ďťż

To prawda, że chcę się dowiedzieć, jakie nastroje panują w Nowej Anglii i w innych częściach Ameryki, ale teraz porozmawiamy o tobie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
- O mnie? - udał, że nie rozumie i lekko wzruszył ramionami. - Przecież wiesz wszystko o mojej działalności, o oddaniu dla sprawy Sama Adamsa i Synów Wolności. Nasze plany postępują wolno, ale postępują. Prawie udało mu się odwieśćją od tematu, który chciała poruszyć. Doszła jednak do wniosku, że informacje na tematy polityczne może uzyskać od męża i ze swoich własnych źródeł. - Chodzi mi o twoje życie osobiste, Ian - z poważną miną dotknęła jego dłoni. - Jesteś pierworodnym dzieckiem mojego brata i moim chrzestnym synem. Pomagałam ci przyjść na świat. Widzę, że dręczy cię coś, co nie ma nic wspólnego z polityką. - Właśnie że ma, i to bardzo wiele - burknął niegrzecznie i wypił łyk brandy. - Opowiedz mi o niej. Zaskoczony spojrzał na ciotkę. MROŹNY GRUDZIEŃ - Nie wspominałem o żadnej kobiecie. 115 - Twoje milczenie powiedziało wystarczająco dużo. Nic przede mną nie ukryjesz. Płynie w nas ta sama krew. Jak ona się nazywa? - Alanna - powiedział, zanim zdążył pomyśleć. - Do diabła z nią. Serena roześmiała się serdecznie. - No, widzę, że to poważna sprawa. Opowiadaj. Opowiedział jej wszystko, chociaż wcale nie miał takiego zamiaru. Po pół godzinie Serenaznała całą historię, od pierwszego pocałunku po burzliwe rozstanie. . - Ona musi cię bardzo kochać - wyszeptała po chwili milczenia. W trakcie swojej opowieści Ian wstał i zaczął krążyć po bibliotece. Chociaż miał na sobie strój dżentelmena, poruszał się jak wojownik. Boleśnie przypominał Serenie jej brata Colla. - Jak może mnie kochać, skoro mnie odepchnęła i złamała mi serce? - Kocha cię bardzo mocno i dlatego się boi. - Kobieta wstała i wyciągnęła do niego ręce. Rozumiem to doskonale. - Czuła jego ból, więc dodającym otuchy gestem przytuliła jego dłonie do policzka. - Nie mogę się zmienić. 116 NORAROBERTS MROŹNYGRUDZIEŃ 117 - Nie możesz - zgodziła się i z westchnieniem usadziła go obok siebie. - Tak samo jak ja nie mogłabym się zmienić. Oboje jesteśmy dziećmi Szkocji i mamy buntowniczą naturę. Zostaliśmy stworzeni do walki. Ale walczymy tylko o to, co się nam należy - o naszą ziemię, dom, rodzinę. - Ona tego nie rozumie. - Wydaje mi się, że rozumie aż nazbyt dobrze. Tylko nie potrafi się z tym pogodzić. Ale dlaczego ty, MacGregor, zostawiłeśją tylko dlatego, że tak ci kazała? Nie chciałeś o nią walczyć? - To uparta złośnica, która nie chce słuchać rozsądnych argumentów. - Aha - skinęła głową, tłumiąc uśmiech. Ona sama nie raz słyszała takie określenie pod swoim adresem, zwłaszcza z ust jednego mężczyzny. To duma pchnęła jej bratanka do wyjazdu i zaprowadziła aż do Wirginii, gdzie chciał wylizać się z ran. Dobrze znała i to uczucie. - A czy ty ją kochasz? - Zapomniałbym o niej, gdybym potrafił - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Może wrócę tam i ją zamorduję. - Wydaje mi się, że do tego nie dojdzie. Wstała i poklepała go po ramieniu. - Zostań tu z nami na dłużej. I zaufaj mi wszystko w końcu dobrze się ułoży. Teraz muszę iść na górę i uratować twojego wuja przed Parkinsem. Zostawiła go patrzącego w zadumie w ogień. Nie poszła jednak do garderoby męża, tylko do swojego saloniku, gdzie przystąpiła do pisania listu. - Nie mogę tam jechać. - Zarumieniona Alanna stała przed ojcem ściskając list w ręku. - Możesz i pojedziesz - upierał się Cyrus. Lady Langston zaprosiła cię do swojego domu, żeby osobiście ci podziękować za ocalenie życia jej bratankowi. - Sam nie wiedział, czy nie popełnia błędu. - Matka na pewno by chciała, żebyś przyjęła to zaproszenie. - Podróż będzie taka długa - szybko odparła Alanna. - Za miesiąc lub dwa zaczną się prace w polu. Trzeba też zrobić mydło, zgręplować wełnę. Mam za dużo pracy, żeby wyruszyć w tak długą podróż. Poza tym... nie mam w co się ubrać. - Pojedziesz i przyjmiesz podziękowanie w imieniu nas wszystkich. - Wstał i wyprostował się. - Nikt nie powie, że ktoś z rodziny Murphych zląkł się wizyty w arystokratycznym domu. - Wcale się nie zlękłam. - Trzęsiesz się jak osika, moje dziecko. Wstydzę się za ciebie. Lady Langston chce cię poznać. Moi kuzyni walczyli ramię w ramię z jej klanem w czterdziestym piątym. Murphy to takie samo do- 118 NORAROBERTS MROŹNY GRUDZIEŃ bre nazwisko jak MacGregor, a może nawet lepsze. Nie mogłem dać ci wykształcenia, jakiego pragnęła dla ciebie matka, ale.., - Och, tato! Zdecydowanie potrząsnął głową. - Twoja matka nie zechce ze mną rozmawiać, kiedy już dołączę do niej na tamtym świecie, jeśli nie skłonię cię do wyjazdu. Chcę, żebyś zobaczyła przed moją śmiercią coś więcej, niż ta farma. Zrobisz to dla mnie i dla swojej matki,jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie samej. Tak jak przewidywał, zaczęła mięknąć. - Ale... Jeśli będzie tam Ian... - Jego ciotka w liście nic o tym nie pisze, prawda? - Tak, ale... - W takim razie najprawdopodobniej go tam nie ma. Pewnie wznieca rebelię gdzieś na drugim końcu kraju. - Pewnie tak - przyznała niechętnie i spojrzała ponuro na list. Zastanowiła się. jak taka daleka podróż może wyglądać i jak jest w tej zielonej Wirginii. - Ale kto będzie gotował? Kto będzie prał i doił krowy? Ja nic mogę was... - Nie jesteśmy tacy bezradni - zaprotestował ojciec bez większego przekonania. - Mary nam pomoże. Jest już żoną Johnny'ego. Wdowa Jenkins teź jest zawsze chętna do pomocy. - Ale czy stać nas... - Nie jesteśmy bez grosza - warknął. - Napisz list do lady Langston, że z wdzięcznością przyjmujesz jej zaproszenie. Chyba że boisz się spotkania z nią. - Oczywiście, że nie. - To przypuszczenie wprawiło ją w bojowy nastrój. - Właśnie że pojadę - mamrotała pod nosem, idąc do swojej izby po pióro i papier. - Pojedziesz, ale czy wrócisz? - wyszeptał do siebie Cyrus, kiedy drzwi za córką się zamknęły. MROŹNY GRUDZIEŃ 121 ROZDZIAŁDZIEWIĄTY Serce Alanny biło tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Nigdy dotąd nie jechała takim eleganckim powozem. A woźnica miał na sobie liberie. I pomyśleć tylko, że Langstonowie wystali po nią powóz wraz z woźnicą, pocztylionami i służącą
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.