X


I ka�dy z nich zna� ju� to paskudne uczucie przera�liwego l�ku ogarniaj�cego na my�l, �e mo�na si� znale�� w zamkni�ciu wi�ziennym, �e mo�na by� oddzielonym od bujnego �ycia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Pod�wiadomy �al do Zenona, �e zamiast �wietnej konspiracji da� im z�odziejskie tarapaty, �e szumna nazwa �Z�otej W��czni� nie mia�a �adnego odpowiednika w ich codziennym �yciu, ten �al z ca�� si�� bluzn�� teraz na Lutka, wiernie stoj�cego przy �szefie�. On jeden z ca�ej paczki przyjaci� mia� z rewolucyjnym re�imem porachunki wyp�ywaj�ce nie tylko z niewy�ytych marze� szczeniackiej konspiracji � rewolucja zwichn�a marzenia jego ojca. Nie wiedzieli, �e z innych pozycji patrz� na sprawy ich otaczaj�ce. On z pozycji rodziny, kt�ra straci�a, oni � �rodowiska, kt�re zyskiwa�o. Dozorczyni Madejowa mia�a teraz mieszkanko na parterze, a nie str�owsk� suteren� jak przedtem. Ciotka Jacka jest teraz ekspedientk�, cho� przed wojn� by�a tylko sprz�taczk� w wielkim biurze handlowym. Matka Marka by�a samodzieln� robotnic� i cz�sto powtarza�a, i� dawniej mog�aby by� jedynie wdow� pozostaj�c� na spo�ecznej opiece. Ojciec Kazka zapomnia� o dawnych d�ugich latach bezrobocia. I cho� na brak towar�w w sklepach wyrzekali tymi samymi s�owy, co niegdy� na brak pieni�dzy, to jednak wyrzekania te by�y inne: teraz mieli zapewnione �rodki do �ycia, teraz nie bali si�, �e mog� zosta� bez pracy. Wyrzekaj�c na powojenne dolegliwo�ci, nie rozumiej�c zawi�ych spraw ekonomii politycznej, czynili to ju� jednak z pozycji zupe�nie r�nych od przedwojennych. K��tnia ch�opc�w wszystko wyrazi�a. W pewnej chwili Lutek mia� ju� do�� samotnego potykania si� z kolegami. Nieskutecznie parowa� ich ciosy gro�bami, z�orzeczeniami, insynuacjami. Naraz � gwa�townie skr�ci� w Raszy�sk� i po prostu uciek� bez s�owa. Umilkli nagle. 53 Gdy zabrak�o przeciwnika, Marek i Kazek stracili kontenans. Odczuli wyra�nie, i� ich bunt spotka si� z odpraw� Zenona. Marek wiedzia�, �e �szef nie cofnie si� przed realizacj� pogr�ek. Czy nie lekkomy�lnie post�pili? Milcz�c doszli na Barsk�. Fatalnie ko�czy� si� dzie�. Ka�dy ruszy� do domu. Tylko Jacek pokusztyka� jeszcze kawa�ek ze Zbychem i podj�� przerwan� w Ma�pim Gaju dyskusj�: � My to jeste�my jak ten na scenie. Rzeczywi�cie. Mamy za du�y baga�. � A widzisz. Rozumiesz teraz Gastona. Jak m�wi�em... � Tylko �e nam trudniej pozby� si� tego baga�u ni� jemu. Rzeczywi�cie. Jak Zenon we�mie nas na kie�, od �miechu si� nie powstrzymamy. P�jdziesz ty z teatru, ja... � Przerazi� ma�ego. 54 Druga przysi�ga W kawiarni by� t�ok. Mi�dzy stolikami stali zawiedzeni go�cie na pr�no wypatruj�c wolnego miejsca. Dwa razy musia� przej�� si� po obszernej sali, nim dostrzeg� pod �cian� �Szefa� siedz�cego w towarzystwie m�odej, przystojnej blondynki; Lutek zna� j� z widzenia. Nie pierwszy raz szuka� w tej kawiarni Zenona. Ten ujrzawszy ch�opca u�miechn�� si� do� znacz�co. Lutek wyszed� z zat�oczonego lokalu i pospieszy� na r�g Kruczej. Za chwil� by� tam i Zenon. � Szefie! Ch�opaki buntuj� si�. � I Lutek opowiedzia� wszystko ze szczeg�ami. Rebelia ch�opc�w nie zaskoczy�a Zenona, liczy� si� z ni� ju� od d�u�szego czasu, w miar� jak Lutek donosi� mu o nastrojach szerz�cych si� w�r�d podkomendnych. Prawdziw� niespodziank� sprawi�a mu natomiast pusta piwnica. Dopiero teraz uzna� za prawdopodobne, i� kt�ry� z kompan�w towarzysz�cych mu w zakopywaniu kasy sztabowej przed ostateczn� ewakuacj� Star�wki m�g� wcze�niej dobra� si� do skarbu. Zdziwi�by si� jednak niema�o, gdyby wiedzia�, i� ukryte przeze� dolary, nim ziemia przysch�a, wydoby� uczestnik zakopywania w godzin� potem, gdy sztab odcinka, pewny bezpiecze�stwa kasy, opu�ci� schron na Miodowej. Znikni�cie skarbu, nie mog�ce mie� �adnych z�ych nast�pstw, wywo�a�o zdumienie. Bunt ch�opc�w � cho� oczekiwany, by� niebezpiecze�stwem, kt�re nale�a�o za�egna�. Nastr�cza�y si� dwa sposoby: pozbycie si� ch�opc�w lub ich odzyskanie! Lutek odebra� stosown� instrukcj�. W nocy spad� gwa�towny deszcz, wszystko si� zazieleni�o. M�ode listki pokry�y drzewa w alejach, w miejscach zaopatrzonych w tabliczki z napisami: �Nie depta� trawnik�w�, wype�z�a spod ziemi trawa, chwasty na ruinach nabra�y nowej energii. Parki zaroi�y si� niedzielnymi spacerowiczami. Jacek z Markiem, oddzielnie Zbych z Kazkiem, parami, w�drowali na spotkanie z �szefem�. Gdy Lutek przyni�s� im kategoryczny rozkaz, by w niedzielne po�udnie zameldowali si� w lesie ko�o Anina, pocz�tkowo nie chcieli go spe�ni�. Co im tam! Do�� zawod�w sprawi� im ostatnio Zenon! Lecz Lutek zna� s�abe strony przyjaci�. Nie pr�bowa� zreszt� rozmawia� z ka�dym z osobna. To nale�a�o do Marka. Przekona� Marka � by�o zadaniem Lutka. A Marek maj�cy wp�yw na koleg�w, rozgarni�ty, nie uparty g�upio � �atwo poddawa� si� rozs�dnym, nawet tylko z pozoru, argumentom, a raz przekonany, szybko przerzuca� si� w drug� ostateczno��. Lutek dysponowa� argumentem �atwo przemawiaj�cym do rozs�dku. Zawsze nim skutecznie niewoli� koleg�. Marek czu� zreszt� to jarzmo, lecz nie by� zdolny wy�ama� si�. Wyt�umaczenie by�o niezwykle proste. Ka�dy mimo woli odsuwa od siebie nieszcz�cie, cho�by to mia�o by� jedynie jego odroczenie. �aden rozs�dek nie wierzy w przys�owie, �e co si� odwlecze, to nie uciecze; ile� do�wiadcze�, �e odwleczone, znika�o na zawsze! Pod gro�b� denuncjacji Marek ugi�� si� mi�kko. Lutek nie przerachowa� si�. Kozio� przem�wi� ch�opcom do rozs�dku, nale�a�o spotka� si� z Zenonem. Dwukrotnie zmienili tramwaje, by znale�� si� na wschodnim kra�cu stolicy. Patrz�c na przedmiejsk� niechlujn�, potworn� brzydot� Pragi, lewobrze�ny warszawiak wzdycha� g��bo- 55 ko, wyra�aj�c skrycie bratob�jcz�, zazdrosn� my�l: dlaczego powstanie oszcz�dzi�o Prag�, a nie �r�dmie�cie czy Star�wk�? Groch�w dra�ni� mieszanin� styl�w: wielkie kamienice obok maciupe�kich chatynek, wszystko jakby wetkni�te w ziemi�, z kt�rej wyrosn�� nie by�o powinno. Tu i �wdzie remonty. Wreszcie p�tla tramwajowa na granicy miasta i wsi, chudej, n�dznej i piaszczystej. Nied�ugi spacer przez wydmy upstrzone wielkomiejskim �mieciem i oto lasek sosnowy, nie bardzo pod�y jak na okolice Warszawy, ale i nie bardzo t�gi jak na le�n� norm�
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.