R...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
GRACE. Zza szyb auta omiót³ spojrzeniem teren zak³adów, wyró¿niaj±cy siê spo¶ród innych. Starannie przystrzy¿ony trawnik przed biurowcem ocienia³y wypielêgnowane ¿ywop³oty. Pod roz³o¿ystym klonem przed wej¶ciem ustawiono stolik i parkowe ³awki. Na rampê roz³adunkow± ci±gn±c± siê wzd³u¿ hali produkcyjnej z rzadka wychodzili robotnicy w br±zowych kombinezonach. Z raportu Agencji Ochrony ¦rodowiska Schlichtmann dowiedzia³ siê tylko tyle, ¿e s± tu produkowane stalowe narzêdzia dla przemys³u spo¿ywczego. Trichloroetylen by³ u¿ywany w przemy¶le g³ównie do odt³uszczania metalowych czê¶ci maszyn, wszystko wskazywa³o wiêc na to, ¿e stosuje siê go równie¿ w tej fabryce. Janowi przysz³o do g³owy, ¿e byæ mo¿e przed chwil± który¶ z robotników w br±zowym kombinezonie mia³ do czynienia z t± substancj±. Bardzo by³ ciekaw, co siê robi ze zu¿ytym rozpuszczalnikiem. Mia³ wielk± ochotê porozmawiaæ z pracownikami, wej¶æ do biura i poprosiæ o umo¿liwienie zwiedzenia zak³adu, lecz oczywi¶cie nie móg³ tego zrobiæ. Dla niego ten teren by³ niedostêpny, niczym forteca. A poniewa¿ niewiele potrafi³ wywnioskowaæ na podstawie pobie¿nej obserwacji, do¶æ szybko znudzi³ go widok ceglanych murów. Wyjecha³ z powrotem na ulicê i ruszy³ dalej na po³udnie, w kierunku osiedla Pine Street. Pokonawszy pó³ kilometra, skrêci³ na zachód w Salem Street biegn±c± pó³nocnym skrajem osiedla. Przejecha³ ma³y betonowy mostek i znalaz³ siê na zachodnim brzegu Aberjony. Na pó³nocy szerok± dolinê rzeki zape³nia³y mokrad³a. Na ich skraju, z mostku ledwie widoczne za kêpami bezlistnych jeszcze drzew, znajdowa³y siê dwa ceglane budynki mieszcz±ce pompy nieczynnych ujêæ wody, studni G i H. Tam raczej nie mia³ czego szukaæ. Natomiast na wprost, przy wznosz±cej siê na rozmyt± nadrzeczn± skarpê Salem Street, strzela³ w niebo gigantyczny ceglany komin dawnej garbarni J. J. Rileya. Schlichtmann zatrzyma³ wóz i przez drucian± siatkê ogrodzenia popatrzy³ na teren zak³adów. Powietrze wype³nia³a ostra, nieprzyjemna woñ rozk³adaj±cych siê szcz±tków zwierzêcych. Do g³ównego budynku garbarni, o ¶cianach z mocno poczernia³ej ceg³y, sta³o poprzyklejanych kilka nowszych betonowych baraków i przybudówek z zardzewia³ymi blaszanymi dachami. Pod ¶cian± w k±cie le¿a³o kilkana¶cie bel surowych skór bydlêcych. Miêdzy mostkiem a garbarni± Jan min±³ wylot bitej drogi prowadz±cej w g³±b piêtnastoakrowej dzia³ki wymienionej w raporcie Agencji Ochrony ¦rodowiska, tak¿e nale¿±cej do koncernu Beatrice Foods. Teren ten, o kszta³cie wyd³u¿onego trapezu, od zachodu przylega³ do ogrodzenia garbarni i ci±gn±³ siê a¿ do samego brzegu Aberjony. W³a¶nie na nim znajdowa³o siê ujêcie, z którego zak³ady czerpa³y wodê do celów technologicznych, w niej za¶ stwierdzono bardzo wysok± zawarto¶æ trichloroetylenu, trzykrotnie wy¿sz± ni¿ w wodzie pompowanej do miejskiej sieci wodoci±gowej. Po kilku minutach Schlichtmann uruchomi³ silnik, zawróci³ na Salem Street i skrêci³ w bit± drogê. Dwadzie¶cia metrów od skrzy¿owania stan±³ przed zamkniêt± na k³ódkê bram± z ¿elaznych prêtów. Po prawej stronie, ogrodzony dwumetrowej wysoko¶ci parkanem, znajdowa³ siê plac firmy Aberjona Auto Parts, przypominaj±cy sk³adnicê wraków. Po lewej ci±gn±³ siê teren nale¿±cy do Whitney Barrel Company, przekszta³cony w sk³adowisko starych blaszanych dwustulitrowych beczek i olbrzymich stalowych podziemnych zbiorników dla stacji benzynowych. Wzd³u¿ siatki na ty³ach placu piêtrzy³a siê gigantyczna sterta pordzewia³ych beczek, od których bi³a ostra woñ jakich¶ chemikaliów. Jan wysiad³ z samochodu, podszed³ do ogrodzenia i zajrza³ w g³±b dzia³ki nale¿±cej do Beatrice Foods. Bita droga po drugiej stronie bramy sprawia³a wra¿enie do¶æ czêsto u¿ywanej, tylko na jej obrze¿ach obficie pleni³o siê zielsko. Przy niej za¶, ju¿ po zewnêtrznej stronie siatki, tak¿e le¿a³a sterta pordzewia³ych beczek. Trudno by³o oceniæ, czy i one s± w³asno¶ci± Whitney Barrel Company. Jemu jednak od razu przyszed³ na my¶l argument nadaj±cy siê do przytoczenia przed s±dem
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.