ďťż

Musieliśmy teraz ustalić, jakie było znaczenie tego określenia i dlaczego wyszło ono następnie z użycia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
W Ewangelii wg Mateusza 2, 23 tytuł ten odnosi się do samego Jezusa: “Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo proroków: ŤNazwany będzie Nazarejczykiemť". Powyższy cytat wydaje się wskazywać, że Ewangelię wg Mateusza napisał ktoś, kto pozostawał daleko poza autentycznym Kościołem lub, co bardziej prawdopodobne, że słowa te w późniejszym okresie wyszły spod pióra kogoś pragnącego połączyć w jedną całość niespójne fragmenty tekstu. Fakt, iż Jezus miał udać się do określonej miejscowości, aby tam zamieszkać, tylko dlatego że przepowiedział to jakiś starożytny wróżbiarz, jest w oczywisty sposób sprzeczny z logiką. Co więcej, zgrzytem w Nowym Testamencie jest konstatacja, zgodnie z którą ludzie nazywają swojego zbawiciela “Jezusem z Nazaretu", mimo że miasto Nazaret nie istniało jeszcze w czasach Jezusa! Nie ma na jego temat żadnych historycznych wzmianek wcześniejszych od Ewangelii, a to jest fakt bez precedensu, zważywszy na to, że Rzymianie prowadzili bardzo dokładną ewidencję osiedli znajdujących się na terytorium ich imperium. Terminem stosowanym w Nowym Testamencie na określenie Jezusa było właściwie słowo “Nazorejczyk", ponieważ należał on do starszych w ugrupowaniu o tej właśnie nazwie. Według Nowego Testamentu Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność w okolicy położonej w pobliżu Jeziora Galilejskiego, a więc jego domniemana podróż z Nazaretu do Kafarnaum, opisana w Ewangelii wg Mateusza 4,13, była wynikiem niezbędnej z historycznego punktu widzenia korekty . Zaskoczył nas także styl wypowiedzi, wynika z niej bowiem, że Jezus był członkiem sekty nazorejczyków, ale niekoniecznie jej pierwszym przywódcą. Wygląda więc na to, że Jezus wcale nie był założycielem Kościoła. Kiedy okazało się, że nazorejczycy odgrywają bardzo ważną rolę w historii odkrywającej swe tajemnice naszym oczom, wówczas niespodziewanie natrafiliśmy na zupełnie nowy ślad. W czasie pobytu na półwyspie Synaj Chris, zapalony płetwonurek, postanowił skorzystać z okazji i ponurkować w pobliżu raf koralowych w Morzu Czerwonym, które, jak mógł się już o tym kiedyś przekonać, należały do najpiękniejszych na świecie. Widoczność pod wodą w okolicy Szarm el Szejk w Egipcie jest zwykle znakomita, lecz tamtego dnia nagle bardzo się pogorszyła z powodu corocznego wysiewu zarodników koralowców. Woda zrobiła się mętna, ograniczając pole widzenia do kilku metrów. Oddajmy jednak głos samemu Chrisowi: “Wiedziałem, że nie była to aż tak zła wiadomość, ponieważ plankton przyciągnął wspaniałe morskie stworzenia, na przykład olbrzymie manty, zwabione wielką i nieoczekiwaną obfitością pokarmu. Około dziesiątej rano wskoczyłem do wody z rozgrzanego, stalowego pokładu ŤApuharyť (egipskiego statku, pierwotnie szwedzkiego lodołamacza) i opadłem na znajdujące się około 30 m poniżej kolorowe morskie dno. Następnie skierowałem się w stronę cypla. Ponieważ woda stawała się tam stopniowo coraz płytsza, unosiłem się ku górze, dzięki czemu ciśnienie azotu w butlach zmalało, umożliwiając mi swobodne nurkowanie. Na głębokości około 9 m wpłynąłem w wielką chmurę zooplanktonu, tracąc całkowicie z oczu mojego partnera. Po chwili wycofałem się i znalazłem w miejscu, w którym woda była nieco bardziej przejrzysta. Gdy tylko widoczność się poprawiła, zobaczyłem olbrzymią mantę płynącą prosto na mnie z rozwartym szeroko pyskiem; zwierzę to, filtrując tony wody, było właśnie w trakcie swojego porannego posiłku. Jakieś 2 m przede mną manta nagle zatrzymała się i zastygła w bezruchu niczym tajemniczy latający spodek. Wspaniała ryba miała ponad 6 m szerokości; z uniesioną do góry głową mogłem podziwiać jej piękno, przepełniony lękiem, a jednocześnie podekscytowany. W pewnej chwili, nie wykonując żadnego widocznego dla mnie ruchu swoimi wielkimi skrzydlatymi ramionami, manta odpłynęła szybko w lewą stronę. Wówczas dostrzegłem dwie inne, mniejsze manty, które również korzystały z dobrodziejstw prądu niosącego od strony przylądka obfitość pożywienia. Przygoda z manta okazała się jedną z najciekawszych, jakie zdarzyło mi się przeżyć podczas nurkowania. Kiedy tylko ponownie znalazłem się na pokładzie, zapytałem Ehaba, mojego przyjaciela i jednocześnie arabskiego przewodnika, jak nazywa się to miejsce. W odpowiedzi usłyszałem: Ras Nasrani. Chcąc podtrzymać rozmowę, spytałem, co oznacza to słowo. Odparł, że ŤRasť to po prostu Ťgłowať lub Ťpunktť, ŤNa-sraniť zaś jest słowem określającym mnóstwo małych ryb. Drążąc problem dalej, chciałem wiedzieć, o jakie ryby chodzi. ŤTakie zwyczajne małe ryby, kiedy gromadzą się w wielkie ławiceť - odpowiedział Ehab. Kilka dni później, będąc w klasztorze św. Katarzyny, usłyszałem, jak pewien Arab mówi o chrześcijanach i posługuje się tym samym słowem: Ťnasraniť. Jak się okazało, jest to pospolite słowo używane przez Arabów w celu określenia zwolenników wielkiego proroka zwanego Jezusem". Nagle uświadomiliśmy sobie dosłowne znaczenie słowa “nasrani", które nabrało dla nas szczególnego sensu. Czyżby w najdawniejszych czasach tym prostym słowem, oznaczającym “małe ryby", określano chrześcijan? Mogło mieć ono jakiś związek z określeniem “rybak ludzi", które Kościół przypisuje Chrystusowi, lub - co bardziej prawdopodobne - ze znanym w starożytności symbolicznym związkiem kapłana i ryby. Wszyscy członkowie esseńskiej sekty prowadzili życie niczym kapłani - modlili się, sumiennie przestrzegali nakazów Prawa oraz przy każdej okazji odbywali rytualne kąpiele, co także mogło wywoływać skojarzenia z rybami. Wiemy też, że członkowie sekty nazorejczyków odwiedzali miejsca kultu pierwszych chrześcijan, znacząc swoje święte przybytki słynnym wizerunkiem ryby, złożonym z dwu nałożonych na siebie łuków. Warto w tym miejscu zauważyć, że symbolem wspólnoty chrześcijan była pierwotnie ryba, a nie krzyż. Świadczy to, że stracenie Jezusa nie miało w owym czasie równie wielkiego znaczenia jak dziś. Być może także Piotr oraz Jan byli wysokiej rangi członkami sekty nazorejczyków, zajmującymi się przyjmowaniem nowych kandydatów, i dlatego właśnie, a nie z powodu faktycznie wykonywanego przez nich zawodu, zwano ich rybakami
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.