ďťż

Rosa i Missie pilnowały, żeby nie przewróciło się jej w głowie: nie pozwalały rozmawiać w domu o tym, że jest gwiazdą, i wciąż przypominały, że Ava Adair to po prostu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Azaylee lubiła wracać do domu ze studia i stawać się znów dzieckiem, które dostaje szklankę mleka, dopytuje się, co jest na kolację, i chodzi z psem na spacery. Ale nie mogła się doczekać następnego ranka, kiedy znów szła do wytwórni i zmieniała się w Avę Adair. Wiedziała, że ludzie jej zazdroszczą, bo dobrze zarabia. Trochę się tym martwiła, ponieważ pieniądze wcale nie były dla niej ważne. Z radością grałaby w filmie za darmo, tak wielką przyjemność jej to sprawiało. Dick dał też małą rolę Rachel, więc codziennie o szóstej trzydzieści rano dwie dziewczyny jechały do studia wielką limuzyną C.Z. i chichocząc rozmawiały o osiemnastoletnim partnerze Azaylee, który wyznał, że jest w niej do szaleństwa zakochany. — Też coś — prychała rozbawiona Azaylee. — Nawet Dick jest od niego przystojniejszy. — No nie wiem — mówiła Rachel z namysłem. — Ma ładniejsze zęby niż Dick. — I znów wybuchały śmiechem. Rachel wyrosła na ładną osiemnastoletnią panienkę, miała drobną — 345 — figurkę, delikatne rysy matki i wesołe ciemne oczy. Była najlepszą przyjaciółką Azaylee. Obie zamierzały zostać gwiazdami i znały wszystkie swoje sekrety: że Rachel durzy się w wytwornym gwiazdorze Ralfie Lance i rumieni się za każdym razem, kiedy go widzi, a Azaylee szaleje za chłopcem z Santa Monica, który w soboty i niedziele pracuje w cukierni. Druga córka Rosy, Hannah, dorównywała siostrze urodą, ale w wieku dwudziestu lat zrezygnowała z kariery aktorskiej na rzecz pracy w agencji. Ciągle wpadała w tarapaty, ponieważ zbyt często kierowała się uczuciami i raz za razem wysyłała na plan osoby zupełnie nie pasujące do danej roli. Najstarsza Sonia miała dwadzieścia dwa lata, pracowała jako nauczycielka w San Francisco i zaręczona była z młodym człowiekiem z miłej żydowskiej rodziny. Rosa natomiast od trzech lat umawiała się regularnie — czyli raz na miesiąc — z przemysłowcem z Pittsburgha, Samem Brockmanem, ale nie chciała wyjść za niego. — Kto się na gorącym sparzy, ten na zimne dmucha — mówiła. — Skąd mam wiedzieć, czy to nie następny Meyer Perelman? W głębi duszy wiedziała oczywiście, że Sam jest inny, ale lubiła swoje życie takim, jakie było. Pensjonaty prosperowały znakomicie, raz w miesiącu miała randkę, kwiaty i kolację przy świecach, od czasu do czasu wycieczkę na wyspę Catalina. A przy tym była panią siebie. Postanowiła, że żaden mężczyzna nie będzie już nigdy nią rządził. Tymczasem Hollywood trzęsło się od plotek o romansie Missie z C.Z. Życie osobiste tego odludka omawiano teraz we wszystkich studiach, w każdej restauracji w mieście. W rozmaitych pismach pojawiły się nawet jego zdjęcia, z notatkami w rodzaju: C.Z. Abrams z towarzyszącą mu stale Missie O'Hara na premierze ostatniego filmu wytwórni „Magic", albo Piękna Missie O'Hara w roli pani domu na przyjęciu z okazji ukończenia filmu ,,Nieszczęsne dzieciaki". Dick Nevern zauważył ze zdziwieniem, że Abramsowi wcale to nie przeszkadza. Co więcej, pewnego ranka przyłapał go na oglądaniu swojego zdjęcia z Missie opublikowanego w jakimś magazynie. „Stała towarzyszka — powiedział wtedy C.Z. z uśmiechem. — Połowa Ameryki zastanawia się, co to oznacza". Dick nie chciał pytać, co Abrams ma na myśli, ale stwierdził, że po raz pierwszy szef jest zadowolony z zainteresowania prasy. Niektórzy twierdzili cynicznie, że pozowanie na mężczyznę zdobywającego serca kobiece dobrze wpływa na interesy, Dick jednak uważał, że to nieprawda. Widział, że Abrams jest szczęśliwy. Rosa zauważyła, że Missie też się zmieniła. — 346 — — Jak ty to robisz? — zapytała pewnego wieczoru, kiedy Missie ubierała się na spotkanie z C.Z. — Cała promienna i podniecona, bo masz z nim randkę? Wyglądasz zupełnie inaczej. Przy O'Harze byłaś łagodna, uśmiechnięta, zadowolona. Przy Zevie Abramskim stałaś się znowu młodą dziewczyną. Z daleka widać, że jesteś zakochana. — 0'Harę kochałam inaczej — odparła Missie cicho. — On był silny, ja słaba i bezbronna. Kiedy brał mnie w ramiona, czułam się bezpieczna. Był wyjątkowym mężczyzną, miał w sobie radość, dzięki której życie stawało się pogodne. Nadal go kocham i nigdy go nie zapomnę. Moje uczucia dla Zeva nie mają nic wspólnego z tym, co czułam do 0'Hary. — Spojrzała na Rosę wzrokiem winowajcy. — Czy to źle, że kocham Zeva w inny sposób? Rosa potrząsnęła głową. — Tylko ty wiesz, jak go kochasz, i tak powinno być. Po tym wszystkim, co przeszłaś w życiu, masz prawo chwytać każdą chwilę szczęścia, jaka ci się nadarzy. Missie jechała do Zeva nowym ciemnoniebieskim sportowym autem, które od niego dostała, i rozmyślała o ich spotkaniu. Zdumiała się widząc go za eleganckim biurkiem tamtego ranka, kiedy poszła do wytwórni porozmawiać o kontrakcie Azaylee. Jeszcze bardziej zaskoczyło ją, jak się zmienił — zamiast wychudzonego, bladego, nieśmiałego właściciela lombardu zobaczyła szczupłego, przystojnego, dobrze ubranego mężczyznę. Tylko jego oczy pozostały te same, wciąż wyzierała z nich samotność i tęsknota, którą zapamiętała. Kiedy otworzył szeroko ramiona i powiedział: „Zrobiłem to dla ciebie, Missie" — osiem burzliwych lat, które upłynęły od ich ostatniego spotkania, przestało istnieć. Znalazła się z powrotem w małym lombardzie na Orchard Street, gdzie Zev przez wyślizgane zagłębienie pod mosiężną k r a t ą podawał j e j pięćdziesiąt dolarów na pogrzeb S o f i i . — Minęło dużo czasu — powiedziała miękko, ściskając jego dłoń, bo przecież nie mogła podbiec i ucałować C.Z. Abramsa, szefa wytwórni „Magic". — Ale nigdy o tobie nie zapomniałam, Zev. Ani o twojej dobroci. Tym razem jesteś dobry dla Azaylee. Czuła drżenie jego ręki, kiedy ujął jej dłoń i odparł cicho: — Minęło zbyt dużo czasu, Missie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.