ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Podsłuchiwałem cię.
Zainteresowało mnie tak, że inne aspekty sprawy ostrym sprintem odbiegły w kierunku horyzontu.
- Szczegóły proszę! - zażądałam gwałtownie, zachłannie i z potężnym naciskiem.
- Miałaś podsłuch założony w aparacie telefonicznym, już dawno, nie ja go założyłem, przyszedłem na gotowe...
- Kto...?!!!
- O tym za chwilę. Wyszedłem ze służby pozornie, widzę, że już to odgadłaś. Nie musiałaś podnosić słuchawki, cokolwiek mówiłaś w tym pokoju, było nagrywane. W tym drugim nie, stwierdzono wcześniej, że tam z nikim nie rozmawiasz, cokolwiek robisz, robisz to w milczeniu. Wysłuchałem wszystkich nagrań. Ci twoi sąsiedzi dostali mieszkanie w przyśpieszonym tempie specjalnie po to, żebym mógł się tu przenieść, bo już było widać, że pchasz głowę w pętlę. Słowo ci daję, że nie wiedziałem, że się w tobie zakocham...
232
233
W tym miejscu udało mi się pomyśleć, że nie mam o to do niego pretensji.
- Uzupełniłaś naszą wiedzę w sposób bardzo istotny. Muszę ci powiedzieć, że będę cię podsłuchiwał nadal, nie zdajesz sobie sprawy, w jakim jesteś niebezpieczeństwie. Jesteś chroniona, można powiedzieć, ostatnim wysiłkiem. Jak ci faceci przyszli cię zamordować, obydwoje mieliście zostać zabici, ty i ten Gucio... przyleciałem specjalnie...
Nad dodatkowymi właściwościami mojego umysłu nie panowałam nigdy.
- Kapcie!!! - wyrwało mi się z siłą, jaką prezentuje wyłącznie ocean w czasie tajfunu. - Te twoje cholerne kapcie...!!!
- Jakie kapcie...?
- Nie spadły ci! Miałeś ranne pantofle! Jakim cudem?! Wyglądał, jakby musiał złapać dodatkowy oddech.
- To wcale nie są ranne kapcie, to są pantofle gimnastyczne o specjalnej zelówce, do walki w rodzaju karate...
Błogość spłynęła na mnie zgoła niebiańska. Bóg raczy wiedzieć dlaczego te kapcie piekielne dręczyły mnie szczytowo i zatruwały mi życie. Węszyłam w nich przeraźliwą tajemnicę, wyjaśniła się, co za ulga...!
- Wybiłaś mnie z tematu, pojęcia nie mam, co ci chciałem jeszcze powiedzieć, ale najważniejsze chyba już. Czekam na wyrok. Czy ty w ogóle wiesz, w jakim stopniu jesteś piękną kobie-tą...?
Osobnik, który czeka na wyrok, wypowiadając takie słowa, może nie żywić żadnych obaw. Co do własnej urody, złudzeń pozbyłam się dawno, ale w końcu to kwestia gustu. Jakoś łatwo mu było udowodnić mi, że wcale nie łże i rzeczywiście podobam mu się prawie przesadnie...
- Teraz porozmawiamy jak ludzie - zarządziłam mniej więcej w pół godziny później. - Kto zaczął tę polkę z podsłuchem u mnie? Jestem pewna, że wiesz!
- Wiem. Ten... Powiedzmy... twój poprzedni partner życiowy. Właściwie nie dziwię się mężczyznom, iż rzeczowe rozmowy z
kobietami uważają za ciężki dopust boży.
234
- Wyobraź sobie, że byłabym go poślubiła - powiedziałam ze zgrozą. - Nie wyszłam za niego za mąż tylko dlatego, że istniał taki przepis prawny, pamiętasz, małżeństwo nie może mieć dwóch mieszkań. Mogę mieszkać z mężczyzną, ale pod warunkiem, że to będzie zamek o stu komnatach, on w pierwszej, a ja w dziewięćdziesiątej dziewiątej, w razie potrzeby przebiegniemy ku sobie, i jeszcze on załatwi służbę do sprzątania. Nie było szans, więc sprawa upadła.
- I całe szczęście. Korzystały z ciebie, z grubsza biorąc, dwie grupy. Cel był podobny, przeciwdziałanie rosnącemu świństwu, tylko inaczej rozumiany. Oni na bazie czystki partyjnej, my na bazie zmiany ustroju. Mam mówić więcej...?
- Nie, po co, generalnie ja to rozumiem, chcę szczegółów technicznych. Czekaj, niech pomyślę, czego nie wiem...
- Nie, najpierw ja się muszę dowiedzieć od ciebie, co się stało ostatnio. Co na mój temat odgadłaś, czego się dowiedziałaś i od kogo. Dzisiaj to nastąpiło. O wydarzeniach przedwczorajszych już wiem...
Mariola Kubas nie odzywała się piąty dzień. Janusz na wszystkie świętości błagał, żebym chociaż na chwilę powstrzymała wszelkie działania. Gucio ostrzegł, że jego kumple kazali przeczekać. Trójstronne przyhamowanie wyprowadziło mnie z równowagi i postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie uspokajające chociaż na parę godzin
|
WÄ
tki
|