ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Zaskowyczał i odsunął się.
- Powinienem był wiedzieć, że będziesz chciała
uczynić ze mnie niemowę. Przeklęta, głupia dziewko,
ja... Nie, nie waż się tego powtarzać, pani, bo zadrę ci
suknię i...
- Już to zrobiłeś! Gapiłeś się na mnie i uderzyłeś mnie!
Dienwald zamilkł i chociaż Philippa nie mogła widzieć
wyrazu jego twarzy, bez trudu odgadła, że maluje się na niej
diabelska złośliwość.
Stoczył się z niej i zadarł jej spódnicę. Obnażona do pasa, ze
związanymi rękami, była zupełnie bezradna.
- A teraz - powiedział, najwidoczniej bardzo z sie
bie zadowolony - porozmawiajmy. I co mi chciałaś
powiedzieć, dziewko?
Potrząsnęła głową, lecz w ciemności nie mógł tego zobaczyć i
to rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Tej nocy nic tylko
zapalał i gasił świece, bronił się, przeklinał ją i nabrzmiewał z
pożądania.
Przetoczył się na skraj łóżka i po raz kolejny zapalił łojową
świeczkę, wypaloną już niemal do cna. Ukląkł, podniósł
wysoko świecę i spojrzał na Philippe. Przez chwilę milczał
przyjemnie zaskoczony. Do licha, to
87
miała być kara dla niej, nie dla niego, pomyślał. Zaga- . pił
się na jej płaski brzuch, a potem zerknął niżej, na gęstwinę
loków, skrywającą intymne części ciała dziew- czyny. Loki
te miały podobny kolor jak włosy na głowie Philippy i także
mieniły się mieszaniną barw, od ciemnego brązu żyznej ziemi
po najjaśniejszy blond.
-... jak ziemia, jak żyzna, ciemna ziemia.
Jego słowa zaskoczyły ją. Zapomniała o przerażeniu i o
wstydzie wywołanym świadomością, że oto Dienwald ogląda
ją tam, gdzie jeszcze żaden mężczyzna nawet nie zerknął.
Co jest jak ziemia?
Twoje kobiece owłosienie - powiedział i objął dłonią jej łono,
wpychając w nie mocniej palce.
Philippa pisnęła niczym zraniony szczeniak, więc zabrał dłoń i
cofnął się.
Jednak po chwili wyciągnął rękę i położył dłoń płasko na
brzuchu dziewczyny. Kciuk i środkowy palec niemal dotykały
kości jej miednicy.
- Masz doskonałą budowę do rodzenia dzieci.
Poczuł, że coś w jego sercu drgnęło i cofnął dłoń, jakby się
oparzył. Spojrzał na twarz Philippy i zmusił się, by przybrać
groźną minę okrutnika.
- Pamiętaj, co mogę ci zrobić, dziewko. Czy jesteś aż
tak niewinna, że muszę ci to wyjaśniać? Nie? Doskona
le. Więc jak, masz mi coś jeszcze do powiedzenia? Coś
uszczypliwego?
Potrząsnęła głową.
- W końcu okazałaś trochę rozsądku. Dobranoc,
dziewko.
Po raz kolejny zdmuchnął świecę, parząc sobie palce i
ściskając nimi knot, dopóki resztka świecy nie roztopiła się w
bryłce wosku, a potem przewrócił się na plecy. Zapomniał o
poparzonych palcach, ponieważ gdy tylko zamknął oczy,
natychmiast zobaczył
88
znowu Philippe leżącą na łóżku z suknią zadartą do pasa, z
rozłożonymi długimi, białymi nogami; niemal czuł ciepło i
miękkość jej ciała, napięcie mięśni brzucha pod rozpostartą
płasko dłonią.
Zaklął, chwycił kołdrę i naciągnął ją na Philippe.
A kiedy już miał zasnąć, usłyszał, jak dziewczyna cichutko
szepce do siebie:
- Jestem Philippa de Beauchamp i kiedy się obudzę, to
wszystko okaże się tylko snem.
Uśmiechnął się w ciemności. Dziewka miała w sobie
bojowego ducha i temperament. W niewielkiej ilości było to
nawet interesujące, ale co za wiele, to niezdrowo. Potarł
dłonią tył głowy. Miał nadzieję, że nie rozbiła nocnika, gdyż
był jedynym, jaki posiadał.
7
ROZDZIAŁ
Następnego ranka Dienwald już się nie uśmiechał. Jego tkacz,
Prink, zapadł na zimnicę, a tymczasem większa część wełny
została oczyszczona, uprzedzona i przygotowana do tkania.
Dienwald miotał się po dziedzińcu przeklinając, dopóki Stara
Agnes nie pociągnęła go za przetarty niemal do cna rękaw.
- Posłuchaj, panie. A co z tą piękną panną, którą przywiązałeś
do łoża? Czy ona naprawdę jest damą, czy tylko kolejną z
twoich dziewek?
Dienwald umilkł. Zostawił Philippe śpiącą, lecz rozwiązał
dziewczynie nadgarstki, marszcząc gniewnie brwi, kiedy
rozmasowywał zmartwiałe dłonie, aby przywrócić im czucie.
Nawet się nie poruszyła. Pomyślał, że jej pośladki zapewne są
znów białe i miękkie, bez śladu po klapsach, podczas gdy
jemu ból głowy bynajmniej nie minął.
89
- Chciałaś powiedzieć, że ona, być może, umie
prząść i mogłaby pokierować kobietami, poinstru-
owacje?
Stara Agnes zrobiła mądrą minę i pokiwała głową
|
WÄ
tki
|