ďťż

Widok ten skłania raczej ku twierdzeniu, że jest to fryz świątynny, „sufit", który, nim runął, opierał się w zamierzchłej przeszłości na mocnych kolumnach...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Czy są to relikty legendarnej kultury Masma, owej hipotetycznej kultury, istniejącej jakoby przed tysiącami lat, której ślady przeczuwa się na wszystkich kontynentach? Zagadka naszego świata: kultura Masma Pojęcie kultury Masma wprowadził do literatury peruwiański geolog Daniel Ruzo [12]. Stworzył je na określenie domniemanej, legendarnej kultury, która pozostawiła po sobie ślady nie dające się wyjaśnić po dziś dzień. Widziałem je w Andach peruwiańskich na wysokości 3800 m, niecałe 50 km od Limy. Znajdują się na mającym zaledwie 3 km2plateau Marcahuasi. Właśnie tam Daniel Ruzo sfotografował zniszczone przez erozję posągi zwierząt z mezozoiku — na przykład stegozaura, należącego do grupy dinozaurów a występującego od okresu dolnej jury do dolnej kredy. W trakcie swoich wypraw Ruzo natrafił też na reliefy przedstawiające lwy i wielbłądy, których jakoby nie było w Ameryce Południowej. O różnych porach dnia i roku geolog kierował obiektyw aparatu fotograficznego na zdumiewające formacje skalne Marcahuasi, aż doszedł do zaskakującego odkrycia: utrwalił masyw skalny o zarysach głowy starca, który jednak po wywołaniu zdjęcia okazał się wizerunkiem twarzy młodzieńca. Zafascynowany fenomenem Marcahuasi Ruzo objechał cały świat zbierając fotograficzne dowody zjawiska, które z braku innych określeń nazwał kulturą Masma. Jego pasjonująca książka była i jest ignorowana, ale ukazała się przecież dopiero w 1974 roku. Zdjęcia Ruza przypomniały mi się w trakcie wędrówki przez Park Archeologiczny, nasunęła mi się również myśl, która zawsze mnie irytuje: właściwie dlaczego tak zawzięcie wzbraniamy się przed uznaniem w rzadkich i nie dających się wyjaśnić formacjach skalnych pozostałości prastarych kultur? Ponieważ uparcie trzymamy się jednej 124 błędnej myśli, że ludzie żadnej epoki nie przeistaczali masywów skalnych w dzieła sztuki? Monumentalne kamienne rzeźby z Mount Rushmore znane są nawet ludziom, którzy nigdy tam nie byli — z fotografii. W stanie Dakota, na południowy zachód od Rapid City, z nagich skał patrzą na nas pełne należnej im godności ogromne twarze prezydentów: Jerzego Waszyngtona, Tomasza Jeffersona, Teodora Roosevelta i Abrahama Lincolna. Właśnie teraz, tuż obok, powstaje dzieło ekscentrycznego artysty —przy pomocy młotów pneumatycznych i ton dynamitu przeobraża on masyw góry w gigantyczny posąg jadącego konno wodza Indian Sitting Bulla. Głowy prezydentów są pod stałą „opieką", bo inaczej porosłyby mchami, zwietrzały i skruszały, wystawione na działanie deszczu i wiatru. Cóż ujrzą za tysiące lat mądrzy ludzie —jeśli ustaną konieczne prace renowacyjne — w zniszczonych erozją kamiennych rzeźbach? Czy cztery głowy i posąg jeźdźca będą interpretowane jako „geologiczny wybryk" natury? Prawdopodobnie. Bo przecież żaden rozsądny człowiek nie przerabiałby gór na pomniki. Nasze czasy nie zadają sobie nawet tyle trudu, aby spróbować wyjaśnić pochodzenie i powstanie monolitów, które wyglądają, jakby po kamiennym parku Facatativa porozrzucała je ręka olbrzyma. To, co zagadkowe, to, co wskazuje na odległą przeszłość, to, co w szaroczer-wonych wzorach jakby plastra miodu leży pod moimi nogami, dałoby się wyjaśnić dzięki archeologii porównawczej: Po takich samych wzorach, wyglądających jak schemat plastra miodu, kroczyłem już w Brazylii w Setę Cidades, Siedmiu Miastach między miasteczkiem Piripiri a Rio Longe. Zarówno tam, jak i tu skała musiała znajdować się w stanie płynnym — jak lawa przy wybuchu wulkanu. Zarówno tam, jak i tu nic się nie poruszyło. Żar musiał nadejść z prędkością eksplozji, a potem temperatura natychmiast opadła tak, że w trakcie szybkiego stygnięcia od razu powstały wzory przypominające plaster miodu. Żelazo roztopiło się, utleniło i pozostawiło czerwonawe zabarwienie we wzorze. Facatativa i Setę Cidades stały się dla Indian świętymi miejscami, w obu występują nie dające się wyjaśnić ryty i malowidła naskalne. Oba wizerunki przedstawiają obraz wyniszczającego kataklizmu, wyzwalającego strumienie ognia, w których ogromne skały wylatują w powietrze. 125 Przestrogi W odłamach kamieni leżących pod wiszącymi u góry skałami Indianie ryli i wykuwali owe rysunki, które pokazał mi profesor Gutierrez. W Parku Archeologicznym szczególne miejsce zajmują Piedras de Tunja
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.