ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Otóż trzeba pamiętać,
że pokój tak samo jak naród i państwo nie jest najwyższym dobrem, nie jest celem sam w
sobie. Pokój jest dla człowieka, jest po to, żeby ludzie mogli rozwijać się, żeby mogli żyć w
sposób godny ich natury oraz szczególnego miejsca, jakie zajmują w świecie. Papież mówi to
bardzo wyraźnie.
I wprowadza przy tym ostre rozróżnienie między pokojem a ,,spokojem. Wedle tego
rozróżnienia, pokój jest stanem idealnym związanym bardziej może z takimi kategoriami jak
sprawiedliwość czy moralność społeczna niż z jednością i porozumieniem. Natomiast
spokój dotyczy tylko dynamiki procesów społecznych i nie stanowi jakiejś specjalnej
wartości.
Tak, paradoks polega zaś na tym, że w dzisiejszym świecie wszyscy niemal ,,bojownicy
o pokój koncentrują się na sprawie zbrojeń, często przy tym wykazując sporo hipokryzji,
ponieważ na ogół walczą ze zbrojeniami przeciwnika, podczas gdy własne określają jako
konieczność. Zbrojenia nie są jednak największym zagrożeniem pokoju, choć nagromadzenie
broni atomowej stanowi przecież straszliwą groźbę dla całej ludzkości. Zasadnicze zagrożenie
wynika z nieposzanowania praw człowieka, z którego rodzą się niemal wszystkie zbrojne
konflikty. Do walki dochodzi tam, gdzie brak jest sprawiedliwości, gdzie dzieje się krzywda.
Wojny wywołują te rządy, które we własnych krajach łamią zasady demokracji. Ludzie
przecież w naturalny sposób są przeciwnikami wojny. Prywatny obywatel nie ma na wojnie
wiele do wygrania, natomiast ma bardzo wiele do stracenia. Państwo, którego system sprzyja
przestrzeganiu praw człowieka i istnieniu niezależnej opinii publicznej, z zasady nie będzie w
stanie wywołać wojny, ponieważ jego obywatele jej nie zaakceptują. Od 1945 roku wśród
ponad 150 zbrojnych konfliktów nie było ani jednego, w którym walczyłyby ze sobą dwa
kraje o ustrojach demokratycznych. Myślę, że gdyby w Argentynie dyktatura upadła
wcześniej, nie doszłoby do wojny z Anglikami, chociaż sprawa statusu Wysp Falklandzkich
czyli Malwinów jest bardzo kłopotliwa.
To, co Pan mówi, brzmi dziś przekonywająco, ale przecież w latach, o których ostatnio
rozmawialiśmy, bywało najczęściej określane jako nowinkarstwo i chyba nie znajdowało zbyt
wielu zwolenników w polskim Kościele. Jak personalistyczny sposób odczytywania świata i
32
myślenia o nim miał się do przekonań panujących powszechnie czy też dominujących w latach
trzydziestych i czterdziestych?
No cóż, myślę, że trudno jest mówić o powszechnych przekonaniach, bo one nie były
nawet w sposób dostatecznie czytelny artykułowane. Oczywiście zauważalna była artykulacja
postaw typu nacjonalistycznego, najczęściej inspirowanych przez różne organizacje czy też
ruchy prawicowe, endeckie. W społeczeństwie też chyba dominowały tego rodzaju nastroje,
choć były one zapewne łagodniejsze, niż by się mogło wydawać, gdyby sądzić na przykład z
tego, co pisała przedwojenna prawicowa prasa. Te nastroje nie były jednak zdominowane ani
przez antysemityzm, ani przez chęć wywyższania swojego narodu ponad inne. W
środowiskach inteligenckich bardzo silne były postawy liberalne, wyrażające się przychylnym
stosunkiem do mniejszości narodowych nie tylko do Żydów, ale także do Ukraińców i
Litwinów. Oczywiście manifestowały się także postawy lewicowe o różnym stopniu
nasilenia. Natomiast myślę, że w Kościele te sprawy nie były jasno formułowane.
Trzeba tu powiedzieć o jeszcze jednym pojęciu związanym z personalizmem, które dziś
robi tak wielką karierę i tak często jest przywoływane. Myślę o pluralizmie, do którego dużą
wagę przywiązywał zwłaszcza Mounier. Ja w każdym razie z pojęciem pluralizmu jako
wartości w życiu społecznym zetknąłem się po raz pierwszy właśnie w jego pismach. Muszę
powiedzieć, że zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, wręcz zafascynowała mnie ta idea
uszanowania inności. Takie myślenie było chyba w Polsce czymś nowym, może nawet nie
bardzo współgrało z nastrojami lat bezpośrednio przed- i powojennych. Może skłaniali się ku
pluralizmowi niektórzy tomiści, bliski był mu na pewno profesor Karol Górski zresztą też
znajdujący się pod wpływami personalizmu, autor między innymi książki Wychowanie
personalistyczne. Nie jestem jednak pewien, czy w powszechnej świadomości w ogóle
istniało pojęcie pluralizmu jako wartości mniejsza, jaki znak by mu nadano. Oczywiście
mówię tu o pluralizmie w rozwiązaniach ustrojowych, w praktyce życia politycznego, bo
pluralizm jako szacunek dla cudzych przekonań był od dawna obecny w polskiej tradycji i w
polskiej kulturze
|
WÄ
tki
|