ďťż

Tę właśnie noc mieli nadzieję wykorzystać spiskowcy – częściowo ze względu na swobodę poruszania się, a częściowo z powodu pewnego aspektu tego święta charakterystycznego...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Mimoże mieszkańcy Petras nie byli rolnikami i nie mieli bezpośredniego kontaktu z uprawą ziemi, skąd płynęła znaczna część bogactwa kraju, to jednak noc świętojańska pozostawała świętem zapewniającym urodzaj. Aż do wybicia północy ulice będą zapełniały tłumy świętujących – jednak równo o dwunastej miasto opustoszeje. Każda kobieta i każdy mężczyzna w Petras będą usilnie okazywać Bogini, że czczą ją także w jej aspekcie kochanki. Tego roku będą się starali wyjątkowo, gdyż od trzech miesięcy kapłani przekonywali ich żarliwie do takich właśnie obchodów święta. Niektórzy nawet dawali do zrozumienia, iż w tę szczególną noc – i jedynie dzisiaj – Bogini nie rozgniewa się zanadto, jeśli spędzi się czas z partnerem innym niż legalnie poślubiony. Jeśli zaś ktokolwiek będzie się czuł winny, że uległ pragnieniom zsyłanym przez Boginię – pokuty zadawane za te przewinienia będą lekkie, a rozgrzeszenie łatwo udzielane. Dla wszystkich oprócz sześciuset, którzy nie będą służyli Bogini-Kochance, lecz Mścicielce. Tarma przedzierała się przez rzedniejące tłumy, wciąż w postaci Artona – w ten sposób Jastrzębie będą mogły dostać się na teren pałacu. Wiedziała, że z wszystkich stron napływali wojownicy, ona miała przybyć na miejsce jako jedna z ostatnich. Kethry już tam była, czekając, kiedy będzie mogła uwolnić zaklęcia-pułapki. Jeśli nie podziałają, zdąży poprowadzić Jastrzębie do fizycznego ataku na magów, a sama rozproszy ich uwagę uderzeniem magii. Jeśli zaś pułapki się sprawdzą, Keth będzie bardzo pożądaną dodatkową wojowniczką. A na wypadek, gdyby Char wymknął się im... Warrl? Jestem, siostro. Konie na miejscu? Obowiązkiem Warrla była współpraca z koniuszym Tindelem. Najszybsze wierzchowce Shin’a’in, które rok wcześniej sprzedała królowi, miały być osiodłane i trzymane w pogotowiu w zaułku zaraz za bramą pałacu, pod strażą Tindela i Warrla. Jeśli Char zdoła umknąć, Tarma i najlepsi jeźdźcy spośród Jastrzębi ruszą za nim. Osiodłane i gotowe dojazdy. Świetnie. Miejmy nadzieję, że nie będzie trzeba ich użyć. Miejmy nadzieję. Tarma zbliżyła się do jednego z bocznych wejść do pałacu, wychodzącego na podjazd. Tego wieczoru brama stała otworem dla wygody służby, za nią zaś rozciągał się ciemny i pusty dziedziniec. Tam też stała teraz Kethry – wciąż okryta iluzją i wściekła tak, że mogłaby przegryźć deskę na pół. Tarma zaczęła się nieco zataczać, jakby była pijana. W prawej ręce niosła coś, co wyglądało na dzbanek, a w rzeczywistości był to jej miecz, okryty jeszcze jedną iluzją. Kethry zauważyła ją, więc Tarma zaczęła się zataczać jeszcze bardziej. – Jesteś wreszcie, ty draniu! I pijany jak świnia! – wykrzyknęła piskliwie Keth ku uciesze dwóch strażników. – J... Janna? – zapytała bełkotliwie Tarma, stając tuż przed bramą. – Oczywiście, że Janna, kanalio! Powiedziałeś, że się tutaj spotkamy! Czekam od wieków! – Nie wierz jej, Arton – wtrącił ze śmiechem strażnik z prawej strony. – Przyszła dopiero przed marką na świecy, i to z wielkim jasnym chłopakiem. Chyba zaplanowała na dzisiaj kilka randek. – Ty... ty przeklęta dziwko! – wrzasnęła Tarma, udając, że nagle wpadła w szał. Wymachując dzbankiem, ruszyła na Kethry. Kethry w panicznym strachu cofała się, aż weszła do bramy. – Stłukę do krwi, ty sprzedajna suko! Kethry, błagając o pomoc, rzuciła się na strażnika z lewej strony, co odwróciło uwagę obu wojowników na krótki, lecz najważniejszy moment i pozwoliło Tarmie zbliżyć się na odległość ciosu do drugiego strażnika. Wtedy zawirowała i ogłuszyła mężczyznę ciosem rękojeści miecza, podczas gdy Kethry wyprowadziła zgrabny prawy sierpowy na podbródek strażnika po lewej stronie. Obaj padli na ziemię bez jednego okrzyku. Natychmiast pojawiły się Jastrzębie. Dwóch z nich, za pomocą magii upodobnionych do strażników, odciągnęło nieprzytomnych na bok, związało ich i zakneblowało, po czym zajęło ich miejsce. Wojownicy zapełnili dziedziniec i wsiąkli w cień pałacu, czekając na następny ruch Tarmy i Kethry. Przez moment Kethry zamarła w bezruchu. Tarma, jako Kal’enedral uwrażliwiona na przepływ energii, wręcz poczuła moment uwalniania pułapek. – I co? Oczy Kethry zalśniły. – Trzymają – wszystkie! – powiedziała z niedowierzaniem. – Pani nam pomaga, miejmy nadzieję, że będą dalej trzymać, Keth, nowe ciało. – Już – odparła czarodziejka. Tarma niecierpliwie czekała, podczas gdy “Janna” zaczęła się rozmywać, zamieniła w różową mgłę, aż w końcu mgła uformowała się w nowe przebranie – bardzo zwyczajnie wyglądającą wojowniczkę w szkarłatno-złotej liberii osobistej gwardii Chara. – W porządku, Jastrzębie – odezwała się Tarma cichym, lecz dobrze słyszalnym głosem. – Zaczynamy, zbiórka przy dowódcach. Podeszła do wejścia dla służby, nie było zamknięte. Otworzyła je, a Kethry szła za nią
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.