ďťż

- Możesz obejrzeć do końca - zgadza się Grażyna, chociaż nie lubi, kiedy Natka przesiaduje tu wieczorami...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Ma u siebie telewizor. Potrzebuje całkowitego relaksu. A ten kojarzy jej się z jacuzzi. - Z chłopcami wszystko w porządku? - pyta na wszelki wypadek. Natasza przytakuje, zapatrzona w ekran. Grażyna waha się przez chwilę, czy nie zajrzeć do Jacka, ale nie ma ochoty na rozmowy, tylko na kąpiel w bąbelkach, dobrego papierosa i klasyczną muzykę. - Idę na dół - rzuca. - Nie przełączaj telefonów. Dobranoc... Musi być następnego dnia w agencji punkt dziewiąta. Zastanawia się, jak radzą sobie pracujące kobiety z dzieć- mi, za to bez gosposi, jednak te myśli są mało zabawne, a może jej wyobraźnia pracuje wyłącznie w określonych rejestrach. Przypomina sobie dom rodzinny, ciasnotę i zabieganą matkę artystkę. Podobno jest dobra, ale zawsze bez forsy. Grażyna postanowiła być dobra w tym, na czym można zarobić. Do dziś czuje wieczny zapach terpentyny i oleju, wiszący W ich małym mieszkanku. Matka prowadziła warsztaty plastyczne, od czasu do czasu udawało jej się sprzedać jakiś obraz, ale większość z nich piętrzyła się w stosach po kątach, a na ścianach nie było wolnego centymetra. Ojciec był rzadkim gościem, wyprowadził się z domu, kiedy była jeszcze mała. Grażyna podziwiała w telewizji bogate wille w zieleni ogrodów, a w nich za- dbane kobiety sukcesu z uregulowanym życiem rodzin- 11 nym. Będę jedną z nich - przysięgła sobie na osiemnaste urodziny. Jutro po pracy wrócę prosto do domu - postanawia, owijając się szlafrokiem. - Wyjedziemy wszyscy razem po Kamila na lotnisko, będzie miał niespodziankę. Gdy wraca do salonu, widzi migające światełko sekre- tarki. „Zadzwoń, proszę - słyszy głos siostry. - Przed północą nie pójdę spać". Pewnie znów chce pożyczyć forsę - myśli Grażyna złośliwie, ale wykręca numer. - Dzięki, że dzwonisz - słyszy głos Ewy. - Chciałam się ciebie poradzić. Wyobraź sobie, znalazłam u Justyny tabletki antykoncepcyjne. Jestem wstrząśnięta. - Wcześnie zaczęła... - Grażyna ziewa. - Ile ona ma lat? Czternaście? - Widzę, że nic cię to nie obchodzi. - W głosie Ewy brzmi uraza. - A jesteś w końcu jej ciotką. - Obchodzi - kłamie Grażyna - tylko jestem zmęczo- na. Przypomnij mi, ile ma lat. - Piętnaście. - Powinnaś się cieszyć, że się zabezpiecza - mówi, przypalając papierosa. - To znaczy, że jest rozsądna. Oczywiście, możesz z nią porozmawiać, ale spokojnie... - Łatwo ci mówić, masz chłopaków... Michałek miał być dziewczynką - myśli Grażyna, od- kładając słuchawkę. Może lepiej, że nie jest. Z chłopcami chyba rzeczywiście jest mniej kłopotów. Próbuje sobie jakiś przypomnieć. Ach tak, raz bawił się piłką z synem sąsiadów i stłukł szybę. No i kiedyś uparł się, żeby mieć kota. Pufek był u nich trzy miesiące, ale darł kanapy i firanki. Bała się, że z czasem może być jeszcze gorzej. Koty bywają złośliwe. Słyszała historię o takim, który załatwiał się do butów właścicieli. Pchły, kuwety, wetery- narze, mowy nie ma - zdecydowała wreszcie i, wykorzy- stując zakatarzenie Miśka, wmówiła rodzinie, że mały ma uczulenie na sierść. Pufka oddała w dobre ręce i od tej pory ma spokój. Michał rozpaczał przez tydzień, a potem przestał o tym mówić. A Jacek? Jest już prawie dorosły... Siedemnaście lat... Dobrze się uczy, ma fajną dziewczynę, za rok pewnie zda na studia... Jak bajek o żelaznym wilku słuchała opowieści o aro- ganckiej młodzieży, konfliktach z rodzicami. Jej dzieci były dobrze wychowane. Mówiły „proszę, dziękuję, prze- praszam", umiały zachować się przy stole. Wiedziały, że należy ustępować miejsca starszym. Były posłuszne. Jej siostra zawsze miewała jakieś kłopoty z Justyną. Dobrze, że mam synów - myśli Grażyna, przeciąga się z zadowoleniem, ostatni papieros i idzie do łóżka. r 12 OJCIEC Imię: Kamil. Nazwisko: Niwicki. Żonaty. Wzrost: 182, obywatelstwo polskie. Urzędniczka wydziału paszportów patrzy na niego ponownie, skądś zna tę twarz i to nazwisko, ale nie może sobie przypomnieć skąd. Dopiero po drodze do domu, wertując ponownie gazetę, widzi wywiad i zdjęcie. Człowiek sukcesu, prezes rady nadzorczej dużego koncernu, hobby: tenis, problem: brak czasu, stosunek do kobiet: partnerski, ideał kobiety: oczywiście żona, ocena życia rodzinnego (skala od jednego do sześciu) - pięć z plusem. Dlaczego nie sześć? Za rzadko się widuje- my
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.