ďťż

I dodała przy tym, że eksperymentalnie trudno owo przeczenie udowodnić, ponieważ wielu joginów się przechwala, lecz żaden nie chce się poddać badaniom medycznym w trakcie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Na takie dictum zgłosił się 104-letni jogin (wTndiach wiek określa się na podstawie oświadczenia) i powiedział, że przesiedzi w głębokiej norze, bez dopływu tlenu 7- 8 dni. Zgodził się przy tym na obecność lekarza. Wysłano doktora Malhotrę, który jednakże wcale nie chciał wchodzić wraz z joginem do grobu. Doktor dopilnował tylko, by jogin rzeczywiście zniknął pod ziemią, i zakrył otwór deskami. „Był jak nieżywy" - pisała po tygodniu o joginie cała prasa światowa. „Rzeczywiście wytrzymał cały ten okres bez ruchu, pożywienia i tlenu, potem wrócił do siebie". Tętno jogina spadło bardzo poważnie, ale nie ustało - stwierdził dr Malhotra, który zainstalował wcześniej czujniki. Eksperyment sprawił, że mistrzowie jogi nie mogli się teraz opędzić od klienteli. Dhirendra stał się pierwszym joginem Indii. Widać go było i w telewizji, i na okładkach książek, i w towarzystwie pani premier, Indiry Gandhi, ponieważ stał się jej nadwornym nauczycielem. Pani premier medytowała pod jego kierunkiem i dość często słuchała jego rad, zwłaszcza wtedy, kiedy odkryła, że potrafi on przewidywać przyszłość według najlepszych wzorów astrologii. Królewska para brytyjska jemu właśnie zawdzięcza bezpieczny przylot do Delhi, bo oto namówił panią Gandhi, aby w dniu rozpoczęcia oficjalnej wizyty Królowej Elżbiety II i księcia Edynburga w Indiach zatelefonowała do szefa kontrolerów lotów i poleciła opóźnić lądowanie monarszego samolotu o 30 minut. Dhirendra przekonywał panią premier, że 28 koincydencja Saturna i Wenus jest tego dnia bardzo niekorzystna, i że królowa Elżbieta żadną miarą nie powinna lądować zgodnie z planem, lecz dopiero w pół godziny później. - Dobrze jej zrobi, jak sobie polata trochę dłużej - powiedział. 9. Mistrz Dhirendry, Maharishi Mahesh Yogi, tym różni się od tysiąca innych guru, którzy opętali biznesmenów, polityków i artystów, że ma ambicję rozwiązania wszystkich problemów współczesnego świata. Całokolumnowe, płatne ogłoszenia, że służy on wszelką pomocą rządom i organizacjom międzynarodowym jako szef Rządu Światowego Wieku Oświecenia, trafiają i do „Newsweeka", i do „The New York Times". W ogłoszeniach informuje się, że porady Maharishiego kosztują. Podstawowym problemem współczesnego świata jest zagrożenie pokoju oraz plaga terroryzmu. Dlatego Maharishi Mahesh Yogi zaprasza do hali sportowej im. Indiry Gandhi, gdzie zainauguruje swój program wygaszania ognisk wojny. Nie mogą uczynić tego żadne władze polityczne, zatem trzeba przywołać na pomoc władze duchowe. Wywołają one mianowicie, czy raczej wytworzą zbiorową zgodność (coherence), spoistość i zwartość, które umożliwią tak zwane „jogiczne fruwanie", czyli le-witację w pozycji lotosu. Fruwanie może nastąpić wyłącznie wtedy, kiedy na skutek medytacji transcendentnej (MT) istota ludzka osiągnie stopień wszechczystości, umożliwiający jej włączenie się w układ sił, które działają w ujednoliconym polu Maharishiego. Pędźmy tam co duch. Wydział Fizyki Uniwersytetu Maharishiego po długoletnich badaniach ustalił, że jeśli działaniu sił pola ujednoliconego podda się jednocześnie pewna liczba osób równa pierwiastkowi kwadratowemu z całkowitej liczby mieszkańców danego obszaru, to po kilku seansach medytacji transcendentnej spada tam raptownie liczba zabójstw i przestępstw politycznych, natomiast poprawiają się notowania giełdowe. Maharishi proponuje, aby wykształcić w zakresie MT liczbę osób, będącą pierwiastkiem kwadratowym z liczby ludności 29 świata, to jest aby nauczyć medytacji 7 tysięcy adeptów, z nich zaś utworzyć szwadrony „latających joginów" - a wszędzie na Ziemi po kilku seansach zapanują pokój, dobroć i miłość. Na urzeczywistnienie tego pomysłu Maharishi potrzebuje 100 milionów dolarów - co, każdy przyzna, jest kwotą niewygórowaną w porównaniu z miliardami przeznaczanymi na zbrojenia, które zresztą żadnego pokoju zagwarantować nie mogą. Siedem tysięcy adeptów już właśnie wyselekcjonowano. Są to chłopcy z rodzin bramińskich. - Dlaczego akurat bramińskich? - pyta dziennikarz z kasty niedotykalnych. \ Okazuje się, że bramińskich, bo metoda łatania jogicznego opisana została między wierszami Wed, co obok pola ujednoliconego wypatrzył tam Maharishi Mahesh Yogi, który uważa, że bramini są lepiej przygotowani do lewitacji. Guru jest zbyt nieśmiały, aby lewitować publicznie. Uświadamia sobie jednak narastające zagrożenie, wyczuwa, że świat dąży ku katastrofie, dlatego postanowił wyprowadzić na materace kilkudziesięciu joginów latających, aby zapewnić światu pokój. „Jeśli to wszystko prawda - pisał „The New York Times", który wcześniej opublikował dobrze płatne ogłoszenie Mahari-shiego - to droga do pokoju powszechnego wyścielona jest grubą warstwą kauczuku, po której skaczą w pozycji lotosu medytujący transcendentnie jogini ze świata sił pola ujednoliconego". Literatura opisuje ogromną liczbę przypadków lewitacji. Blaise Cendrars rozpoczyna jedną ze swych powieści dokładnym ich katalogiem. We współczesnej prozie lewitacją zajmuje się Garcia Marquez. Fruwanie - przynajmniej jeśli idzie o ludzi - ma jednak to do siebie, że przypadków lewitacji nie może potwierdzić nikt poza Uniwerystetem Maharishiego. Naukowcy tej placówki zarejestrowali nawet obraz fal mózgowych lewitantów, nie mówiąc już o tym, że mają fotografie, które demonstrują unoszenie się ludzi w powietrzu. W hali sportowej im
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.