ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
- Czy dużo jedzenia hoduje się na Trantorze? - spytał Seldon.
Spojrzał szybko w bok, a kiedy przekonał się, że nikt nie siedzi
w pobliżu, powiedział spokojnie:
- Ciągle słyszę, że dwadzieścia najbliższych światów musi
dostarczać codziennie setki frachtowców, żeby Trantor mógł się
wyżywić.
- Wiem. I setki muszą wywozić odpady. I jeśli chce się uczynić
tę historię naprawdę interesującą, mówi się, że te same frachtowce
wożą jedzenie w jedną i odpady w drugą. To prawda, że importujemy
znaczne ilości żywności, ale są to przeważnie towary luksusowe.
Eksportujemy za to znaczną ilość odpadów, starannie przerobionych
na substancje nieszkodliwe, takie jak na przykład nawóz organiczny -
każda odrobina jest tak ważna dla innych światów, jak żywność dla
nas. Ale to tylko drobny wycinek całości.
- Naprawdę?
- Tak. Poza rybami w morzu, wszędzie są ogrody
i gospodarstwa warzywne. I drzewa owocowe, drób, króliki oraz
olbrzymie farmy mikroorganizmów - zwykle zwane farmami
drożdżowymi, choć drożdże stanowią mniejszość hodowli. I nasze
odpady są przeważnie wykorzystywane tutaj w domu, aby utrzymać
całą tę hodowlę. Właściwie, pod wieloma względami Trantor bardzo
przypomina ogromną i porośniętą osadę kosmiczną. Czy odwiedziłeś
kiedyś jedną z nich?
- Owszem.
- Osady kosmiczne są zasadniczo zamkniętymi miastami,
wszystko tam odbywa się w sztucznych cyklach, jest sztuczna
wentylacja, sztuczny dzień i noc i tak dalej. Największa osada
kosmiczna liczy zazwyczaj około dziesięciu milionów ludności, a na
Trantorze - cztery tysiące razy więcej. Oczywiście, mamy prawdziwą
grawitację. No i żadna osada kosmiczna nie może się z nami równać
pod względem naszej mikrożywności. Mamy niewyobrażalnych
rozmiarów kadzie drożdżowe i stawy glonów. I kładziemy duży
nacisk na sztuczne przyprawy, których nie dodajemy bynajmniej
lekką ręką. To właśnie one nadają smak temu, co teraz jesz.
Seldon przebrnął przez większą część kanapki i jej smak nie
wydawał mu się już tak przerażający jak przy pierwszym kęsie.
- I nie odczuję po tym jedzeniu żadnych przykrych skutków?
- Atakuje florę jelitową i co jakiś czas wywołuje biegunkę
u biednego obcoświatowca, ale to się rzadko zdarza i nawet na to
człowiek się szybko uodparnia. Mimo to wypij swój koktajl mleczny,
który prawdopodobnie nie będzie ci smakował. Zawiera środek
przeciwbiegunkowy, który powinien ci zapewnić spokój, nawet jeśli
jesteś wrażliwy na takie rzeczy.
- Nie mów o tym, Hummin - powiedział zrzędliwie Seldon. -
Człowiek może ulec sugestii.
- Dokończ koktajl i zapomnij o uleganiu sugestii. Resztę
posiłku zjedli w milczeniu i wkrótce ruszyli w dalszą drogę.
13.
Znowu szybko pędzili przez tunel. Seldon postanowił zadać
pytanie, które go dręczyło przez ostatnią godzinę.
- Dlaczego mówisz, że Imperium Galaktyczne umiera?
Hummin odwrócił się, żeby spojrzeć na Seldona.
- W moim zawodzie statystyki zalewają mnie ze wszystkich
stron, aż mi wychodzą uszami. A niewiele z tego wolno mi
opublikować. Liczba ludności na Trantorze stale maleje. Dwadzieścia
pięć lat temu wynosiła prawie czterdzieści pięć miliardów.
Częściową przyczyną tego kurczenia się jest spadek przyrostu
naturalnego. Oczywiście, Trantor nigdy nie miał wysokiego
wskaźnika przyrostu naturalnego. Jeśli się rozejrzysz podczas swojej
podróży po Trantorze, nie napotkasz zbyt wielu dzieci, zważywszy
na olbrzymie zaludnienie. Jest też emigracja. Większa liczba ludzi
opuszcza Trantor, niż na niego przyjeżdża.
- Zważywszy na jego duże zaludnienie - powiedział Seldon -
nie jest to dziwne.
- Ale mimo to niezwykłe, gdyż dotąd się nie zdarzało. Z kolei
handel w całej Galaktyce podupada. Ludzie myślą, że ponieważ w
obecnej chwili nie ma powstań i panuje spokój, wszystko jest dobrze
i że trudności kilku poprzednich stuleci skończyły się. Jednak walki
polityczne, bunty i niepokój są też oznakami pewnej żywotności. Ale
teraz panuje ogólne znużenie. Jest spokój nie dlatego, że ludzie są
zadowoleni i dobrze im się powodzi, lecz dlatego, że są zmęczeni
i poddali się.
- Och, nie wiem - powiedział Seldon z powątpiewaniem.
- A ja tak. Zjawisko z antygrawitacją, o którym rozmawialiśmy,
jest jeszcze jednym przykładem na poparcie mojej tezy. Mamy kilka
wind grawitacyjnych, które działają, ale nie konstruuje się nowych.
Jest to przedsięwzięcie niezyskowne i wydaje mi się, że nikogo nie
interesuje próba uczynienia go zyskownym. Od wieków tempo
postępu technicznego stale spada
|
WÄ
tki
|