ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Tak,
balwierz
pochodził z Drawidów i nie mógł się oprzeć pokusie użycia tego przedaryjskiego
symbolu.
Podczas upałów eleganccy Indusi często malują sobie ciała pastą sandałową,
twierdząc, że to
chłodzi. Nic podobnego. Człowiek i tak poci się jak koń, ale za to pot nabiera
zapachu
najegzotyczniejszych perfum.
Towarzyszył mi Karaka i całe poselstwo. Wszyscy już ubieraliśmy się na modłę
indyjską. Klimat zatryumfował nad patriotyzmem.
Przy wejściu do pałacu zostaliśmy powitani przez Adźataśatru i Warszakarę. Ich
stroje
były jeszcze wspanialsze niż mój. Rubiny Warszakary miały ten sam kolor co jego
zęby, a
następca tronu mienił się cały tysiącem tysięcy brylantów, jak mówią Indusi.
Sznur brylantów
zwisał z jego szyi, brylanty pokrywały mu palce, spadały kaskadami z płatków
uszu,
pokrywały mu wielki brzuch.
Zgodnie ze starodawnym zwyczajem Adźataśatru podał mi srebrny kubek, napełniony
miodem zmieszanym ze zsiadłym mlekiem. Kiedy wypiłem tę sytną mieszankę,
zaprowadzono mnie na centralny dziedziniec, gdzie ustawiono kolorowy namiot. W
głębi
namiotu znajdowała się moja nie znana narzeczona z matką, babką, siostrą,
ciotkami i
służącymi. Po naszej stronie zebrali się męscy członkowie rodziny królewskiej na
czele z
królem Bimbisarą, który powitał mnie poważnie i przyjaźnie.
- Dziś będziemy świadkami połączenia się Arjów z dalekiej Persji i Arjów z
Magadhy.
- Ty, panie, rozsiewasz podobnie jak Wielki Król Dariusz wokół siebie światło
Arjów,
jestem więc szczęśliwy, że mogę być skromnym pomostem pomiędzy dwoma równie
mocno
jaśniejącymi panami świata. - Przygotowałem sobie z góry to niedorzeczne zdanie
podobnie
jak wiele innych, których nie warto nawet wspominać. Najważniejsze było
uderzenie we
właściwy ton, potwierdzający, że Persja i Magadha są teraz zjednoczone przeciw
federacji
republik, a gdyby to okazało się konieczne, również przeciw Kosali.
Wraz z Bimbisarą i Adźataśatru wszedłem następnie do namiotu, oświetlonego
srebrnymi lampami i przybranego tysiącem tysięcy kwiatów. Zauważ, Demokrycie, że
zacząłem myśleć kwieciście jak Indusi, więc przekładaj te moje myśli na sztywną
greczyznę.
Style języków Indii i Grecji są zupełnie różne, mimo podobieństwa wielu wyrazów.
W
każdym razie w namiocie znajdowało się mnóstwo wieńców, a powietrze przenikał
zapach
jaśminu i sandałowego drewna.
Na ziemi leżały chińskie kobierce. Jeden zwłaszcza był przepiękny, przedstawiał
błękitnego smoka na tle białego nieba. Później, kiedy Adźataśatru zapytał córkę,
czego
najwięcej pragnie, odparła, że tego dywanu. Rozpłakał się z radości. Oświadczył,
że nic nie
mogłoby go bardziej ucieszyć niż widok dywanu ze smokiem w domu córki. Ale nie
otrzymaliśmy go w prezencie. Widać postanowił odmówić sobie tej radości.
Namiot przedzielała różowa kotara. Po naszej stronie bramini recytowali święte
wersety wedyjskie. Opiewali niesłychanie szczegółowo doskonałą miłość Ramy i
Sity.
Zabawne, ale szlachetni goście nawet nie udawali, że słuchają. Byli zbyt zajęci
przyglądaniem
się strojom i malowidłom na ciałach innych uczestników wesela.
Wreszcie główny kapłan Magadhy rozpalił ognisko ofiarne. Następnie zbliżyli się
do
niego trzej bramini. Jeden trzymał kobiałkę pełną ryżu, drugi naczynie z
topionym masłem,
trzeci dzban z wodą.
W namiocie było już tak gorąco, że czułem, jak się rozpływają wyrysowane na
mojej
piersi liście. Pociłem się tak silnie, jak według Cyrusa mają się pocić perscy
wojownicy,
zanim wolno im zjeść ich jedyny dzienny posiłek.
Zza różowej kotary dochodziły nas głosy kobiet. Następnie król Bimbisarą szepnął
coś
na ucho głównemu kapłanowi. Po chwili kotarę podniesiono i królewskie damy
stanęły przed
oczami mężczyzn.
Uderzyło mnie przede wszystkim to, że ich fryzury były niemal tak wysokie jak
one
same. Żona powiedziała mi później, że ponieważ niektóre z nich wymagają zabiegów
trwających dzień i noc, kobieta tak kunsztownie ozdobiona zmuszona jest spać na
pochyłej
desce, by nie zepsuć dzieła sztuki, które dla niej stworzono.
Między starą królową a główną żoną Adźataśatru stała drobna ładna dziewczynka.
Mogła mieć od sześciu do dwudziestu sześciu lat. Pomiędzy brwiami wymalowano jej
czerwone kółko, ulubioną ozdobę induskich kobiet. Ubrana była z prostotą, jak
przystało
dziewicy.
Przez chwilę mężczyźni przyglądali się kobietom, kobiety zaś udawały, że nie
patrzą
na mężczyzn. Z zadowoleniem stwierdziłem, że zarówno mężczyźni jak i kobiety
mają
zakryte piersi, dzięki pierwotnej aryjskiej skromności tak skutecznie wypartej
przez upalny
klimat równiny Gangesu.
Wreszcie główny kapłan się poruszył. Wziął kobiałkę z surowym ryżem z rąk
służącej
i ułożył siedem małych kupek ryżu na dywanie. Tymczasem Adźataśatru przekroczył
niewidzialną linię oddzielającą mężczyzn od kobiet. Kiedy Adźataśatru chwycił
swoją córkę
za rękę, Warszakara trącił mnie łokciem.
- Idź tam - szepnął.
Przyłączyłem się do ojca i córki stojących przed świętym ogniem. Umiałem na
pamięć
wszystkie odpowiedzi. Na szczęście było ich niewiele.
- Cyrusie Spitamo - rzekł Adźataśatru - wojowniku irański, dostojny wysłanniku
perskiego króla, weź moją córkę, Ambalikę, i przyrzeknij, że będziesz dochowywać
ślubów
aryjskich, że zapewnisz jej dobrobyt, że dasz jej szczęście.
Odparłem, że uczynię to wszystko w miarę swoich możliwości. Wtedy Adźataśatru
przywiązał brzeg mojego szala do skraju jej szaty. Wraz z Ambaliką wrzuciliśmy
ryż i nieco
topionego masła do ognia. Ta część ceremonii była mi miła, gdyż znajdowaliśmy
się wraz z
synem Mądrego Pana w zacienionym miejscu. Chwyciłem dziewczynkę za rękę i
poprowadziłem dokoła ognia, aż ktoś położył jej pod nogi mały młyński kamień.
Stanęła na
nim na chwilę. Do tej pory nie mam pojęcia, co symbolizuje młyński kamień.
Związani niewygodnie ze sobą zrobiliśmy siedem niezdarnych kroków pilnując, żeby
nasze stopy znajdowały się jednocześnie na każdej z siedmiu kupek ryżu
|
WÄ
tki
|