ďťż

Chłopi najbardziej walczyli o prawo polowania i odłowu zwierzyny, od pewnego czasu uważane za wyłączny przywilej szlachty, a jedną z pierwszych demonstracji w powstaniach...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Najgorsza jednak była niepewność prawa, pozostawiająca chłopa całkowicie bez obrony. „Dawne pochodzenie" praw, najczęściej niepisanych, traciło znaczenie, ustępując przed praktycznym wyzyskiem uprawianym przez poborców podatkowych, pełniących zarazem funkcje administratorów, rządców, wójtów; najsprawniej tu działały fundacje duchowne i opactwa posiadające już coś w rodzaju aparatu urzędniczo-biurokratycznego, z aktami, których chłop nie mógł czytać, bo nie umiał, i do których wpisywano wciąż nowe paragrafy, zniżając czynszowników do pozycji chłopów pańszczyźnianych, nakładając na chłopa coraz to nowe powinności, a tak zwane pogłówne zwiększając nawet dwudziestokrotnie. W niepewności prawa dopatrujemy się głównego źródła i przyczyny chłopskich powstań. Znamienne, że powstania te ograniczone były do obszarów, gdzie — w Szwabii zwłaszcza i Frankonii — niepewność ta była największa, gdzie znaczne było rozdrobnienie własności i występowały gęste skupiska karłowatych posiadłości ziemskich, siedzib ubożejącej szlachty. Północne Niemcy, z dużymi majątkami i uporządkowanymi stosunkami własności, nie uczestniczyły w powstaniach, choć trudno byłoby ustalić, czy tam chłopom żyło się lepiej. Większe czy mniejsze zubożenie w ogóle nie jest tu miernikiem o bezwzględnej ważności. Właśnie uciskany o większym stopniu uświadomienia, a nie żyjący w tępej beznadziejności niewolnik zwykł najczęściej chwytać za środki samoobrony i pomocy. Głównymi terenami powstań były obszary, skąd rekrutowały się najemne oddziały, zaciągane przez wielkich wojennych przedsiębiorców, którzy tam mieli miejsca rf 27. Uzbrojeni chłopi, ok. 1525 werbunku żołnierzy. Dawni najemni piechurzy teraz tworzyli bojową elitę chłopskich grup, a uzyskiwane sukcesy trzeba przypisać udziałowi i instruktażowi tych doświadczonych żołnierzy. Według zwyczaju piechurów, chłopi formowali się do walki w pierścień, tworzyli wyraźne grupy bojowe i — też według zwyczaju piechurów — wziętych do niewoli karali biegiem przez rózgi. Dawnym żołnierzem był także Joss Fritz, który już z początkiem stulecia przewodził powstaniom w Bryzgowii i pojawiał się wciąż na nowo, agitując i organizując, nieznużony i nigdy nie pochwycony. Ujawniają się w mm już cechy znamienne dla rewolucyjnego przywódcy: utworzył całą grupę łącz- 426 427 BURZA OGNISTA WIELKA WOJNA CHŁOPSKA ników, sięgając nawet do potężnych żebraczych gildii z malowniczymi „królami żebraków" na czele; mądrze wykorzystywał kontakty z rycerstwem, mieszczanami i ubogimi duchownymi; wyznaczył tajne punkty zborne i ustalił znaki rozpoznawcze; wprowadził sztandar z symbolem Związku Chodaka grubym chłopskim butem z jednego kawałka skóry, związanego rzemieniem; symbol ten wyrażał ubóstwo i jedność. Pojedyncze powstania na początku, zawsze ograniczone lokalnie,'zawsze krótkotrwałe, miały ten jednak skutek, że w południowych Niemczech tworzyły się rewolucyjne tradycje. Hasła niemal zawsze były bardzo proste: zniesienie danin, żadnego pana prócz cesarza, wolność wypasów, połowów i korzystania z lasu, zachowanie „prawa Bożego". W szczegółach programy są zawsze nieokreślone i trudno je nawet odtworzyć; na zachowane świadectwa składają się niemal wyłącznie protokoły z zeznaniami pochwyconych dowódców, składanymi pod presją bezlitosnych tortur, lub kroniki pisarzy miejskich, oczywiście stronnicze, autorzy odrzucają z góry wszelką współwinę miejskich gmin, nieraz uczestniczących w walkach, i wszelkie zło chcą przerzucić na chłopów. Udział miast był jednak znaczącym czynnikiem. Miejskie powstania, w których dochodziło do otwartego starcia między uprzywilejowanymi „rodami" a niższymi klasami, w walce trwającej już od stuleci, przyczyniły się tak samo jak powstania chłopskie do wstrząsu Rzeszy, do naruszenia luźnej jej tkanki. Działały tu nie tylko „struktury poziome", sojusz miejskich plebejuszy z chłopami, ale także „interesy przebiegające w pionie". Gdy chodziło o to, by przeciwstawić się znienawidzonej hegemonii któregoś z biskupów, magistraty wielkich miast nie gardziły związaniem się nawet z chłopami, co widzimy na przykładzie Erfurtu; powtarzało się to w różnych wariantach. Nacisk rozwijającej się gospodarki kapitałowo-pieniężnej rozciągał się już na wszystkie stany. Walka z lichwą była hasłem, z którym teoretycznie prawie wszyscy się zgadzali, nie umieli jednak powiedzieć, gdzie są granice lichwy, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy, albo jak można pokryć rosnący popyt na wszelkiego rodzaju towary. Właśnie kłopoty gospodarcze i społeczne były tłem powstań „Związku Chodaka", czy „Biednego Konrada" w Wirtembergii. Podobne rewolucje wstrząsnęły też innymi krajami. Na Węgrzech już wcześniej, w roku 1514, doszło do wielkiej wojny chłopskiej, o której w Niemczech szeroko informowały „Neue Zeitungen"; przerażający wynik końcowy tej wojny działał paraliżująco przez długi czas. Na Węgrzech zebrano wojsko na krucjatę, a działo się to na krótko przed zdobyciem kraju przez Turków, którzy stali już nad dolnym Dunajem. Prymas i kardynał Tamas Bakócs prowadził sprawę szczególnie lekkomyślnie. Krucjata miała zdobyć Konstantynopol; uczestnikom obiecano nie tylko zwykły w takich razach odpust, ale także 428 posiadłości ziemskie w Turcji. Wielu chłopów sprzedało wszystko, co mieli, przyłączyli się chłopi pańszczyźniani, którym obiecano wolność, powstało wojsko w sile 50 000 żołnierzy, na którego czele stanął Gyorgy Dózsa, Węgier z północno-wschodniego Siedmiogrodu. Kardynał pojechał do Rzymu na konklawe, gdzie wystąpił jako jeden z kandydatów na papieża; pan na 26 prebendach pokazał się tam z przepychem, którym zadziwił nawet Rzym, wybredny, bo do wielkiej pompy przywykły; powrócił zaś z wiadomością, że kuria tymczasem doszła do porozumienia z sułtanem i krucjata już niepotrzebna. Krzyżowcy podnieśli bunt. Przywództwo powstania objął Dózsa. Zaczął się ciąg kampanii, początkowo udanych. Zabijano szlachtę i duchownych, palono klasztory, przez krótki czas wydawało się, że całe Węgry wpadną w ręce powstańców; „król Dózsa" był na ustach wielu, okazał się dobrym taktykiem, kiepskim jednak strategiem. Podzielił swe wojsko na pięć grup, które uderzyły we wszystkich kierunkach; miał nadzieję, że przyłączą się chłopi. Żołnierzy wybito jednak do nogi, ostatni zginął Dózsa. Zwycięzcą był jego rodak, wojewoda Siedmiogrodu Zapolya, który wybrany następnie przez szlachtę na króla Węgier i popierany przez sułtana stał się cennym sojusznikiem wszystkich tych mocarstw, które konspirowały przeciw Habsburgom. Krwawy sąd nad powstańcami przewyższył jeszcze okrucieństwa, które w niedalekiej przyszłości spotkały chłopów niemieckich
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.