ďťż

Ale szczyt był zaskakująco płaski i tam Sokolnicy ściągnęli wodze...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Tarlach ogarnął wzrokiem leżącą u jego stóp krainę i na chwilę zaparło mu dech z podziwu nad jej pięknem. Spoglądał na podłużną, dość szeroką dolinę opadającą łagodnie do maleńkiej zatoczki. Dalej po obu stronach strzelały w niebo góry, niby odziani w zieleń olbrzymi po wsze czasy zwróceni ku morzu. Upstrzona pianą jaskrawoniebieska powierzchnia oceanu kołysała się i połyskiwała w promieniach słońca. Uspokajała się dopiero po dotarciu do zatoczki, gdzie rozigrane fale tańczyły nad białym piaskiem. Lecz wszędzie poza tym jednym swoim ulubionym miejscem zaciekle atakowały ląd, rycząc i rozbijając się o urwiste pionowe skały. Najsilniej wyładowywały swój szalony, niepohamowany gniew i, o dziwo, najmocniej działała tam magia oceanu, gdzie góry wpełzały do wody długimi, niskimi i wąskimi odnogami, które od północy i południa otaczały i chroniły zatoczkę. Tam nawet w ten pogodny dzień morze pieniło się bielą, gdyż niezliczone mnóstwo skał i niewiele od nich większych wysepek stawało mu na drodze. Nad tym wszystkim wznosiła się kopuła nieba, a strzępiaste białe chmury i sylwetki morskich ptaków podkreślały jej doskonałe piękno. Dla zmęczonych oczu Tarlacha mogłaby to być wizja z Pałacu Dzielnych, gdyby nie ślady ludzkiej działalności stanowiące nieodłączną część tego sielskiego krajobrazu. Zatoczka była usiana statkami, chaty tuliły się do zielonych zboczy, gdzie nie sięgały rozwścieczone fale. Wokół rozciągały się pola uprawne i pastwiska, wypełniające resztę doliny, a ponad wszystkim wznosiła się okrągła wieża, smukła i okazała, na wysokim, lecz osłoniętym przed wiatrami, pojedynczym skalnym filarze. Una wcześniej dokładnie opisała mu twierdzę, a mimo to Sokolnik nie mógł oderwać od niej wzroku. Nigdy w życiu nie widział nic podobnego, choć zobaczył wiele od dnia, w którym po raz pierwszy przypasał miecz. - Co to za czary? - szepnął. - Żadne! Twierdza jest stara, jak ci to już mówiłam. Była stara, gdy moi przodkowie tu przybyli, ale to nie czary sprawiają, że nadal stoi, tylko odporne na działanie czasu kamienie i mistrzostwo zaginionych budowniczych. - Oczy Uny miłośnie pieściły okrągłą wieżę. - Poza tą smukłą skałą, wszystko jest naszym dziełem. Całe wyposażenie z drewna, metalu i innych mniej trwałych materiałów rozpadło się w proch przed naszym przybyciem do High Hallacku. Musieliśmy je odtworzyć i dbamy o nie od tego czasu. - Wspomniałaś o innej starożytnej budowli. - O Kwadratowym Zamku. Mieszkali tam moi przodkowie, zanim postanowili przenieść się tutaj, by czerpać z większych zasobów morza i ziemi. Naprawili go, lecz od tego czasu znów zamienił się w ruinę i pozostała zeń tylko pierwotna skorupa. Znajduje się w głębi lądu i nie widać go stąd, ale na pewno go odwiedzisz podczas oględzin naszej Doliny. Zamilkła na chwilę. Podniosła na Sokolnika oczy, w których malowały się jednocześnie smutek i nadzieja. - No cóż, Ptasi Wojowniku, teraz, gdy widzisz Morską Twierdzę, co o niej sądzisz? Tarlach milczał przez chwilę. Czyż mógł jej powiedzieć, że piękno i urok jej Doliny, widoczne nawet na pierwszy rzut oka, zapierało mu dech w piersiach, że spokój i harmonia panujące w tym miejscu jak balsam koiły jego duszę po okrucieństwach wojny i zniszczeniach, których był świadkiem w ostatnich latach? - Wygląda, że to wszystko jest warte troski jej pana - odparł. Zmrużył oczy przyglądając się górom otaczającym dolinę, oceniając niebezpieczeństwa, które mogły się w nich kryć, i ich przydatność do obrony. Dolina Morskiej Twierdzy składała się z obszaru, który właśnie oglądaj i dwukrotnie większych nieużytków, ale tylko ten skrawek nadawał się do uprawy i był na stałe zasiedlony. Najpierw trzeba zabezpieczyć to miejsce, serce Doliny. Później zrobi się, co można, żeby strzec reszty. Możliwe, że zdoła wykonać to zadanie pomimo rozmiarów Doliny i względnie szczupłych sił, którymi dysponował. Góry stanowiły prawdziwą zaporę dla każdego, kto chciałby tu się wedrzeć, zwłaszcza gdyby próbował wprowadzić większy oddział. Oni sami z trudem tutaj dotarli, a przecież podróżowali szlakiem, który łączył Dolinę ze światem zewnętrznym. - Czy wiele jest takich wejść jak to? - zapytał nie odrywając oczu od dalekich szczytów. - Tylko od strony morza
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.