ďťż

I tak, przeprowadzając jedną po drugiej kolejne czystki, wygubisz wreszcie cały twój lud, ponieważ faktycznie każdy kocha co innego...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Co więcej, doprowadzisz też do zniszczenia samego żaglowca, gdyż w przypadku kowala pieśń o żaglach stanie się pieśnią o gwoździach. Wobec tego zamkniesz go w więzieniu. I nie będzie gwoździ do budowy żaglowego statku. Podobnie człowiek, który sądzi, że działa dla dobra wielkich rzeźbiarzy niszcząc kiepskich i nazywając ich - w swoim głupim i czczym języku - przeciwieństwem tych pierwszych. I powiadam ci: własnemu synowi zabronisz wtedy wykonywania zawodu, z którego tak trudno się utrzymać. - Jeśli cię dobrze zrozumiałem - najeżył się zezowaty - powinienem okazywać pobłażliwość występkowi! - Bynajmniej - odparłem. - Widzę, żeś nic nie zrozumiał. CXIX Jeżeli nie chcę bić się na wojnie, a dokucza mi w nodze reumatyzm, choroba stanie się być może dla mnie argumentem przeciw wojnie; gdybym natomiast skłaniał się do wyruszenia na wojnę, starałbym się wyleczyć reumatyzm aktywnym życiem. To po prostu pragnienie pokoju przybrało maskę reumatyzmu, jak kiedy indziej - miłości domu rodzinnego, szacunku dla nieprzyjaciela czy czegokolwiek innego. Jeśli więc chcesz zrozumieć ludzi, nie słuchaj nigdy tego, co mówią. Bo kowal będzie ci mówił o gwoździach. Astronom o gwiazdach. A wszyscy zapomną o morzu. CXX Jedno jest ogromnie ważne: nie wystarczy patrzeć, aby widzieć. Pokazywałem ludziom góry z mojego tarasu, ich ojcowiznę i jej granice, a oni kiwali głowami i mówili: „Ach tak, rzeczywiście... „ Albo otwierałem przed nimi klasztor i tłumaczyłem regułę zakonną, a oni dyskretnie ziewali. Albo pokazywałem nową świątynię czy też dzieło rzeźbiarza lub malarza, który stworzył coś wyjątkowego. A oni szybko odwracali wzrok. Pozostawali obojętni na to samo, co innych poruszyłoby do głębi serc. Wtedy powiedziałem sobie: Nawet człowiek, który poprzez rzeczy potrafi dotrzeć do łączącej je boskiej więzi, nie na stałe ma w sobie tę władzę. Jego dusza jest senna. A tym bardziej dusza nie dość wyćwiczona. Czy mogę oczekiwać, że na ludzi spadnie objawienie nagle niby piorun? Piorunowe olśnienie staje się udziałem tych, którzy są otwarci na jego przesłanie, tak jakby czekali pojawienia się tego właśnie oblicza, i tak uformowani, że natychmiast gotowi zapłonąć jego ogniem. I tak przygotowałem na przyjęcie miłości człowieka, któremu kazałem ćwiczyć się w modlitwie. Ukształtowałem go tak, że niekiedy uśmiech potrafi być dla niego jak miecz. Inni natomiast będą znać tylko pożądanie. Jeśli wykołysałem człowieka legendami Północy, pełnymi przelotów łabędzi i siwych ciągów dzikich kaczek, i wołań rozlegających się w powietrznych bezmiarach, bo skrzepłą w mrozie Północ jeden krzyk potrafi wypełnić jak świątynię z czarnego marmuru, będzie gotów poddać się szarym oczom i uśmiechowi płonącemu w oddali, jak tajemnicza gospoda wśród śniegów. Te przeżycia dosięgną głębi jego serca. Ale kto inny, zrodzony z rozpalonej pustyni, nie zadrży na widok tego uśmiechu. Jeżeli więc ukształtowałem cię w dzieciństwie podobnie do innych, ujrzysz te same twarze, co i reszta twojego plemienia, będziesz przeżywał te same miłości i nawiążesz z innymi kontakt. Gdyż kontakt miedzy ludźmi nie przebiega wprost od jednego do drugiego, ale poprzez różnorodne więzi łączące rzeczy między sobą; i ważne jest, aby wszystkie te więzi były podobne. Kiedy zaś mówię o podobieństwie, nie myślę o tworzeniu porządku, który jest nieobecnością i śmiercią, jak to jest w przypadku równo ułożonych kamieni albo żołnierzy maszerujących w ordynku. Powtarzam, iż chodzi o znajomość tych samych twarzy i o przeżywanie tych samych miłości. Bo wiem już, że kochać to rozpoznawać, rozpoznawać twarz odczytaną poprzez rzeczy. Miłość jest tylko poznaniem bogów. Miłością nazywam okno, które otwiera się w tobie, kiedy na krótki moment dane ci jest dojrzeć w jedności ojcowiznę, poemat, królestwo, kobietę lub poprzez litość ludzką - Boga. A śmiercią twojej miłości jest, gdy staje się dla ciebie tylko zbiorem luźnych elementów. A przecież to, co dotarło do ciebie poprzez zmysły, w niczym się nie zmieniło. Dlatego też powiadam, że ludzi, którzy się wyrzekli bogów, może łączyć - niby zwierzęta - tylko wzgląd na użyteczność - i są wtedy jak stado powracające do obory. * * * I dlatego trzeba koniecznie nawrócić tych, którzy przychodzą do mnie, patrzą i nie widzą. Bo dopiero wtedy rozszerzą się dusze i napełnią światłem. I wtedy staną bez osłonek - nadzy. Bo dokąd pójdziesz, czego będziesz pragnął i z czego narodzi się płomień twojej radości, jeżeli odrzucisz zaspokojenie brzucha? Nawrócić ludzi to zwrócić ich ku bogom, tak aby ich ujrzeli. Jaką kładką przejść ku tobie, jak ci wytłumaczyć? Jeżeli patrzysz na pola, a ja wyciągając laskę pokazuję ci zarys mojej ojcowizny, żadnym gestem nie zdołam przekazać ci mojej miłości do tej ziemi: nazbyt łatwo by mi było tak cię wzruszyć. A nudząc się, szedłbyś w góry i podobnie jak ja zakreślał krąg laską, aby przeżywać zachwyt. Mogę tylko wypróbować na tobie moc mojej ojcowizny. Dlatego też wierzę w ludzkie czyny. Rozróżnianie myśli od czynu wydawało mi się zawsze ślepotą lub dziecinadą. Rozróżniać należy tylko myśli od myśli zamienianych w jarmarczne błyskotki. Powierzę ci więc pług i jarzmo wołów albo cepy do młócki ziarna. Albo dozór nad kopiącymi studnię. Albo zbiór oliwek. Albo pieczę nad ceremoniałem ślubnym. Albo grzebanie zmarłych
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.