ďťż

To, że tak zwane dowody takich twierdzeń, jak twierdzenie dotyczące równowagi dźwigni, stosunku czasu i przestrzeni w ruchu spadania itd...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
, które przedstawia często matematyka stosowana, są podawane i przyjmowane jako dowody, jest właśnie tylko dowodem na to, jak wielka jest w poznawaniu potrzeba dowodzenia, skoro tam, gdzie poznanie nie może już niczego dowieść, ceni nawet pusty pozór dowodu i uzyskuje dzięki niemu zadowolenie. Krytyka owych dowodów byłaby równie ciekawa, jak pouczająca, po części dla zdjęcia z matematyki tych fałszywych szat, w które się stroi, a po części dla wskazania jej granic i w rezultacie — konieczności innej wiedzy. — Jeżeli chodzi o czas, o którym można by sądzić, że jako odpowiednik [zum Gegenstiicke] przestrzeni powinien stanowić przed­miot drugiej części czystej matematyki, to jest on samym istniejącym pojęciem [der daseiende Begriff selbst]. Zasada wielkości — różnicy bezpojęciowej i zasada równości—jedności abstrakcyjnej, pozbawionej życia, nie nadają się do rozważania [sich mit... zu befasseń] tego czystego niepokoju życia i absolutnego odróżniania. Dlatego owa negatywność jedynie jako sparaliżowana, mianowicie jako Jedno, staje się drugim przedmiotem tego poznawania, które, [jako] działanie zewnętrzne, de­graduje to, co samo siebie porusza, do [roli] tworzywa [zum Stoffe], żeby móc je teraz traktować jako treść obojętną, zewnętrzną, pozbawioną życia. Filozofia natomiast nie rozważa określenia nieistotnego, lecz roz­waża je [o tyle], o ile jest istotne; nie to, co abstrakcyjne, czyli nierzeczywiste, jest jej elementem i treścią, lecz to, co rzeczywiste, co samo się ustanawia [das... Sichselbstsetzende] i żyje w sobie — istnienie 40 Fenomenologia ducha w swoim pojęciu. Jest to proces, który wytwarza sobie i przebiega swoje momenty, a cały ten ruch stanowi to, co pozytywne, i jego prawdę. Ta prawda zawiera więc w sobie również to, co negatywne, to, co nazwałoby się fałszem, gdyby mogło być rozpatrywane jako coś takiego, od czego można by było abstrahować. To, co znika, powinno raczej być uważane za istotne jako właśnie znikające [selbst], a nie jako coś trwałego, co odgraniczone od prawdy miałoby być pozostawione poza nią, nie wiadomo gdzie, podobnie jak i prawda nie powinna być uważana za znajdującą się po drugiej stronie nieruchomą, martwą pozytywność. Zjawisko [die Erscheinung] jest powstawaniem i przemijaniem, które samo nie powstaje i nie przemija, lecz jest czymś samym w sobie i stanowi rzeczywistość i ruch życia prawdy. Tak więc prawda jest dionizyjskim upojeniem, żaden element [całości] [kein Glied] nie pozo­staje „trzeźwy", lecz wyodrębniając się, od razu na powrót się rozpływa, dzięki czemu jest to zarazem prosty, przejrzysty [dla siebie byt całości —] stan spoczynku. Wprawdzie przed trybunałem [in dem Gerichte] owego ruchu poszczególne [einzelneń] postacie ducha — określone myśli — nie są w stanie się obronić i utrzymać, są czymś negatywnym i znikają, ale z drugiej strony są też pozytywnymi, koniecznymi momen­tami. — To, co w tym ruchu [jako wyzewnętrznieniu prawdy] odróżnia się i nadaje sobie odrębne istnienie [besonderes Dasein], [odchodzi w przeszłość, ale] zachowane jest w postaci czegoś takiego, co zostało uwewnętrznione i się przypomina [das sich erinnert], czego istnienie jest wiedzą o sobie, podobnie jak ta wiedza jest bezpośrednio istnieniem — [zachowana w tym elemencie] całość ruchu może być ujęta jako pozostająca w spoczynku. Wskazane wydawać by się mogło scharakteryzowanie na wstępie metody tego ruchu, czyli nauki. Ale pojęcie tej metody zawarte jest w tym, co zostało już powiedziane, a jej właściwe przedstawienie należy do logiki albo raczej jest nią samą. Metoda nie jest bowiem niczym innym niż strukturą [der Bau\ całości ujętą w jej czystej istotności. Musimy jednak na temat tego, co jest w tej kwestii ogólnie przyjęte, mieć świadomość, że również system wyobrażeń odnoszących się do tego, czym jest metoda filozoficzna, należy do przebrzmiałej już kultury [filozoficznej]. — Gdyby przypadkiem, wbrew mej intencji, zabrzmiało to chełpliwie albo rewolucyjnie, to należy zważyć, że naukowa szata [der wissenschaftliche Staat], której pożycza [filozofii] matematyka — wyja­śnienia, podziały, aksjomaty, szeregi twierdzeń, ich dowody, zasady oraz wysnuwanie wniosków i [rozważanie] konsekwencji —jest już nawet Przedmowa 41 w [potocznym] mniemaniu co najmniej niemodne
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.