ďťż

Czekała, aż któraś z dam zaprosi ją do siebie czy wręcz porwie z ulicy, jak to się zdarzało...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Potem były oferty: pieniądze, jedzenie, dach nad głową. Długo nie trwało i przynoszono lampę. Kasandra posłusznie wpatrywała się w ogień, dostawała konwulsji i wpadała w trans, po czym wymrukiwała jakieś pokrętne, ale dość czytelne proroctwa oparte na tym, co wiedziała o danej osobie. Mówiła im tylko to, co chciały usłyszeć. Nie ma lepszego sposobu na pozyskanie czyjegoś zaufania. Przy Kasandrze wszystkie one traciły czujność, obnażały się przed nią, odsłaniały to, co przed innymi skrzętnie skrywały: podatność na ciosy, przerażenie, ambicje. Wygadywały rzeczy, jakich nigdy by nie powiedziały nikomu innemu. Jej porad szukało o wiele więcej kobiet niż ta garstka, która przyszła na jej pogrzeb. Połowa żon senatorów gościła ją w swoich domach! Pomyślałem o kobietach, z którymi o niej rozmawiałem. Terencja, Tullia i westalka Fabia uwierzyły bez zastrzeżeń w jej zdolności prorocze. Jakie informacje o Cyceronie i Dolabelli albo o wewnętrznych sprawach kapłanek Westy wyrwały im się niechcący przy Kasandrze? – A co z Fulwią? – spytałem. – Kasandra podała jej konkretne szczegóły dotyczące śmierci Kuriona: bitwa na pustyni, ścięcie. A było to wcześniej, niż ktokolwiek w Rzymie się dowiedział, że Kurio nie żyje. – Ktokolwiek poza Cezarem. – Co masz na myśli? – Kiedy posłaniec z Afryki dotarł do Rzymu, udał się bezpośrednio do Cezara i do nikogo innego. Cezar był oczywiście zdruzgotany; Kurio był dla niego jak syn. Pokładał w nim wielkie nadzieje, dlatego właśnie powierzył mu dowództwo w Afryce. Jednak jak sam, zwykł mawiać, informacja jest jak złoto, trzeba wydawać je rozsądnie. Spotkał się potajemnie z Kasandrą w tym pokoju i przekazał jej wszystkie szczegóły. Na drugi dzień od informatorów w domostwie Fulwii dowiedzieliśmy się, że zamierza ona odwiedzić przyjaciół, i ustaliliśmy, którędy pojedzie. Kasandra czekała na nią i kiedy jej lektyka zrównała się z nią, szepnęła tak, by tylko Fulwia ją słyszała... Przypomniałem sobie słowa zacytowane mi przez Fulwię i powtórzyłem je Kalpurnii: – On nie żyje. Zginął w walce. To była bohaterska śmierć. Kalpurnia skinęła głową. – Tak jest. To właśnie Cezar kazał jej powiedzieć. Fulwia oczywiście się zatrzymała i zabrała Kasandrę do siebie. Kiedy usłyszała od niej całą historię śmierci Kuriona, która później się potwierdziła, musiało jej się to wydać wizją zesłaną przez boga. I tak Kasandra zdobyła sobie niekwestionowane zaufanie Fulwii, a na dodatek i jej matki, Sempronii. – Tymczasem Cezar zatrzymał wieść o ścięciu Kuriona dla siebie? – Kazał posłańcowi zaprzysiąc milczenie i nie powiedział nikomu, nawet Markowi Antoniuszowi, przez dwa dni. Nawet ja o tym nie wiedziałam! Wydając to akurat złoto informacji w tak zdyscyplinowany sposób, Cezar kupił zaufanie Fulwii do Kasandry. – Ale Kurio zginął pod jego sztandarem. Po co posyłał szpiega do domu wdowy? – A dlaczego nie? Chcieliśmy znać nastrój tego domu i wiedzieć, co te dwie kobiety mogą knuć. Nie daj się zwieść jej żałobie, Gordianusie. Fulwia jest szalenie ambitna, Sempronia zresztą też. Nieraz mówiłam Cezarowi: trzeba mieć oko na te dwie, a zwłaszcza na córkę. Nieważne, że wyszła za Kuriona, nieważne, że Marek Antoniusz jest żonaty ze swą kuzynką... Fulwia ma chrapkę na naszego Antoniusza, a kiedy ci dwoje połączą siły... strzeż się! Pokręciłem głową. – Na razie jednak Antoniusz jest mężem Antonii. Ona zaś przejrzała grę Kasandry. – Tak. W jej wypadku Kasandra poważnie się przeliczyła. Działała z własnej inicjatywy. – No, niezupełnie z własnej. To Kyteris podsunęła jej pomysł z tym dramatycznym proroctwem dla Antonii. – Wiem. Kasandra wyznała mi wszystko, kiedy ją przycisnęłam. Powiedziała, że znały się z Kyteris w Aleksandrii i tamta zagroziła, że ją zdemaskuje, jeżeli nie wyświadczy jej przysługi. Kasandra upierała się, że ten żart z Antonii to drobnostka, ale ja tak nie uważałam i porządnie ją zbeształam za zmarnowanie szansy na zdobycie jej zaufania. To było głupie posunięcie i na pewno nie po myśli Cezara. Dla mnie była to też pierwsza oznaka świadcząca o tym, że Kasandra zaczyna się nam wymykać spod kontroli. – Pierwsza? – Inną był jej romans z tobą. To się nigdy nie powinno zdarzyć. Od początku wiedziała, że dopóki pracuje dla Cezara, ma nie nawiązywać żadnych stosunków z mężczyznami. – Jej spotkania ze mną nie były więc częścią planu Cezara? Kalpurnia popatrzyła na mnie uważnie. – Bałeś się, że mogło być inaczej? Że Kasandra sama cię odszukała i uwiodła tylko po to, by zdobyć twoje zaufanie? Nie. W każdym razie nie jako agentka Cezara. W tej kwestii również działała na własną rękę. – Skąd więc o tym wiesz? – Po prostu się domyśliłam
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.