ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Nagle blisko lewego boku landrovera kurz rozprysnął się jak fontanna, i wzbił prawie dwa metry w górę w rozgrzane powietrze, tworząc przezroczystą zasłonę; wyglądał całkiem niewinnie, lecz odgłos przelatującej kuli zabrzmiał złowrogo jak brzęk miedzianego drutu telegraficznego uderzonego żelaznym prętem.
Skręć w lewo! wrzasnął Craig. Zawsze skręcaj tam, gdzie padł strzał. Strzelec będzie mierzył w przeciwną stronę, a kurz pomoże zasłonić cel", przypomniał sobie.
Następna seria padła z prawej strony i była bardzo szeroka.
Skręć w prawo! krzyknął Craig.
Strzelaj do nich! Sally-Anne znów wystawiła głowę przez okno. Najwyraźniej wracała do siebie po uderzeniu w głowę i ogarniał ją bojowy szał.
Ja wydaję polecenia, ty prowadź samochód.
Następna salwa również była szeroka, rozciągała się na jakieś trzydzieści metrów.
Skręć w lewo!
Kluczenie przeszkadzało strzelcowi w celowaniu, a wzbijany przez landrover kurz zasłaniał mu cel, ale dzielący ich dystans zaczął się zmniejszać. Ciężarówka znów ich doganiała.
Panew solna była niedaleko, setki akrów srebra lśniącego w promieniach słońca. Craig zmrużył oczy od blasku i zauważył szlak: to stadko zebr pokonało gładką powierzchnię panwi. Ich kopyta przebiły pokrywę solną do ukrytej pod nią żółtej papki. Utknąłby tam każdy kierowca skuszony tym zwodniczo zachęcającym przejściem
Omiń prawy kraniec panwi, w lewo! Jeszcze! Jeszcze! W porządku, tak trzymaj krzyczał.
Minęli wąski róg panwi może udałoby mu się skusić pościg, żeby przejechał tędy na skróty. Odwrócił się i wpatrywał w kurz i po chwili powiedział cicho:
Cholera!
Dowódca ciężarówki był za sprytny, żeby przejeżdżać przez róg. Jechał za nimi okrężną drogą, a wokół landrovera padały salwy z karabinu maszynowego. Trzy kule wbiły się w metalową kabinę, pozostawiając po
194
sobie postrzępione kratery otoczone lśniącym metalem, tam gdzie odpadła farba maskująca.
Nic ci nie jest?
Nie! odkrzyknęła Sally-Anne, ale w jej głosie nie było już takiej pewności siebie. Craig, nie zajedziemy daleko. Pedał gazu jest wciśnięty do końca, a samochód zwalnia. Coś się roztapia!
Teraz i Craig poczuł dolatujący z uszkodzonego przodu zapach rozgrzanego do czerwoności metalu.
Timon, podaj mi karabin!
Ciężarówka wciąż była daleko poza zasięgiem kałasznikowa, ale dzięki salwie, którą wystrzelił, poczuł się mniej bezradny, mimo że nie widział, gdzie padały jego kule. Przeleciały z hukiem za róg panwi solnej, ze smrodem rozgrzanego metalu i kurzu, a Craig, przeładowując karabin, patrzył przed siebie.
Jak daleko jeszcze do granicy? Jakieś piętnaście kilometrów? Ale czy granica państwa powstrzyma karny patrol Trzeciej Brygady, który dostał rozkaz lampart"? Izrael i Republika Południowej Afryki dawno temu stworzyły precedensy gorącego pościgu" wkraczającego na terytorium neutralne. Wiedział, że będą ich ścigać, aż ich dopadną.
Landrover przechylał się teraz rytmicznie na nierównym zawieszeniu i Craig po raz pierwszy tak naprawdę zdał sobie sprawę z tego, że się im nie uda. Rozzłościła go ta myśl. Wystrzelał drugi magazynek w krótkich odstępach i przy trzeciej salwie toyota ostro skręciła i zatrzymała się w chmurze własnego kurzu.
Trafiłem! ryknął radośnie.
Tak trzymać! odkrzyknęła Sally-Anne. Geronimo!
Nieźle, panie Mellow, całkiem nieźle.
Masywna ciężarówka stała bez ruchu, a wokół niej opadały kłęby kurzu.
Udławcie się tym! wył Craig. Wsadźcie to sobie w tyłek, wy synowie jeżozwierzy! Wystrzelił cały magazynek w stronę odległego pojazdu.
Wokół kabiny ciężarówki tłoczyli się mężczyźni, jak czarne mrówki wokół trupa trzmiela, a kulejący landrover oddalał się od nich.
O nie jęknął Craig.
Ciężarówka skręciła w ich stronę i znów podniósł się za nią pierzasty ogon kurzu. .
Jadą dalej!
Może udało mu się wcześniej trafić kierowcę, ale jakiekolwiek szkody wyrządził, nie były one trwałe. Zatrzymał ich na niecałe dwie minuty, a teraz ciężarówka zbliżała się szybciej róż przedtem. Jakby dla pokreślenia przewagi kolejna seria z karabinu maszynowego z trzaskiem trafiła landrovera.
W kabinie ktoś krzyknął przenikliwym, kobiecym głosem. Craig zlodowaciał i zamarł z przerażenia trzymając się kurczowo bagażnika.
195
r
Timon jest ranny. To głos Sally-Anne. Serce Craiga zabiło z ulgą.
Jak ciężko?
Ciężko. Cały krwawi.
Nie możemy się zatrzymać. Jedź dalej.
Zdesperowany Craig spojrzał przed siebie rozciągała się przed nim wielka pustka. Zniknęły nawet karłowate drzewa. Ziemia była płaska, bez żadnych wzniesień, a światło odbijane od panwi solnych nadawało niebu mlecznoblady odcień i zacierało horyzont, tak że nie było widać wyraźnej linii dzielącej powietrze od ziemi, nic, na czym można by było zaczepić oko.
Craig spuścił wzrok i krzyknął:
Zatrzymaj się!
Aby wzmocnić siłę polecenia, z całej siły uderzył w dach kabiny. Sally-Anne natychmiast zareagowała i nacisnęła hamulec. Uszkodzonym landroverem zarzuciło w poprzek i samochód od razu się zatrzymał.
Przyczyną nagłego niepokoju Craiga była pozornie niewinna, mała, żółta, futrzana kulka mniejsza od futbolówki. Skoczyła przed pojazd na długich tylnych nogach kangura, zupełnie nieproporcjonalnych w stosunku do reszty ciała, a potem nagle zniknęła w ziemi.
Postrzałka! krzyknął Craig. Wielka kolonia, prosto przed nami.
Kangurze szczury! Silnik pracował na jałowym biegu, a Sally--Anne wychyliła się z okna patrząc w górę oczekująco.
Mieli szczęście. Postrzałka to zwierzę prawie całkowicie nocne, ten jeden osobnik, który wyszedł z nory, był czymś niezwykłym w świetle dnia, ale dla nich ostrzeżeniem. Dopiero teraz, dobrze się przyglądając, Craig mógł właściwie ocenić rozmiary kolonii. Składała się z dziesiątek tysięcy jam o wejściach, którymi były małe, niepozorne kopce luźnej ziemi, ale Craig wiedział, że piaszczysta gleba pod nimi jest podziurawiona jak rzeszoto łączącymi się norami, a cały teren podkopany do głębokości ponad metra.
Ta ziemia nie utrzymałaby ciężaru człowieka na koniu, nie mówiąc o landroverze. Przy pracującym na jałowym biegu silniku Craig wyraźnie słyszał ryk jadącej za nimi ciężarówki; rozległ się trzask wystrzałów z karabinu maszynowego, tak blisko, że Craig schylił się odruchowo.
Skręć w lewo! krzyknął. Z powrotem w stronę panwi
|
WÄ
tki
|