ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Kardynał nie prowadził tajnej
dyplomacji. Całą swą linię
postępowania wykładał
publicznie, a "ustawienie" go w
roli przeciwnika porozumienia ze
Stolicą Apostolską było
niepoważne już w chwili
powstania tego zamysłu. Nie
trzeba było dużo czasu, by i
rząd wycofał się z tej
insynuacji.
Na dwa dni przed wspólnym
wystąpieniem kardynała
Wyszyńskiego i arcybiskupa
Casaroli w katedrze św. Jana,
został wezwany do Rzymu kardynał
Mindszenty. Dało to powód do
wielu błędnych spekulacji, a
nawet analogii do spraw
polskich. Arcybiskup Casaroli
oświadczył Prymasowi, że nie
wiedział nic o tej decyzji,
podjętej w tak nieszczęśliwym
terminie. Kardynał Wyszyński
mógł być nią poruszony, ale
wiedział, że nie była ona
wymierzona w niego. Zbyt dobrze
znał Papieża i zbyt szczere i
serdeczne stosunki łączyły ich
obu. Papież w
Rzymie deklarował Prymasowi
przed kilkoma miesiącami, że nie
poweźmie żadnych postanowień bez
konsultacji z Episkopatem. To
samo potwierdził teraz
arcybiskup Casaroli. Później
okazało się, że nieszczęśliwe
odwołanie kardynała Mindszentego
było związane z publikacją jego
pism i nastąpiło w terminie
nagłym, nieprzewidzianym.
Kardynał Wyszyński zajmował w
całej sprawie stanowisko
nadrzędne, dla niego
najważniejsza była więź z
narodem, która istniała, dlatego
ze spokojem obserwował wysiłki
dotyczące porozumienia z
państwem, ale nigdy nie był im
przeciwny. W gruncie rzeczy on
sam zawsze je inicjował.
O stanowisku Prymasa Polski
wobec rozpoczętych rokowań
najlepiej świadczy ich ocena na
Konferencji Episkopatu 27 i 28
marca 1974. Żeby jednak nie
zgubić chronologii wydarzeń,
musimy przypomnieć tu, że 10
marca, dokładnie w rok po
otrzymaniu nominacji na
kardynała, zmarł pierwszy polski
metropolita we Wrocławiu
Bolesław Kominek. Była to
bolesna strata dla Kościoła w
Polsce.
Należy wreszcie przypomnieć,
że dnia 21 marca sekretarz
Episkopatu biskup Dąbrowski
przeprowadził rozmowy w
Sekretariacie Stanu Stolicy
Apostolskiej i został przyjęty
na audiencji przez Ojca świętego
Pawła VI. Można więc powiedzieć,
że Kardynał Prymas trzymał rękę
na pulsie spraw polskich w
polityce wschodniej Watykanu i w
pełni kontrolował przebieg
wydarzeń.
Przed posiedzeniem Episkopatu
odbyły się tym razem dwie sesje
jego Rady Głównej w dniach 21
lutego i 26 marca, na których
Ksiądz Prymas, jak zawsze,
przedłożył materiały na
Konferencję Episkopatu.
Konferencja stwierdziła, "że
wizyta oficjalna delegacji
Stolicy Apostolskiej w Polsce
była doniosłym wydarzeniem
zarówno dla Kościoła, jak i dla
Państwa Polskiego. W nawiązaniu
kontaktu pomiędzy rządem a
Stolicą Apostolską Episkopat
widzi właściwe korzyści dla
Kościoła i dla Narodu
(sformułowanie to przypomina
dopiero co zreferowaną doktrynę
kardynała Wyszyńskiego). Mogą
one bowiem doprowadzić do pełnej
normalizacji wewnętrznych
stosunków między państwem a
Kościołem oraz między Polską a
Stolicą Apostolską, Episkopat
Polski opowiada się za
kontynuowaniem tych rozmów,
które powinny być rzetelne,
szczere i systematyczne.
Konferencja Plenarna wyraża
wdzięczność Ojcu świętemu za
jego stanowisko, że w układaniu
stosunków między Stolicą
Apostolską a Polską oraz pomiędzy
Państwem a Kościołem nie zostaną
podjęte żadne decyzje bez
udziału Episkopatu Polski. Takie
prowadzenie prac jest w pełni
zrozumiałe, zwłaszcza po Soborze
Watykańskim Drugim, który
uwydatnił znaczenie kolegium
biskupów działających w Kościele
pod przewodnictwem Następcy św.
Piotra. W ramach soborowej
kolegialności bezpośrednią
odpowiedzialność za Kościół w
Polsce mają biskupi, tworzący
Konferencję Episkopatu pod
przewodnictwem Prymasa Polski.
Konferencja dąży do ścisłego
współdziałania z delegacją
Stolicy Apostolskiej, do której
żywi pełne zaufanie, podobnie
chce nadal prowadzić na
odpowiednich szczeblach rozmowy
poprzez swoich delegatów z
przedstawicielami rządu"
|
WÄ
tki
|