Mój przyjaciel PaweB, który czsto jezdziB ze mn na Mazury, ju| po pogrzebie rodziców powiedziaB: - Wy |yli[cie tak, jakby [mier nie istniaBa, bardzo mnie to dziwiBo, kiedy was poznaBem

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
-Ten dom... - zamy[la si Bogdan Rogatko. - Maciek kupiB go wspólnie z ojcem, Zygmuntem Szumowskim. Rodzina Szumowskich pochodziBa z tamtych okolic. Doje|d|ajc do Gutów, ju| za Aom|, mijaBo si tabliczk z napisem  Szumowo". Niestety, Zygmunt nie doczekaB |adnych wakacji spdzonych w Gutach, zmarB niedBugo po kupieniu domu. Rogatkowie zajmowali zawsze ten sam pokój, nazywany  pokojem zielonym", bo podBoga, szafa i komoda wymalowane zostaBy zielonym lakierem. - Pokój zielony byB go[cinny, i w nim na ogóB mieszkaBem z Jasiem, moim synem. Maciek przebywaB zwykle w kuchni, gdzie przygotowywaB swoje znakomite zupy, a czasem te| drugie dania, Dorota wieczorami siedziaBa w pokoju na tapczanie przed telewizorem lub, cz[ciej, przy stole z komputerem - wspomina Bogdan. - Najwa|niejsz cz[ci domu byBa weranda, na której wypoczywaBo si, czytaBo i rozmawiaBo. Rozmowy inicjowaBa Dorota, zwykle po sutym obiedzie. RobiBa sobie owocow herbat, czasem jeszcze kaw, i zagajaBa rozmow z kole|ankami i kolegami córek, których nieraz bywaBo kilkoro - mieszkali, a wBa[ciwie tylko spali, w namiotach, rozbitych na Bce. Aka le|aBa po drugiej stronie wskiej drogi i prowadziBa wprost do jeziora. O 5 dom staB na niezbyt du|ej dziaBce, o tyle Bka byBa spora, a po jakim[ czasie Maciek dokupiB jeszcze drug, ssiedni, bojc si, by nie zajli jej jacy[ haBa[liwi letnicy, podobnie jak Bk z drugiej strony domu. Dorota lubiBa, i znakomicie to potrafiBa, prowadzi rozmowy z mBodymi, ja natomiast gawdziBem przede wszystkim z Makiem, przy kuchennym stole. Nigdy nie zapomn tych dBugich, wieczornych rozmów - Maciek w jednej rce z papierosem, w drugiej ze szklank kawy (nie u|ywaB fili|anek), zwykle nie ogolony, w niedbaBym stroju, wypytywaB, doradzaB, opowiadaB, |artowaB i wspominaB. Z biegiem lat coraz cz[ciej wspominali[my dawne czasy, co Dorot, siedzc w ssiadujcym z kuchni pokoju, strasznie denerwowaBo. Dorota |yBa terazniejszo[ci i przyszBo[ci, snujc plany nowych ksi|ek i autorskich podró|y. Mama i Bogdan czsto spacerowali po lesie, oboje to lubili. Za nimi biegBy nasze dwa psy: Mrówa i Kula. - Dorota szBa z nieodBczn lnian torb na ramieniu, w której miaBa leki na serce, orzeszki lub pestki sBonecznika
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.