ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Właśnie
stadion, pusty, kamienno-zielony stadion.
Okoliczne rabaty zakwitały hasłem: Niech żyje pokój! W gablotach przed uniwersytetem
studenci zawieszali gazetkę ścienną, zauważył również, że klamka przy drzwiach wejściowych
jest inna niż ta, którą widział, kiedy stąd odchodził. Ależ tak pomyślał na stadionach
sportowcy też układają się w hasło: Niech żyje pokój!
Pana dziekana nie ma powiedziała sekretarka wróci za godzinę, może pan zaczeka.
81
Tomasz na chwilę zamarzł. Teraz dopiero uświadomił sobie sens zadanego pytania i logiczną
odpowiedź. Mógł się przecież spotkać ze zdziwieniem. Jak to? dziekan Węsierski?
Proszę pana, dziekan Węsierski dawno już nie jest dziekanem.
A jednak nie, nie usłyszał tej odpowiedzi. To znaczy, że świat zmienia się wolniej, niż się
ludziom zdaje. Oczywiście, nie zawsze, ale przecież są takie sytuacje, w których po wielu
latach zastaje się coś zupełnie identycznego z tym, co się opuściło. Maszyna, która zawsze
wszystko z taką precyzją przemiela, w tym miejscu się zacięła. Tryb w kole został wybity i na
skutek tego dziekan Węsierski jest dalej na swoim miejscu. Tomasz zaczynał powoli odmarzać.
Tak, proszę pani, poczekam.
Czy wziął pan z sobą indeks?
Zabrali mi, powinien być w dziekanacie. Drugi rok.
Jak nazwisko?
Lempart, Tomasz.
W szklaneczce po musztardzie stał bukiecik fioletowego groszku, Tomasz bawił się kawałkiem
kopiowego ołówka przywiązanego sznurkiem do balustrady. Na frontowej ścianie
wisiało godło państwowe i portret pierwszego rektora. Naprzeciw fotografia ratusza w Zamościu,
obraz olejny przedstawiający scenę batalistyczną, portret Adama Mickiewicza.
Jest, proszę pana powiedziała sekretarka otwierając indeks.
Ze środka wypadła mała różowa kartka. Tomasz spróbował ją podnieść, ale szpary w
drewnianej balustradzie były za wąskie i ręka uwięzła pomiędzy nimi.
Przepraszam powiedział.
Teraz sekretarka zamarła. Szybko jednak opanowała się i z uśmiechem na twarzy powiedziała:
Pan będzie łaskaw poczekać na korytarzu.
Domyślał się, co zawiera różowa kartka, ale zrezygnował z pokusy. Nie ma nic do ukrywania,
wszystko jest jasne.
Korytarz z Wydziału Prawa prowadził do obszernego hallu, stamtąd zaś kolejny korytarz
do Wydziału Historii Sztuki. W hallu często urządzano prowizoryczne wystawy reprodukcji
malarskich, było tak jeszcze za czasów jego bytności w uczelni. Na rozstawionych ekranach
rozwieszone były tym razem reprodukcje Piotra Breughla. W hallu panował ustawiczny chłód
i półmrok, Tomasz pamiętał to jeszcze z dawniejszych czasów, tego dnia chmury szły nisko i
w hallu trzeba było zapalić światło.
Ekspozycja rozpoczynała się pejzażami, pośrodku, pod lampą jarzeniową, wystawili swoje
protezy żebracy, całość zamykała Wieża Babel. Reprodukcje wykonane zostały w roku
1935 w Berlinie. Tomasza zdziwiła jego własna skrupulatność, na ogół nie przywiązywał
specjalnego znaczenia do tekstu, który towarzyszy obrazom, ta data zatrzymała jednak jego
uwagę na dłużej. Urodził się w tym samym roku, być może dlatego wydała mu się ważna, ale
przecież nie tylko dlatego. Miał zwyczaj zapytywać siebie w samotności: co też może się
dziać na świecie w tej właśnie godzinie? W Paryżu, Rzymie, w Warszawie? Nie było to czcze
pytanie, wynikało z chęci ogarnięcia w jednym mgnieniu całości. W takich chwilach człowiek
czuje się bardziej wolny, odnajdując związki łączące go ze wszystkimi żyjącymi, potwierdza
swoje miejsce w czasie. Myśli: wprawdzie jesteś anonimowy, ale jesteś, z magmy takich anonimów
składa się ludzkość, jesteś zatem jej cząstką, warto żyć, co, Kusy?
My tu sobie gadu, gadu, a na drugiej stronie ziemi się pieprzą, bo jest wieczór odpowiada
Kusy.
Teraz Tomasz zadaje sobie to samo pytanie, ale o czas przeszły. Zastanawia się, nigdy
przecież nie zadawał sobie takiego pytania: co mogło się dziać w Berlinie w 1935 roku o godzinie
trzynastej dwadzieścia? Zadaje sobie to pytanie i próbuje się cofać wstecz. Czas go
pokonuje. Przede wszystkim trudno znaleźć punkty odniesienia. Z przeszłości pamięta się
82
tylko własne życie. Ewentualnie to z zewnątrz, co się siłą do własnego życia wdarło. Wszystko
pozostałe nie istnieje. Jest zapisem, kotletem dla historyków. Liczy się tylko to, co jest
teraz, co jest dziś i co z tego wyniknie w przyszłości. W człowieku tkwi niepokój, to jest chyba
podstawowa część tego, co się człowiekiem nazywa. Nie można się niepokoić o przeszłość,
jeśli się miało życie czyste. Ale o przyszłość trzeba się niepokoić.
Hall był pusty, tylko portier pobrzękiwał kluczami.
Niewiele się zmieniło myślał Tomasz, stając przed obrazem z żebrakami tak samo
wystają kikuty i kostury. Znał tę reprodukcję od dawna i miał w związku z nią bardzo ciekawy
pomysł.
Co? zapytała Katarzyna znowu jesteś wariat?
Nie jesteś praktyczna odpowiedział gdyby ten obraz powiększyć, ustawić na ulicy, a
obok niego czapkę, więcej by sypali pieniędzy niż normalnym żebrakom, możemy się przekonać
|
WÄ
tki
|