ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Gdy Mertenon zdążył już
zemdleć z nadmiaru wrażeń, nad dopełniającym skomplikowanego rytuału
Karcenem powietrze zbiło się w nieprzyjemnie pachnący obłok. Po chwili
wyłoniła się z niego istota tak przerażająca., że świadomość króla
zatrzasnęła przed jej wyglądem skarbiec pamięci. Pod wpływem jej
potwornego spojrzenia, złoto, złożone na siedemnastokątnym stole,
zmieniło się w rosnącą jak ciasto pianę, po czym zniknęło. I tak to, po tej
krótkiej, acz efektownej manifestacji potęgi magii, król postanowił w
pełni ufać Karcenowi i nie zadawać więcej głupich pytań w stylu: Czy nie
zostało trochę złota po ostatniej inicjacji?.Raratrin zamyślił się
głęboko i podszedł do stojącej przy kominku, ulubionej zbroi. Instynkt
samozachowawczy delikatnie zasugerował mu, że dzisiejszej nocy
powinien użyć jej zamiast piżamy. Złapał koniec płaszcza i, niby od
niechcenia, zaczął ścierać kurz z napierśnika. * * *Pijanego Krakena
trudno było przeoczyć, gdyż zamiast zwykłego niskiego portalu, jakie miały
pozostałe domy ulicy Przyporcie, do jego wnętrza prowadziły szczęki
bliżej nieokreślonego morskiego zwierza. Niektórzy utrzymywali, że były
to zębiska prawdziwego krakena. Patrząc na rozmiary popękanej żuchwy,
wielu żeglarzy zupełnie traciło zapał do swej pracy, a nawet nabierało
wątpliwości co do sensu morskiego zawodu. I właśnie te wszystkie swoje
zwątpienia i wątpliwości najbardziej lubili wyjaśniać wewnątrz
tawerny, za pomocą wielu flasz, kufli, dzbanów, tłuczenia się po głowach i
pogwizdywania w kierunku tańczących na stołach dziewcząt.Niedostatki
wystroju wnętrza skutecznie tuszowało skąpe światło magicznych
czternastościanów, zwisających przede wszystkim nad barową ladą. Za nią od
najdawniejszych czasów królowała pani Sardinella, słynąca z pamięci do
imion swych gości, choćby zawijali do tego portu raz na parę lat. Ją również
pamiętano na wszystkich morzach i oceanach świata, a to głównie za sprawą
cudownych trunków i tancerek. O płciowej tożsamości pani Sardinelli
świadczyły jedynie setki ozdób we włosach i na wszystkich palcach. Nikt nie
pamiętał, by kiedykolwiek jej wielka jak stóg siana postać ruszyła się
zza lady, nikt też nie mógł sobie wyobrazić drzwi dostosowanych do jej
wymiarów. Pomimo to, wszyscy chłopaczkowie, bo tak nazywała swoich
gości, traktowali ją jak damę i zwracali się do niej, używając
najbardziej wyszukanych słów.Teraz przy barze siedział tylko jeden
niewielki mężczyzna. Jego miecz, niedbale oparty o blat, drżenie dłoni i
ogólne wiercenie zdradzały wielkie zmęczenie lub złość, albo jedno i
drugie. Rozchmurz swoją piękną jak marzenie dziewicy twarz,
Sendilkelmie! Specjalnie dla ciebie przygotowałam nowy specjał.
Dziękuję, pani Sardinello ujął w ręce dymiący puchar i podejrzliwie
spojrzał na mętną ciecz, w której pływały małe, błyszczące kuleczki. Czy
wie pani, że tylko pani poprawnie wymawia moje imię. Nawet król nie potrafi
go zapamiętać. Pamiętam, jak wiesz, imiona wszystkich swoich
chłopaczków, ale, ale, już od dwudziestu lat proszę cię, byś mówił do mnie
po prostu Sardinella. A co do króla, nie potrafi on wielu innych,
ważniejszych rzeczy tu zapatrzyła się przed siebie ze smutkiem. Na
przykład nie docenia swych najlepszych ludzi. Co masz na myśli, hm...
Sardinello? Znam bardziej niewdzięcznych władców od naszego Raratrina.
Myślę o tym, że jesteś nieszczęśliwy, chłopaczku. A ponieważ nie masz ani
jednej żony, winę za to ponosi twoja praca. Powiedz, na przykład, kiedy
ostatnio dostałeś podwyżkę lub jakiś klejnot w dowód uznania? Z górą sto
lat wygrywam wszystkie pierwsze nagrody w turniejach, po co mi więcej
złota, skoro i tak nie mam go na co wydać? Zresztą, mam jeszcze łupy z wojen,
które prowadziłem dla Atrim w młodości. Mylisz się, chłopaczku. Wydać
można każdą ilość złota, klejnotów i wszystkich takich cudeniek, uwierz mi,
wiem, co mówię. A wracając do nagród, słusznie ci się należą, skoro ciągle
żyjesz. Mówię ci, stary Raratrin robi na tobie dobry interes. Póki
wygrywasz, jesteś wodzem jego armii. Gdy zginiesz, twój skarbiec będzie
należał do niego, a kandydatów na twoje miejsce nie zabraknie. Zawsze
wiedziałem, że potrafisz każdego pocieszyć. Zrozum, ja naprawdę lubiłem
swój fach, przeżyłem przy tym zbyt wiele wojen i wędrówek przez dzikie
kraje, żeby nie doceniać wygód życia w zamku, we własnej wieży. Chodzi o to,
że ci magicy zabawili się moim kosztem w czasie turnieju.
Zdematerializowali mnie bez mojej wiedzy i teraz, po powrocie,
odczuwam większy niepokój niż przed poprowadzeniem wojny.Pani
Sardinella zmarszczyła swój monstrualny nos i zagwizdała przez zęby ze
zdziwienia. Chyba nie polecę ci następnej porcji mego specjału, bo
zaczynasz bredzić, Sendilkelmie. Ale wiem, jak cię rozerwać... Otóż,
widzisz, przyjęłam do pracy nową tancerkę i...Przerwał jej gwałtownym
gestem. Nie mam czasu na głupstwa, powiedz lepiej, czy znasz jakiegoś
biegłego, ale niezatrudnionego w zamku maga? Na dodatek takiego, który
nie należy do konwentu? No..
|
WÄ
tki
|