ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Do dziś niektórzy snobi, chcąc podkreślić swoje arystokratyczne pochodzenie, noszą na sygnetach lub mają na swych papierach listowych wyobrażenie dziewięciopałkowej lub siedmiopałkowej korony, co ma znaczyć, że pochodzą z hrabiowskiego lub baronowskiego rodu.
A diadem? zapytała Zosia.
To było coś w rodzaju korony; z tym, że złota obręcz miała szlachetne ozdoby tylko z przodu. W czasach późniejszych diademy zaczęły nosić panie jako ozdoby na balach. Diademy można i dzisiaj kupić u jubilerów, z tym, że są one rzadko kiedy ze złota i ozdobione drogocennymi kamieniami szlachetnymi. Najczęściej są jedynie pozłacane i wysadzane szkiełkami z czeskiego Jabloneksu.
A jednak zauważyła pani Joanna na malowidłach i rysunkach naszych królów, począwszy od korony Władysława Łokietka ponieważ nie wiadomo jak wyglądała korona Bolesława Chrobrego królowie polscy noszą zazwyczaj korony otwarte, bez ozdobnych kabłąków.
No cóż, w użyciu bywały różne korony, a właściwie trzy ich rodzaje. Wielka i bardzo ozdobna, często przechodząca z głowy jednego władcy na drugiego, zwana była koronacyjną, ponieważ używano jej podczas uroczystej koronacji. Musiała być bardzo ciężka i stanowiła drogocenną pamiątkę, toteż po koronacji na ogół kładziono ją do królewskiego skarbca. Król zasiadając na tronie i przyjmując różnych gości nosił na ogół koronę lżejszą, właśnie otwartą. Jeszcze lżejsza była korona noszona przez króla na użytek wewnętrzny, domowy. Tak w ogóle to chyba można ją uznać za niewygodną i rzadko który król nosił ją ciągle na głowie. Niektórzy królowie zaraz po koronacji symbolem władzy dziedziczonej po przodkach albo po znamienitych królach, nakazywali sobie zrobić własne korony, wedle swego życzenia i gustu. Przecież czasy i mody zmieniały się i zmianom ulegały gusta władców i ich otoczenia. Co zaś tyczy się polskich koron...
Przerwałem wykład, bo nagle w naszym pokoju odezwał się telefon. Dzwonił dyrektor Marczak, któremu zaraz po zainstalowaniu się w Sopocie przekazałem swój adres i numer telefonu.
Czy czytał pan, panie Tomaszu, informacje w gazecie o włamaniu do kościoła w Borkowcu i kradzieży złotej korony z obrazu tamtejszej Madonny, uznanej za cudowną?
Owszem. Właśnie przed chwilą...
Nie dał mi dokończyć.
Prawdopodobnie inspiratorką włamania była także owa tajemnicza kobieta. Policja jeszcze nie trafiła na ślad włamywaczy, ale włamanie jest podobne jak w poprzednich trzech kościołach. Dzwonię, gdyż radzę panu nie kręcić się po nocy koło Grodowego Potoku w Sopocie, bo tam policja prawdopodobnie zastawi pułapkę na tych, co zechcą skradzioną koronę zamienić na pieniądze. A czy pan trafił może na jakiś trop?
W Janisławicach odkryłem ślad prowadzący do antykwariatu we Wrzeszczu. Niestety, to był ślad fałszywy. Przy okazji poznałem jedną z właścicielek antykwariatu, która chce pomóc w moich poszukiwaniach.
O Boże! zawołał dyrektor Marczak. Wszystko, tylko nie to! Pan ma słabość do ładnych kobiet i daje się im nabierać ściszył głos. Ona na pewno jest podejrzana. Niech pan jej nie traci z oczu, ale i z nią nie współpracuje!
Nie tracę. Właśnie siedzi naprzeciw mnie.
W słuchawce zapanowała długa cisza. Wreszcie zabulgotało:
No, to już koniec świata. Pańskie śledztwo utkwi w martwym punkcie, a pan wyjdzie na durnia! zakończył Marczak i zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, odłożył słuchawkę.
Podrapałem się po głowie, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć na telefon od Marczaka. Mój przełożony tak głośno krzyczał bowiem do słuchawki, że chyba wszyscy w pokoju słyszeli jego ostrzeżenia.
Pierwsza odezwała się pani Joanna:
Coś mi się zdaje, że ktoś w Warszawie nie jest zadowolony z naszej znajomości, panie Tomaszu.
Ja też nie jestem nią zachwycona! podparła się pod boki Zosia. To przecież dość dziwne, że pani chce nam pomóc. Jaki pani ma w tym interes?
Mówiłaś, że nasz wuj podoba się pani Joannie stwierdził Jacek. A to chyba tłumaczy całą sprawę.
Nie wiem, dlaczego młodzi ludzie są tak mało subtelni? Niektórzy to nazywają szczerą bezpośredniością, ale ja mam inne zdanie na ten temat.
Pani Joanna obraziła się. Wstała z krzesła, obciągnęła sukienkę i oświadczyła:
To ja chyba już sobie pójdę. Bardzo mi było miło poznać państwa.
Ja także zerwałem się ze swego miejsca i zagrodziłem jej drogę
|
WÄ
tki
|