ďťż

Gdy byłam młodsza, mniej więcej w takim wieku jak Kuka teraz, bolało mnie bardzo, że gdy tata myśli „dzieci", to za- wsze jakoś tak najpierw myśli mu się Kasia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Z czasem przebolałam, że z naszej trójki tatę najbardziej ciągnie do Kuki. Stało się to wtedy, gdy uzmysłowiłam sobie, że z rodziców bardziej kocham Mamę, a i rodzeństwa nie ob- darzam taką samą miłością. A Mama? Jej serce najbardziej wyrywało się w kierunku Szymka. Najmłodszy, zagrożona ciąża, długo inkubator z racji wcze- śniactwa. Tata idzie na górę. - Jak się całowałaś, to była randka - odzywa się niespo- dziewanie Szymek.- Tyle że co to za randka w śmietniku - chichocze. Kuka tupie, a potem wbiega na piętro. I trzaska drzwiami. - Pakuj tornister - mówię. Szymek znika u siebie, a ja bez zastanowienia i bez puka- nia wchodzę do nie-pokoju Mamy. Kuka ryczy. Makijaż na policzkach, usta w podkowę. Wy- gląda przekomicznie. Jeśli teraz wybuchnę śmiechem, nie za- pomni mi tego do końca życia. Ale jeżeli jeszcze nie wyrzuciła mnie z pokoju, to znaczy, że moja obecność jest jej potrzebna. I 125 - Jak tam? - zagajam. Pytanie jest, oględnie mówiąc, szerokie niczym rzeka. Może dotyczyć wszystkiego. Od Młodej zależy, z jakiej „dziedziny" odpowie. -Źle. Kontakt nawiązany. Tyle że odpowiedź podobna do pytania. Nadal mnie nie wyrzuca. - Może się umyj, co? Przypada do biurka i z szuflady wyciąga Mamy lusterko. - Jak ja wyglądam! Koszmar! - zawodzi. - Kuka, co ci strzeliło do głowy? - ryzykuję - Nie ma bar- dziej romantycznych miejsc niż miasteczkowy śmietnik? Wierzchem dłoni przeciera policzki. Makijaż ma już na uszach. - Daj mi spokój - mówi buńczucznie. - Nie zgrywaj się. Przecież musisz z kimś pogadać, nie? Wlepia we mnie te swoje bure ślepia i patrzy, patrzy. Bez jednego słowa. Już chcę iść do siebie, bo szkoda mi czasu, gdy naraz przeciągłe wzdycha. - Nie umawiam się... tam - mówi ledwo dosłyszalnie. - Gdy idzie, to wtedy tam lecę... - Nic nie rozumiem. Czy ona zna tylko tyle słów, co nasz dwuletni kuzyn Hubert? - Skąd wiesz, że idzie? - pytam cierpliwie. - Widzę przez okno. On chodzi z psem. Zawsze tą samą trasą. Pomału układa mi się to w całość. Brakuje jeszcze najważ- niejszego elementu. - Kto to jest? -Piotr. Piotr? Nie ma tu takiego. Nasi sąsiedzi, i ci bliżsi, i dalsi, są raczej wiekowi. Piotr? Zaraz, zaraz. Dom na końcu ulicy, ruchliwy foksterier. Już wiem! - Ale on jest starszy ode mnie! - wołam ze zgrozą. - No to co? Tylko dwa lata. - Kuka! - Co Kuka? Co Kuka? Wcale nie wyglądam na swój wiek! - 126 Chcę powiedzieć, że wygląda na znacznie młodszą, niż wska- zywałaby metryka, ale nie dopuszcza mnie do głosu. - Anka mówi, że dałaby mi piętnaście, a jak się wymaluję, to... - To jesteś wymalowaną dwunastolatką - mówię twardo. - I do tego źle wymalowaną. Oczu nie masz? Przeglądasz na okrągło te swoje gazety i co? Z taką maską na randkę? Twoje szczęście, że przy śmietniku było ciemno. Kuka znowu beczy. W tej chwili bardzo przypomina Szymka. - Co wy tam robicie? - pytam. - Rozmawiamy. - Ożywia się. - Ooo... -Wiesz, co dziś powiedział? „Hej..." - Aż tyle? Uszczęśliwiona przytakuje. - Powiedziałby jeszcze więcej, ale akurat przyszedł oj- ciec. - Ojciec? Ona zawsze mówi tata lub tatuś. - A wczoraj to powiedział: „Nie za bardzo cię starzy wykorzystują?". - Czegoś nie rozumiem. Piętnaście minut mówił „hej"? - Zobaczyłam go z psem już na skwerku. Jak zawsze. No to wyszłam z domu. Ale on po drodze kogoś spotkał i z nim gadał... - A ty tkwiłaś przy śmietniku. Takiej Kukuśki nie znam. Nawet nie przypuszczałam, że istnieje. Naiwna aż do bólu, zagubiona. Nie-Kukuśka. Nieracjonalna, niepraktyczna. - Długo to już trwa? - Spotykamy się reguralnie od tygodnia. „Spotykamy"! „Reguralnie"! Idiotka. Zaraz wybuchnę śmiechem. - Umyj się. Idę do kuchni. Szymek i tata kończą kolację. Ojciec się sprężył i zrobił jajecznicę z pomidorami i z serem. - I co? - pyta tata. - OK. Szymek, skończyłeś? To spać. I 127 - A muszę się dziś cały myć? - Ręce, buzię, zęby. Szczęśliwy szczerbul znika w łazience
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.