Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
W zesz³y poniedzia³ek spróbowa³am nawet nawi±zaæ ma³y romans z Jockiem Liddonem, który
okaza³ siê byæ katastrof± roku. To akurat naprawdê zabawne. Ale historia moja i Hugona to sam smu
tek. - Sporza³a na Patsy, a potem znowu przenios³a wzrok na kominy po drugiej stronie ulicy - We
wtorek Hugo us³ysza³ wiadomo¶æ w radio przede mn±. Zadzwoni³ do mnie i powiedzia³ o wszystkim.
Przylecia³ pierwszym samolotem do Nowego Jorku. Znowu zachowywa³ siê jak ludzka istota; odwióz³
mnie na lotnisko i odprowadzi³ do samolotu do Londynu. Ale nie wiem, jak bêdzie po moim powro
cie.
- Zawsze mnie zdumiewa³a¶, Georgie. Przez ostatnie dwa dni nikt by nie przypuszcza³, ¿e my¶
lisz o czymkolwiek poza tym, co siê sta³o tutaj.
- To w pewnym sensie prawda. Od chwili, kiedy dowiedzia³am siê o twoich rodzicach, nie my¶
la³am wiele o czymkolwiek innym. Wydaj± siê wyra¼niejsi - bardziej rzeczywi¶ci - ni¿ cokolwiek
Dziwne.
Pogrzeb odby³ siê w pi±tek. W sobotê Ian us³ysza³ kroki Georgie mijaj±cej drzwi jego gabinetu,
wyszed³ i spyta³:
- Czy móg³bym z tob± porozmawiaæ?
- Jasne.
Zamkn±³ za nimi drzwi i usiedli w fotelach; Georgie zajê³a ten nale¿±cy do Patsy. Przez parê mi
nut Ian milcza³, opieraj±c podbródek na d³oni. Pomy¶la³a, jak niezmiernie smutn± ma twarz. Wes
tchn±³ ciê¿ko, opar³ siê, szczere szare oczy utkwi³ gdzie¶ w dali.
- Georgie, wiesz na pewno, ¿e do moich s³abo¶ci nale¿y folgowanie sobie - inaczej mówi±c: pie
przenie siê z króliczkami tego ¶wiata. Chocia¿ nie zdarza siê to czêsto, mog³aby¶ siê zastanawiaæ, jak
znajdujê na to czas. Ale tego rodzaju przygody nie zajmuj± wiele czasu, nie mówi±c ju¿ o my¶lach.
W ka¿dym razie, do niedawna nie po¶wiêca³em im wiele my¶li.
Zamilk³ znowu.
Georgie nie odpowiedzia³a.
Odwróci³ siê do niej, pos³a³ Georgie smutny, skrzywiony u¶miech, po czym znowu odwróci³
wzrok.
- Co za koszmar. Dziewczyna imieniem Maureen okaza³a siê byæ szanta¿ystk±. Po imieniu mo
¿esz siê domy¶liæ, ¿e pochodzi z Irlandii, z Irlandii Pó³nocnej, dok³adnie rzecz bior±c. Dzwoni³a tutaj
dwukrotnie. Ok³ama³em Patsy - na pewno nie po to, ¿eby chroniæ Maureen. Nie, je¶li siê nie mylê,
chroni³em samego siebie. Ok³ama³em Patsy, poniewa¿ nie chcia³em jej zraniæ. Po wtorkowym zama
chu Scotland Yard wszcz±³ szczegó³owe dochodzenie. Zapytano mnie, czy znam kogokolwiek -
choæby przelotnie - kto móg³by mieæ zwi±zek z IRA.
Ostatni okres stanowi³ dla Iana koszmar strachu i poczucia winy Kilka godzin po wybuchu bom
by przysz³a mu do g³owy Maureen. Czy mo¿liwe, ¿eby mia³a z tym zwi±zek? Wydawa³o siê to wyklu
czone. Ian mia³ pewno¶æ, ¿e Maureen dzia³a na w³asn± rêkê, szanta¿uj±c z ró¿nych powodów: z troski
o braci w tej cholernej fabryce motocykli, z pogardydla Anglików, ze zwyk³ej nienawi¶ci. Jednak s³o
wo "nienawi¶æ" budzi³o skojarzenia w jego umy¶le. Mo¿e Maureen nie by³a samotn± z³o¶nic±, mo¿e
nale¿a³a do gangu nienawistnych psychopatów z IRA.
Mdli³o go na my¶l, ¿e Scotland Yard móg³by wpa¶æ na trop jego ¿a³osnego romansu. Jednak
gorsza, znacznie gorsza by³a my¶l, ¿e Maureen mog³a mieæ zwi±zek ze ¶mierci± rodziców Patsy. Gdy
by tak siê okaza³o, to Ian ponosi³by winê za tê potworn± tragediê.
Od wtorku nie pozwala³ sobie prawie na my¶lenie o stracie, jak± sam poniós³: rodzice Patsy za
stêpowali mu jego w³asnych, których nie mia³. Mimo to wiedzia³, ¿e jego strata jest niczym wobec
udrêki ¿ony - a tak¿e, w inny sposób, wobec wyrwy powsta³ej w ¿yciu dzieci po ¶mierci dziadków.
Teraz Ian nie mia³ ju¿ ¿adnych starszych od siebie ludzi, mog±cych mu s³u¿yæ za wzór. Czu³ ¿e dorós³
w ci±gu jednej nocy, a mog³o ju¿ byæ za pó¼no.
- Musia³em powiedzieæ co¶ policjantom o Maureen - ci±gn±³ opowie¶æ lan. - W przeciwnym ra
zie nie móg³bym sobie spojrzeæ w oczy Zawsze kiedy robi³a paskudne sceny, by³y po temu powody;
nigdy nie przysz³o mi na my¶l, ¿e mo¿e mieæ zwi±zek z IRA. Ale kiedy zapytano mnie o tak± ewentu
alno¶æ, nie mia³em wyboru. Powiedzia³em detektywom, ¿e kilka razy jad³em lunch z kobiet± nazwis
kiem Maureen Halloran, ale ¿e przesta³em siê z ni± widywaæ, kiedy zaczê³a dr±¿yæ temat Irlandii Pó³
nocnej.
Znowu pos³a³ Georgie krzywy, zawstydzony u¶miech.
- Czy zadawali ci jeszcze wiele pytañ?
- Niezbyt wiele - odpar³. - Policja okazuje szacunek cz³onkom gabinetu. Poniewa¿ jedynym po
wodem do przes³uchania by³ zamach IRA na rodzinê ministra, by³oby podwójnie dziwne, gdyby wy
pytywali mnie o co¶, co najwyra¼niej nale¿y do mojego ¿ycia osobistego.
Eufemizm roku, pomy¶la³ mówi±c "¿ycie osobiste". Mdli³o go, ilekroæ wyobra¿a³ sobie, jak his
toria jego romansu dostaje siê do wiadomo¶ci publicznej.
- Poda³em detektywom adres w Stag Place, gdzie mieszka Maureen. Powinienem raczej powie
dzieæ "mieszka³a". Kiedy policjanci udali siê tam w celu, jak to nazywaj±, przeprowadzenia dyskretne
go wywiadu, wygl±da³o tak, jak gdyby nigdy jej tam nie by³o. Zniknê³y nawet petunie ze skrzynek
w oknach
|
WÄ…tki
|