ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
O, w tamtej kafejce. Chyba jest wystarczająco; daleko od mego pojazdu?
Widziałem, że się zawstydzili.
Poklepałem ich po ramionach:
Nic, nic! Tylko czekajcie na mnie...
Pani aspirant Gogolewską długo kazała mi czekać w portierni. Wreszcie raczyła się zjawić krępa blondynka po trzydziestce, ubrana po cywilnemu. Już podczas rozmowy na schodach dowiedziałem się, że historia sztuki nie jest jej główną specjalnością.
Kiedyś była u nas specjalna komórka do spraw związanych z kradzieżami dzieł sztuki oświadczyła ze smutnym uśmiechem.
Niestety najlepsi fachowcy odeszli, zakładając własne salony aukcyjne albo są konsultantami w sklepach z antykami i kolekcjach. Niestety, tak mało tu zarabiamy! Musieliśmy także zredukować wiele etatów. Teraz kradzieżami dzieł sztuki z muzeów, kościołów i prywatnych kolekcji zajmują się zwykli fachowcy od włamań i kradzieży...
Gdy zająłem miejsce naprzeciw jej biurka w malutkim pokoiku z ogromną kasą pancerną, dość niechętnie położyła przede mną trzy teczki.
Oto sprawy ostatnich włamań. Przyznam szczerze, że gdyby nie interwencja zwierzchników, nie udostępniłabym ich panu. Dobro śledztwa nade wszystko!
Wiem odparłem nieco złośliwie. Zawsze się tak mówi, gdy śledztwo kuleje albo w ogóle stoi w miejscu.
Żachnęła się:
Czy wie pan, jak nas jest mało, a jak wiele przestępstw?
Wyciągnęła z szuflady arkusz papieru i zaczęła zeń pośpiesznie czytać:
W ubiegłym roku złodzieje okradli tysiąc sto czterdzieści muzeów, obiektów sakralnych i prywatnych kolekcji... Jak pan, jako fachowiec, sądzi, ilu funkcjonariuszy potrzeba, by zająć się tymi sprawami?
Miała rację, ale...
Dlatego powinniście bliżej współpracować z Państwową Służbą Ochrony Zabytków, no i naszą małą komórką.
To znaczy: z panem? stwierdziła ironicznie. Słyszałam, słyszałam o pańskich osiągnięciach. Te sprawy jednak, a raczej to co te sprawy zapowiadają, jak sądzę uderzyła dłonią w teczki chyba pana przerasta!
Zdawałem sobie sprawę, że w okularach na nosie i z moją niepokaźną figurą wyglądam raczej na urzędniczynę niż detektywa. Oświadczyłem jednak z dużą pewnością siebie:
A jednak zajmę się sprawą tych kradzieży. Skoro wy nie macie żadnych wyników...
Przerwała mi:
Przepraszam, ale dobre wyniki to już uzyskaliśmy. W każdym wypadku tych kradzieży bezpośredni sprawcy zostali schwytani!
Tak?! zdumiałem się. O cóż więc chodzi mojemu zwierzchnikowi, no i temu dostojnikowi Kościoła?
O to, że owych dwóch koron i diademu nie udało się odzyskać. No i oczywiście części skradzionych wotów. Tak więc sprawa jest i w pewnym sensie otwarta w dalszym ciągu, jeśli w dodatku weźmiemy pod uwagę, że owe kradzieże zdają się zapowiadać coś jeszcze, sam pan rozumie... No i ta tajemnicza kobieta, która włamania nadała. Jest na wolności...
To mówiąc podsunęła mi teczki i wyszła z pokoju.
Zacząłem przeglądać dokumentację trzech włamań, chcąc doszukać się w nich cech wspólnych dla owych przestępstw. Okazało się, że były dokonywane według jednego schematu: mały, lecz słynący cudami kościółek w niewielkiej miejscowości, a w nim obraz bądź figura Matki Boskiej ozdobiona na znak czci koroną lub diademem. Zjawia się tam trudna do rozpoznania kobieta i zamawia u miejscowych chłopaczków-pijaczków skok na kościół. Wota dla nich, korona Matki Boskiej ma być dostarczona na listowny sygnał do Sopotu i tam zawsze późną nocą przekazana zamawiającej włamanie; oczywiście za sowitą zapłatą.
Włamywaczy schwytano w każdym przypadku bez trudu, ponieważ mieli w zwyczaju szastać pieniędzmi na prawo i lewo oraz próbowali sprzedawać zrabowane wota.
Aresztowani natychmiast przyznali się do winy. Niestety mimo najszczerszych chęci nie mogli wskazać dojścia do swej pracodawczyni. Jedno było ponoć pewne, że to blondynka i podróżuje czerwonym combi, bliżej nie określonej marki, podobno audi.
Kończyłem robienie notatek, gdy wróciła pani aspirant:
No i co? Trafił pan na coś? drwiła nadal.
Niestety, nie przyznałem. Chociaż jest jeszcze jeden element wspólny dla tych trzech włamań. Miejscowości, w których ich dokonano, zaliczają się do turystycznych. Od późnej wiosny do jesieni kręci się tam mnóstwo obcych ludzi, co znakomicie ułatwia przygotowanie kradzieży...
... i znakomicie utrudnia śledztwo westchnęła pani Gogolewska
|
WÄ
tki
|