ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Wówczas porzucam książki, czekam nadejścia lata. Z naczelnym redaktorem wykłócam się o urlop, w domowej graciarni czynię przegląd spakowanego w worki namiotu, składanego kajaka, kuchenki spirytusowej, gumowego materaca. Rozpoczyna się PRZYGODA. Jest to już pora, w której TEMAT tak się u mnie zadomowił, że często sam nie wiem, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna fikcja literacka, czyli lipa" jak mówi mój młodszy brat Paweł, człek bardzo jeszcze młody, lecz zgorzkniały i niechętny światu.
Pawle powiedziałem masz dopiero siedemnaście lat. Ale świat w twoich oczach wygląda jak stara i brudna ścierka. Czy naprawdę nie ma sprawy, która mogłaby cię szczerze zainteresować? Czy nic nie jest w stanie cię zachwycić, przerazić, wstrząsnąć, porwać?... W tym roku uzyskałeś maturę. Zdałeś ją z wynikiem przeciętnym. W ogóle wszystko w tobie jest przeciętne, letnie, nijakie. Próbowałeś zdać na uniwersytet i nie przyjęto cię. Okazało się, że nie masz żadnych szczególnych zainteresowań. Z równym niepowodzeniem mógłbyś studiować chemią fizykę, matematykę, etnografię, medycynę czy archeologie. Rodzicom i mnie, bratu twemu, nie sprawiłeś nigdy żadnego kłopotu. Nie przysporzyłeś jednak i chwili dumy czy radości.
Zaczynasz ziewać po piętnastu minutach czytania najciekawszej książki.
ja ziewam po pięciu minutach twojego towarzystwa. Powiedz mi: co z ciebie wyrośnie? Wieje od ciebie-szarością, pleśnią i stęchlizną jak od pustej beczki po kapuście. Błagam cię: zainteresuj się czymś i zacznij być człowiekiem, a nie próżnym śpiworem bez serca i bez duszy, nieciekawa
powłoką kryjąca tylko kształt człowieka. I powiedz mi: co zamierzasz z sobą czynić, skoro jednak nie przyjęto cię na studia?
Paweł ziewnął.
Tymczasem wyjadę z kumplami na wakacje nad morze. Wiesz, co postanowiłem? - ożywił się. - Zapuszczę sobie bródkę. Taką szwedzka bródkę, bo nie mam jeszcze zbyt gęstego zarostu.
Wyobraziłem sobie twarz Pawła okolona kępkami młodzieńczego zarostu, rude, brzydkie wąsiki i nad nimi ogromny nos, świecący czerwono. Patrzyłem na wykrzywione nudą usta, małe śpiące oczka
i ogarniało mnie uczucie ogromnego niesmaku, jakby w tym pokoju wraz z jego obecnością rozchodził się znienawidzony zapach gotowanych kalafiorów.
Jesteś śmieszny wyrzekłem.
Wzruszył ramionami. Mówił jakby od niechcenia, jak człowiek, który przeżył już wszystko i wszystko pozostało poza nim.
Jeśli ja wydaję ci się śmieszny, cóż mogą powiedzieć ci, którzy patrzą na ciebie? Czym się teraz zajmujesz? Alchemią? Truciznami? Rolnictwem? A może zamierzasz hodować bawełnę albo szykujesz 'wyprawę po złote runo? *
Mówił długo i zawile jak wszyscy w naszej rodzinie. Żałosny, smutny człowiek. Jakże wiele bym dał, aby uwolnić go od nudy i szarości jego własnej osoby, tchnąć ducha w tę glinianą figurę o dużym, czerwonym nosie i o policzkach, które obrosnąć miały niechlujną szwedzką bródką...
Zdjąłem ze stołu książki, rozłożyłem mapę Pomorza Wschodniego.
Zazieleniła się duża plama Puszczy Tucholskiej, wąskie, długie jeziora Wyżyny Kaszubskiej spojrzały na nas jak szparki wielu niebieskich, przymrużonych oczu.
Popatrz, Pawle zaostrzonym końcem ołówka dotknąłem czerwonej niteczki drogi,, wijącej się wśród jezior. Dwa lata temu., wędrowałem tedy od Kartuz z archeologiem, doktorem Andrzejem K.
Pomagałem mu szukać kamiennych ,.kręgów magicznych."
Spod sterty książek wyciągnąłem teczkę z fotografiami i naprędce robionymi szkicami.
- - Nie wyobrażasz sobie, jakie potężne wrażenie czyni widok kamiennego kręgu. Wchodzisz do lasu albo na wrzosowisko nad jeziorem i oto nagle natykasz się na kilka ogromnych kół utworzonych z podługowatych głazów. Pośrodku koła stoją zazwyczaj po trzy głazy, z których środkowy bywa wyższy od dwóch pozostałych.
Te trzy głazy nazywają archeologowie trylitami", zaś te podługowate stelarni". Z obecnością kręgów związana jest trudna do rozwiązania zagadka. Prawdopodobnie twórcami ich byli Goci! Ale to długa
historia...
Błagam cię, nie rób mi wykładu jęknął Paweł.
Czy lubisz kryminalne powieści?
- Oczywiście. Byle nie polskich autorów.
-- Niestety, to będzie kryminał" polskiego autora.
Nigdy nie można być pewnym, kiedy nastąpi spotkanie z TEMATEM. Czasami przydarza się ono w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. Pamiętam, był właśnie początek września, wieczór,
brnęliśmy z Andrzejem drogą od Kartuz.
Przemaszerowaliśmy chyba z piętnaście kilometrów na piechotę.
Bolały mnie nogi, byłem głodny i zmęczony, ciążył mi plecak i polowa namiotu. Mijał ostatni dzień lata i ostatni dzień tegorocznej swobody, nazajutrz mieliśmy wsiąść w autobus i jechać do Gdańska.
a stamtąd koleją do domu, do zwykłych zajęć. Andrzej na uniwersytet, a ja do redakcji.
Wędrowałem z Andrzejem już przeszło tydzień
|
WÄ
tki
|