ďťż

Nawet dla prywatnych obiektów wydzielaliśmy działki o długości 150 do 200 metrów, ustalaliśmy jednolitą wysokość budynków i wystaw sklepowych, przesuwaliśmy wyższe...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
A zdjęcia gmachów publicznych za każdym razem na nowo straszą mnie monumentalną sztywnością, która zniweczyłaby wszystkie nasze wysiłki, zmierzające do wprowadzenia w tę ulicę wielkomiejskiego życia. Stosunkowo najlepsze rozwiązanie znaleźliśmy dla dworca centralnego, zamykającego tę okazałą ulicę od strony południowej; wyróżniałby się on pozytywnie spośród reszty kamiennych monstrów swym dość wyraźnie widocznym szkieletem ze stali, obłożonym kombinacją płyt miedzianych oraz szklanych płaszczyzn. Dworzec posiadałby cztery poziomy komunikacyjne, połączone ze sobą schodami rucho- mymi i windami. Przewidywano, że prześcignie on nowojorski Grand Central Terminal. Oficjalni goście zagraniczni schodziliby po wielkich schodach znajdujących się na zewnątrz. Mieli oni być, jak i inne osoby opuszczające dworzec, zaszokowani, niemal "porażeni" imponującym widokiem urbanistycznym, a tym samym potęgą Rzeszy. Dziedziniec dworcowy, liczący 1000 metrów długości i 330 szerokości, otoczony byłby, na wzór Alei Baranów prowadzącej z Karnaku do Luksoru, zdobycznym sprzętem bojowym. Wprowadzenie tego szczegółu Hitler zarządził po kampanii francuskiej i potwierdził późną jesienią 1941 roku, po swych pierwszych klęskach w Związku Radzieckim. Plac ten miał być ukoronowany znajdującym się w odległości 800 metrów łukiem, niekiedy nazywanym przez Hitlera wielkim lub triumfalnym. Napoleoński Łuk Triumfalny na Place de l'Etoile, mający 50 metrów wysokości, przedstawia sobą monumentalną masę i stanowi imponujące zakończenie Pól Elizejskich. Jednak nasz łuk triumfalny, o szerokości 170 metrów, głębokości 119 i wysokości 117 metrów, zdecydowanie by dominował nad wszystkimi innymi budowlami tej południowej części ulicy, wręcz degradując je pod względem rozmiarów. Po kilku daremnych próbach nie miałem już odwagi namawiać Hitlera do wprowadzenia zmian. Było to bowiem jego oczkiem w głowie. Ta część planów powstała na długo przedtem, nim znalazł się pod zbawiennym wpływem profesora Troosta. Projekt ten jest najlepszym zachowanym przykładem koncepcji architektonicznych Hitlera, które przedstawił on w zaginionym szkicowniku z lat dwudziestych. Był nieustępliwy wobec wszelkich propozycji zmiany proporcji lub wprowadzenia uproszczeń, wydawał się jednak zadowolony, kiedy na opracowanych planach wpisałem trzy krzyżyki zamiast nazwiska architekta. Za wysokim na 80 metrów prześwitem "wielkiego łuku" widniała w odległości pięciu kilometrów niknąca, tak to sobie wyobrażaliśmy, w mgiełce wielkiego miasta druga triumfalna budowla przy tej ulicy, największa na świecie hala zebrań z kopułą sięgającą 290 metrów. Przestrzeń między łukiem triumfalnym a halą wypełniało jedenaście pojedynczo stojących gmachów ministerialnych. Do planów obejmujących ministerstwa: spraw wewnętrznych, komunikacji, sprawiedliwości, gospodarki i wyżywienia, musiałem w 1941 roku wprowadzić dodatkowo ministerstwo kolonii2; a więc Hitler także podczas wojny ze Związkiem Radzieckim wcale nie zrezygnował z myśli o niemieckich koloniach. Ministrowie, którzy na podstawie naszych planów spodziewali się skoncentrowania swych placówek rozproszonych po całym Berlinie, przeżyli rozczarowanie, kiedy Hitler zarządził, że nowe budynki mają służyć głównie reprezentacji, a nie ulokowaniu w nich aparatu urzędniczego. Za monumentalną częścią środkową ciągnął się następny, ponad kilometrowy odcinek ulicy, skupiający obiekty handlowo-roz-rywkowe. Odcinek ten kończył się okrągłym placem przy skrzyżowaniu z Potsdamer Strasse
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.