ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Jaxom był Lordem Warowni tylko z nazwy, bo to Lytol administrował Warownią,
podejmował wszystkie dotyczące jej decyzje, przemawiał na Radzie Ruathy. Jaxoma
muszą dopiero zatwierdzić inni Lordowie Warowni jako Pana na Ruatha. Prawda,
była to czysta formalność, ponieważ na Permie nie było innego mężczyzny z
Ruathańskiego Rodu. Poza tym Lessa, jodyny pełnej Krwi Ruathańczyk, scedowała
swoje prawo rodowe na Jaxoma w momencie jego narodzin.
Jaxom wiedział, że nigdy nie będzie mu wolno zostać smoczym jeźdźcem, ponieważ
musi zostać Panem Warowni Ruatha. Tylko że po prawdzie nie był Lordem Warowni,
ponieważ nie mógł tak po prostu podejść do Lytola i powiedzieć: "Jestem już
wystarczająco dorosły, by przejąć Ruathę! Dziękuję i do widzenia!" Lytol zbyt
ciężko i zbyt długo pracował nad tym, żeby Ruatha rozkwitła, aby teraz ustąpić
miejsca zgrywającemu ważniaka, nie wypróbowanemu młodzikowi. Lytol żył tylko dla
Ruathy. Tyle już przedtem stracił: najpierw swojego własnego smoka, a potem,
przez chciwość Faxa, swoją małą rodzinę. Całe jego żyle skupiało się teraz na
polach Ruathy i jej pszenicy, na biegusach, na tym, ile intrusiów samców...
Nie, gwoli sprawiedliwości, będzie musiał po prostu zaczekać, aż Lytol, który
cieszył się dobrym zdrowi, umrze śmiercią naturalną.
Ale, zastanawiał się dalej logicznie Jaxom, jeżeli Lytol jest tak rzutki, że o
Warowni Ruatha nie ma co mówić, czemu by nie mogli z Ruthem zająć się przez ten
czas nauką, jak zostać prawdziwym jeźdźcem i smokiem. Teraz, kiedy Nic1 opadały
z Czerwonej Gwiazdy w nie przewidzianych okresach, potrzebne były wszystkie
smoki bojowe. Czemu miałby odbywać ciężkie marsze po okolicy, dźwigając
nieporęczny miotacz płomieni, kiedy mógł bardziej wydajnie zwalczać Nici, gdyby
tylko Ruthowi pozwolono żuć smoczy kamień? To, że Ruth był o połowę mniejszy od
pozostałych smoków, wcale nie oznaczało, że nie był prawdziwym smokiem pod
każdym innym względem.
Oczywiście, że jestem, powiedział Ruth z jeziora.
Jaxom skrzywił. Próbował myśleć cicho.
Usłyszałem twoje uczucia, a nie twoje myśli, powiedział Ruth spokojnie. Wszystko
ci się pomieszało i jesteś nieszczęśliwy. Wysunął się łukiem nad wodę, by
wytrzepać wodę ze skrzydeł. Na wpół powiosłował, na wpół podfrunął do brzegu. Ja
jestem smokiem. Ty jesteś moim jeźdźcem. Żaden człowiek tego nie zmieni. Bądź
sobą. Ja jestem.
- Ale nie w pełni. Nie pozwalają nam być sobą! - zawołał Jaxom. - Zmuszają mnie,
żebym był wszystkim, tylko nie smoczym jeźdźcem.
Ty jesteś smoczym jeźdźcem. Jesteś także, tu Ruth zaczął mówić powoli, jak gdyby
próbując to wszystko samemu zrozumieć, Lordem Warowni. Jesteś uczniem Mistrza
Harfiarza. Jesteś przyjacielem Menolly, Mirrim, F'lessana i N'tona. Ramoth zna
twoje unię. Mnemeth też. I oni znają mnie. Musisz być wieloma osobami. To
trudne.
Jaxom wpatrzył się w Rutha, który strzepnął skrzydła po raz ostatni, a następnie
ułożył je sobie w wybredny sposób na grzbiecie.
Jestem czysty. Czuję się dobrze, powiedział smok, jak gdyby ta jego wypowiedź
mogła rozwiązać wszystkie wewnętrzne wątpliwości Jaxoma.
- Ruth, co ja bym bez ciebie zrobił?
Nie wiem. Przybywa N'ton, żeby się z tobą zobaczyć. Poleciał do Ruathy. Ten maty
brunatny jaszczur, który poleciał za nami, pilnuje się N'tona.
Jaxom nerwowo wciągnął przez zęby powietrze. Można było się spodziewać, że Ruth
będzie wiedział, która jaszczurka ognista była czyja. On sam założył, że ta
brunatna pilnowała się kogoś z Warowni Ruatha.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? - Jaxom pospiesznie ruszył, żeby wsiąść
na Rutha. Usilnie pragnął zobaczyć się z N'tonem i równie gorąco pragnął
pozostać u niego w łaskach. Przywódca Weyru Fort wcale nie miał za dużo czasu na
pogaduszki.
Chciałem popływać, odparł Ruth. Zdążymy na czas. Ruth uniósł się z ziemi, jak
tylko Jaxom usadowił mu się na grzbiecie. N'ton nie będzie musiał na nas czekać.
Zanim Jaxom zdążył przypomnieć Ruthowi, że mieli nie latać pomiędzy czasami, już
było po wszystkim.
On nie będzie pytał.
Jaxom wolałby, żeby w głosie Rutha nie brzmiało takie zadowolenie z siebie. No,
ale to przecież nie białego smoka zwymyśla N'ton. Przejście pomiędzy było
cholernie niebezpieczne!
Ja zawsze wiem, kiedy się udaje, odparł Ruth bynajmniej nie zmieszany. A to
niewiele innych smoków może powiedzieć.
Ledwo zdążyli znaleźć się w kręgu do lądowania nad siedzibą Cechu Kowali, a już
wielki spiżowy Lioth rozerwał nad nimi powietrze.
- A skąd ty wiedziałeś, jak tak dokładnie przelecieć pomiędzy czasem, tego się
nigdy nie dowiem - powiedział Jaxom
|
WÄ
tki
|