ďťż

Teraz przypomniała sobie słowa czcigodnego biskupa Hidolfa i pomyślała - oglądając się po swoim więzieniu: otóż to jest owo szczęście, któreś mi zwiastował, święty mężu! Za...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
A przecież to musi być dla mnie dobrem, skoro Ty, wszechmogący Boże, dopuściłeś, abym uwięzioną była. Tak jest, najmiłościwszy Ojcze! Ty z miłości ku nam zsyłasz na nas cierpienia, które są zawsze zwiastunami niewyczerpanych Twoich dobrodziejstw. W każdym nieszczęściu mieści się zaród szczęścia i błogosławieństwa Twego, tak, jak w twardej i gorzkiej łupinie ukryłeś słodkie ziarnko owocu. Przyjmuję więc chętnie z Twej ojcowskiej ręki ten kielich goryczy, bo Ty tak chcesz. Wspieraj mnie tylko łaską Twoją świętą. Nie mogę nawet gniewać się na mych prześladowców i wznoszę tylko oczy do Ciebie, jako do jedynej mej pociechy: wszakże z woli Twojej włos z głowy mojej nie spadnie. Po tej modlitwie uczuła wielką ulgę i pociechę w sercu. Zdawało jej się, że słyszy głos wewnętrzny: ťGenowefo, nie poddawaj się rozpaczy! Ufaj Miłosierdziu Bożemu, a Bóg cię nie opuści! Skończą się twe cierpienia. Jesteś wprawdzie teraz w oczach ludzi obwiniona 13 o zbrodnię, ale przyjdzie czas, gdy twoja niewinność jaśniejszą okaże się niż słońce!Ť Te słowa wlały w nią orzeźwiający balsam i pokrzepiający sen skleił jej powieki. Genowefa zostaje matką w więzieniu Cenowefa przez kilka miesięcy zostawała w tym więzieniu. Przez ten długi czas nie wolno było nikomu jej odwiedzać, tylko Goiło odmykał niekiedy warowne zamki jej więzienia i chciał ją uwolnić, aby tylko, złamawszy wiarę małżeńską, jemu się całkiem oddała. Ale Genowefa zawsze mu odpowiadała: ťWolę, że mnie ludzie mają za występną, niżbym przez zbrodnię miała ocalić życieŤ. Tymczasem jej cierpienia powiększyły się jeszcze. Niedługo po odjeździe męża przekonała się, że zostanie matką. Jakoż ta chwila nadeszła, a strapiona Genowefa na domiar swego nieszczęścia powiła w więzieniu syna. ť0, drogie dziecię, rzekła, przyciskając je drżącymi rękami do serca, w jakże okropnym miejscu przychodzisz na świat. Chodź tu, do mego serca, abym cię ogniem macierzyńskiej miłości ogrzała. Ach, ta nieszczęśliwa matka twoja nie ma nawet pieluszki, aby cię w nią owinąć mogła i jakże zbolałą piersią zdołam cię wykarmić, umierając prawie sama z nędzy i głodu. W tym okropnym lochu nie masz prawie miejsca, gdziebyś wygodnie spocząć mogło, moje kochane dziecię; twoją kolebeczką będą zimne i wilgotne głazy, a twoją pościółką ciemne sklepienia, sączące na nas krople wilgoci i pleśni. O zimne i nieczułe głazy! czemuż z wysokości sklepienia rosicie krople na moje kwilące dziecię? Czy i wy nieczułe jesteście, jak ludzie, i chcecie w nim wyziębić natychmiast tę słabą iskierkę nędznego życia. Ale nie, wy, głuche mury, macie więcej czucia od ludzi; wy, nie mogące znieść mojej i mego dziecięcia nędzy, nad naszą nieszczęsną dolą płaczecieŤ. Wtem wzniosła myśl do nieba, a wziąwszy na ręce swoje dziecię, tak wśród łez mówiła: ť0 wszechmocny Boże! Tyś mi dał to dziecię, Ty wszechmocnością Swą wlałeś we mnie to życie, niechże więc Tobie będzie poświęcone i do Ciebie całkiem należy; nie mogę go posłać do Twego świętego kościoła dla przyjęcia chrztu św., ale Ty tu jesteś obecny, a gdzie Ty jesteś, tam i Twój Kościół. Ja więc 14 nieszczęsna muszę zastąpić miejsce kapłana i chrzestnego ojca. Otóż Ci to dziecię moje najdroższe ślubuję, o litościwy Boże, jeżeli je przy życiu i mnie zachowasz, wychować w świętej wierze Twojej, Ojcze, Synu i Duchu Święty, zaszczepić w jego sercu miłość ku Tobie i bliźnim, i powierzonego mi przez Ciebie tego najdroższego skarbu strzec będę od wszelkiego złego, abym Ci go w dniu śmierci mogła oddać czysty i niepokalany żadnym grzechem, iżbym mogła ostać się przed sprawiedliwością Twoją, gdy mnie wezwiesz do zdania rachunku z mego życia.Ť Po czym modliła się jeszcze długo, aż wziąwszy wreszcie kubek z wodą, polała dziecię, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego i dając mu imię Bolesław. ťWśród łez i bólu przyszedłeś na świat, mówiła, niechże więc twoje imię ze chrztu świętego będzie Bolesław, a łzy twojej matki niech ci służą za wiązankę i upominek macierzyńskiej miłości.Ť Potem, owinąwszy dziecię w chustkę, położyła je na swym łonie, a spojrzawszy z żalem na kawałek czarnego chleba, leżącego obok niej, ciężko westchnęła i rzekła: ť0 biedne dziecię! to będzie na przyszłość twoja strawa; łzy twej matki zwilżą ci ten twardy kawałek chleba, który za pomocą Boską dla ciebie i dla mnie wystarczyŤ. Gdy dziecię słodkim snem na jej łonie zasnęło, podniosła Genowefa oczy w niebo i ciężko westchnęła: - ť0 Boże, zmiłuj się nad tą biedną dzieciną! W tym ciemnym i zimnym lochu bez życiodajnego słonecznego światła, bez pokrzepiającego powietrza wnet by kwiatek zwiędnąć i zmarnieć musiał, - a jakże zdoła się wypielęgnować tak słaba i delikatna istota! O Boże wszechmogący! Nie dajże jej marnie zwiędnąć, zachowaj przy życiu ten mój najdroższy skarb na świecie, który stokroć wyżej cenię, niż własne życie. Ale Ty, najmiłościwszy Ojcze, jeszcze je bardziej miłujesz, niż ja, bo Ty najgorętszą miłością ogarniasz wszystkich ludzi. - Tak jest, dodała z rozczuleniem, wszakże Sam wyrzekłeś: ťA choćby matka zapomniała o swym dziecięciu, ja przecie o nim nie zapomnęŤ. Gdy Genowefa głośno wymawiała te słowa, dziecię ocknęło się i pierwszy raz uśmiechnęło do matki. Genowefa uśmiechnęła się także pierwszy raz w swym więzieniu, mówiąc: ťŚmiejesz się, kochana dziecino, nie znając okropności twego losu! Ach, uśmiechasz się, drogie dziecię! Twój uśmiech wymowniej do mnie przemawia, niż tysiąc słów. 15 Z twych uśmiechających się oczu wyczytuję te słowa:ť Nie płacz, mamo, rozwesel zapłakane lice: jesteś wprawdzie nędzną, ale Bóg jest Wszechmocny; jesteś słabą, ale Bóg jest potężny. Ty mnie szczerze kochasz, ale Bóg kocha mnie jeszcze goręcejŤ. ťAch, uśmiechnij się tylko, luba dziecino! Dopóki ty się śmiejesz, twoja matka płakać nie możeŤ. Po kilku dniach znowu wszedł do więzienia Goiło, ale tym razem daleko jeszcze straszniejszy, niż dawniej, i rzekł piorunującym głosem ťJuż dosyć tych korowodów! raz przecie musi być koniec. Jeżeli jesteś tak nierozsądna, że za nic cenisz sobie życie, to się przynajmniej ulituj nad tym dziecięciem, gdyż ci przysięgam, że jeżeli nie ulegniesz mej woli zginiesz ty i twoje dziedęŤ
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.