ďťż

Aby teoria mogła być uznana za paradygmat, musi wydawać się lepsza od konkurencyjnych, ale nie musi tłumaczyć — i faktycznie nigdy nie tłumaczy —wszystkich faktów, do których...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Paradygmat Franklina stał się później dla wszystkich badaczy elektryczności tym, czym była kon- 7 D. Roller, D.H.D. Roller, dz. cyt, s. 51-54. 8 Trudności nastręczał przypadek wzajemnego odpy chania ciał ujemnie naładowanych, zob. I.B. Cohen, dz. cyt., s. 491^*94, 531-543. 45 Struktura rewolucji naukowych cepcja elektryczności jako fluidu dla grupy jej zwolenników. Wskazywał on, jakie doświadczenia warto podejmować, a jakimi zajmować się nie warto, gdyż ujawnić mogą tylko bądź uboczne, bądź zbyt złożone zjawiska elektryczne. Z tym tylko, że paradygmat ten o wiele skuteczniej spełniał tę funkcję. Po części dlatego, że wygaśnięcie sporów między poszczególnymi szkołami położyło kres stałemu przeformułowywaniu podstaw teoretycznych, częściowo zaś z tej racji, że uczeni, przekonani o słuszności obranej drogi, ośmielili się podejmować bardziej precyzyjne, wyspecjalizowane i szeroko zakrojone prace9. Zwolnieni z obowiązku rozpatrywania wszystkich zjawisk elektrycznych łącznie i każdego z osobna, badacze elekt- 9 Należy podkreślić, że przyjęcie teorii Franklina nie zakończyło definitywnie dyskusji. W roku 1759 Robert Symmer przedstawił nową wersję tej samej teorii, tj. koncepcję dwu fluidów, i przez wiele lat badacze elektryczności dzielili się na zwolenników poglądu, że elektryczność jest jednym fluidem, i tych, którzy uważali, że składają się na nią dwa fluidy. Wszystkie związane z tym spory potwierdzają jednak to, co zostało wyżej powiedziane na temat sposobu, w jaki ogólnie uznane osiągnięcie jednoczy specjalistów. Mimo stałej rozbieżności poglądów w tej kwestii badacze elektryczności szybko doszli do wniosku, że żadne doświadczenie nie może rozstrzygnąć sporu na rzecz jednej z konkurujących teorii i że wobec tego są one równoważne. Obie szkoły zatem mogły posługiwać się teorią Franklina i obie chętnie się do niej odwoływały. Por. I.B. Cohen, dz. cyt., s. 543-546, 548-554. 4fi Droga do nauki normalnej ryczności mogli się zająć bardziej szczegółowymi badaniami, projektując w tym celu specjalną aparaturę i korzystając z niej w sposób bardziej wytrwały i systematyczny niż kiedykolwiek przedtem. Zarówno zbieranie faktów, jak budowanie teorii stało się działalnością ściśle ukierunkowaną przez przyjęte zasady. Równocześnie badania nad elektrycznością stawały się coraz bardziej owocne i skuteczne, potwierdzając tym samym słuszność metodologicznego aforyzmu Franciszka Bacona: „Prawdę łatwiej wyłowić z błędów niż z zamętu"10. Istotą tych ukierunkowanych, czyli opartych na paradygmacie, badań zajmiemy się w następnym rozdziale. Na razie jednak musimy pokrótce rozważyć, w jaki sposób wyłonienie się paradygmatu wpływa na strukturę grupy zajmującej się badaniem danej dziedziny zjawisk. Kiedy w naukach przyrodniczych po raz pierwszy indywidualnie lub grupowo osiągnięta zostaje synteza zdolna przyciągnąć zainteresowanie następnych pokoleń badaczy, następuje stopniowy upadek dawnych szkół. Po części jest to następstwem przyjęcia przez ich zwolenników nowego paradygmatu. Zawsze pozostaje jednak pewna ilość badaczy wiernych temu czy innemu dawnemu poglądowi. Zostają oni po prostu skreśleni z grona uznanych specjalistów, a prace ich są ignorowane. Nowy paradygmat narzuca nowe, bardziej restryktywne określenie przedmiotu badań danej dziedziny. Wszyscy, którzy nie chcą lub nie mogą się do niego przy- 10 F. Bacon, dz. cyt., s. 216. 47 Struktura rewolucji naukowych stosować, działać muszą w izolacji lub związać się z jakąś inną grupą". Historycznie rzecz biorąc, często pozostawali oni po prostu na wydziałach filozofii, z których wyłoniło się tak wiele specjalistycznych gałęzi nauki. Jak wynika z powyższego, akceptacja paradygmatu jest właśnie tym czynnikiem, który przekształci uprawiane przez jakąś grupę badania przyrody w zawód czy — co najmniej — w odrębną dyscyplinę. Przyjęcie w jakiejś dziedzinie nauki (ale nie w takich jak medycyna, technologia i prawo, których główną racją bytu jest 11 W historii badań nad elektrycznością doskonałego przykładu dostarczają tu losy Priestleya, Kelvina i innych. Franklin podaje, że Nollet, który w połowie XVIII wieku był najbardziej wpływowym badaczem elektryczności na Kontynencie, „żył po to, by zostać ostatnim ze swej sekty poza panem B., jego uczniem i bezpośrednim następcą". Zob. Max Farrand (red.), Benjamin Franklin^ Memoirs, Berkeley, Calif. 1949, s. 384-386. Bardziej interesujące jest jednak trwanie całych szkół w rosnącej izolacji od nauki zawodowej. Można tu wspomnieć na przykład o astrologii, która niegdyś była integralną częścią astronomii, czy też o kontynuowanej^ na przełomie XVIII i XIX wieku, niegdyś cieszącej się uznaniem, tradycji chemii „romantycznej". O tradycji tel pisze Charles C. Gillispie w pracach: The „EncycĄ lopedie " and the Jacobin Philosophy of Science: A Study in Ideas and Conseąuences, w: Marshall Clagett (red.), Critical Problems in the History of Science, Madison, Wis. 1959, s. 255-289; The Formation of Lamarck's Evolutionary Theory, „Archives internationales d'histo-ire des sciences", 1956, t. XXXVII, s. 323-338. 4R Droga do nauki normalnej płynące z zewnątrz zapotrzebowanie społeczne) pierwszego wspólnego paradygmatu wiązało się zwykle z powstawaniem wyspecjalizowanych towarzystw naukowych, pojawianiem się fachowych czasopism oraz przyznaniem jej odrębnego miejsca w programach nauczania. Przynajmniej tak się dzieje od stu pięćdziesięciu lat, od kiedy ukształtował się wzorzec naukowej specjalizacji, po nasze czasy, w których ugruntował się jej prestiż
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.