do politycznego zdyskontowania przez przeciwnika. Bolesław nie może zachowywać
się bardziej pańsko niż wielmoże sascy, Mieszko nie mógł zapomnieć, by przypadkiem
w kożuchu będąc, nie narazić na szwank godności swojej i grafa, z którym zamierzał
rozmawiać; zjazdy wspólne z Sasami, wyprawy wojskowe, wszystkie okazje i wza-
96 JACEK BANASZKIEWICZ
jemne kontakty stawiały od razu kwestię kulturowej wiarygodności partnera po-
łańskiego - bez zdobycia jej i ciągłego jej potwierdzania - działać się nie dawało.
Pochwałę wielkości Mieszka II - a między nami mówiąc - zaświadczenie księż-
niczki Matyldy o przystawalności króla polskiego do standardów cesarsko-chrześci-
janskich - zestawmy z opinią Rychezy o swym królestwie, taką jak ją zapisuje
kronikarz z Brauweiler - by zdać sobie sprawę ze swoistego rozdarcia, na próbę
którego wystawiał się Mieszko. Rycheza opuściła kraj, bo dumę jej raziły barba-
rzyńskie i nieznośne obyczaje (ritus) Słowian.
Mieszko tedy zaprzeczył, w imię swego i swej wspólnoty sukcesu, własnej kultu-
rowej osobowości, sięgając po nowe wcielenie krojone na miarę rywali i przeciw-
ników. W tym momencie dotykamy myśli, która raz po raz uwidacznia się w rozmai-
tych eposach, stwarzając głównemu bohaterowi iście Hamletowski dylemat - zwycię-
żysz wroga wtedy, jeśli się do niego upodobnisz, ale wówczas - będąc wprawdzie
zwycięzcą - nie będziesz już sobą. Wyzwania takiej wycieczki w nieznane, po no-
wą osobowość, nie mógłby podjąć władca - wspaniały i dzielny na pewno - ale taki,
jak Światosław i jemu podobni
|
WÄ
tki
|