My...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
A wiêc ma wspólnika. ¦ To jest laboratorium oprogramowania. Tu s± setki ró¿nych ta¶m. Ja nie... G³o¶ne kla¶niêcie odbi³o siê echem od ¶cian pustego laboratorium. Kolana siê pod ni± ugiê³y, zaszlocha³a i osunê³a siê na pod³ogê. Na jej policzku pojawi³a siê czerwona prêga. Mê¿czyzna sta³ nad ni±. ¦ Nie zmuszaj mnie, bym zrobi³ to jeszcze raz. By³oby mi przykro ogl±daæ siniaki na tak ¶licznym ciele, kiedy siê spotkamy na ma³ej randce. Nie próbowa³a wstaæ. Le¿a³a na plecach spogl±daj±c na wykrzywion± twarz, z której z ³atwo¶ci± mo¿na by³o wyczytaæ pó¼niejsze zamiary. Co mo¿e teraz zrobiæ? Jak siê z tego wypl±taæ? Opór fizyczny by³ wykluczony. Ten cz³owiek jest zbyt silny. Bola³a j± twarz i nie chcia³a, by zrani³ j± jeszcze bardziej. Gwa³townym szarpniêciem postawi³ Niki na nogi i pchn±³ na ¶rodek laboratorium. Zatrzymali siê przed nisk± szafk± przy koñcu sto³u pomiarowego. Sztaba blokuj±ca szufladê by³a zabezpieczona zwyczajn± k³ódk± szyfrow±. ¦ Widzia³em, jak wyjmowano st±d dzisiaj ta¶my. Podejrzewam, ¿e znasz szyfr... Prze³knê³a ¶linê, nie bêd±c w stanie wydusiæ z siebie ani s³owa, i wolno pokrêci³a g³ow±. 12 Nieuchwytny Jastrz±bl // Odepchn±³ j± brutalnie z drogi. ¦ Prawdopodobnie ³¿esz, ale to nie ma znaczenia. Z wewnêtrznej kieszeni kurtki wyj±³ to samo narzêdzie, którym wcze¶niej otworzy³ k³ódkê przy windzie. Wsun±³ jego czubek w ucho k³ódki, chwyci³ za r±czki i ¶cisn±³. K³ódka podda³a siê z metalicznym trzaskiem. Wyszarpn±³ j± z zaczepu i pogardliwie cisn±³ nim przez pomieszczenie. ¦ Te wojskowe k³ódki s± okropnie lipne. A mo¿na by s±dziæ, ¿e ludzie ucz± siê na b³êdach. Opar³a siê o przeciwleg³y blat, obserwowa³a, jak wyjmuje metalow± sztabê i wysuwa górn± szufladê. Wewn±trz w ponumerowanych przegródkach sta³y pojemniki. Zacz±³ je wyci±gaæ i odczytywaæ naklejki. ¦ F-18 ¦ program diagnostyczny. To nie brzmi odpowiednio. Wyj±³ z kieszeni skrawek papieru i spojrza³ na niego. Po chwili niecierpliwym ruchem odrzuci³ pojemnik z ta¶m±, posy³aj±c go, ponad kilkoma pó³kami jak Frisbee w stronê przej¶cia. Pojemnik stukn±³ o pod³ogê, a jego zawarto¶æ siê wysypa³a. ¦ To samo gówno ¦ mrukn±³ i dwa nastêpne pojemniki podzieli³y los pierwszego. Niki zastanawia³a siê, co zrobiæ. Mo¿e na dobre zajmie siê ta¶mami. Ju¿ chyba o niej zapomnia³. Nie spogl±da³ w jej stronê przez pe³n± minutê. Gdyby uda³o siê jej prze¶lizgn±æ do koñca sto³u, mo¿e zdo³a³aby dopa¶æ drzwi. Odsunê³a siê o kolejny krok. Obserwowa³a, jak wyci±ga nastêpne pojemniki, zaabsorbowany odczytywaniem napisów. Jeszcze jeden krok. Intruz odrzuci³ kolejne kilka ta¶m. Zachowywa³ siê coraz gwa³towniej. Wprost szala³. ¦ No, dalej! Gdzie te pieprzone ta¶my? Górna pó³ka by³a ju¿ pusta. Zatrzasn±³ j± i wyszarpn±³ nastêpn±. Widz±c, ¿e jest ich tam wiêcej, odwróci³ siê do sparali¿owanej Niki i spostrzeg³ j± w po³owie przej¶cia. ¦ Dok±d to? Idziesz gdzie¶? Wracaj i pomó¿ mi! ¦ Silna d³oñ chwyci³a j± za kark i przyci±gnê³a do otwartej szafki. ¦ Do roboty! Wyci±gaj ta¶my, a ja bêdê odczytywa³ napisy. To ju¿ zbyt d³ugo trwa! Dr¿±c zrobi³a, co jej kaza³. Na czwartej puszce spostrzeg³ zielon± naklejkê z czarn± obwódk± i drukowanym napisem. ¦ YHSIC PSP. To jest to! Dwa nastêpne kontenery mia³y identyczn± nalepkê i napis „OPROGRAMOWANIE TAKTYCZNE" i „DIAGNOSTYKA". Potrz±sn±³ nimi, by siê przekonaæ, czy ta¶my s± w ¶rodku, i po³o¿y³ na pierwszym pude³ku. Odwróci³ siê do Niki. 178 ¦ Potrzebujê czego¶, w czym móg³bym to nie¶æ. Masz teczkê? ¦ Chyba... nnnie. ¦ A gdzie twoja torebka? ¦ spyta³ niecierpliwie. Wskaza³a na biurko obok klawiatury komputera. Podbieg³, chwyci³ torebkê i ca³± jej zawarto¶æ wysypa³ na pod³ogê. By³a to spora, do¶æ elastyczna torba z syntetycznego materia³u. Trzeci pojemnik musia³ ju¿ wpychaæ na si³ê. Upora³ siê jednak z tym, choæ zamka nie da³o siê do koñca zasun±æ. ¦ Masz, nie¶ to! ¦ rozkaza³ wrêczaj±c jej torbê. ¦ A teraz zje¿d¿amy st±d ¦ oznajmi³ i poszed³ w stronê windy towarowej. Niki sz³a za nim jak lunatyczka. Co mog³a zrobiæ? Gdyby odmówi³a, znów by j± uderzy³. ¦ Szybciej, ruszaj t± swoj± ³adn± dupci±! Nie mogê tu siedzieæ przez ca³± noc! ¦ Popchn±³ j± tak, ¿e przez chwilê musia³a ³apaæ równowagê. ¦ A gdy dojdziemy do bramki stra¿nika, laleczko, bêdzie lepiej, je¶li zachowasz siê naturalnie. Bardzo bym nie chcia³ zabiæ jeszcze jednego. Brutalnie wepchn±³ j± do czekaj±cej windy. Wszed³ za ni± i nacisn±³ d¼wigniê. Z przera¿eniem patrzy³a, jak stalowe drzwi zamykaj± siê za ni±, niczym szczêki gigantycznego, po¿eraj±cego j± stwora. Teraz nikt nie móg³ jej pqmóc. By³a sama ¦ sama z bezwzglêdnym zabójc±, który si³± wzi±³ to, czego chcia³. Chcia³ Szczêk i zabi³, by je zdobyæ. Chcia³ ta¶m i te¿ zabi³. A teraz chcia³... jej. 22. Frisbee Buli Timmons pomy¶la³, ¿e nie mo¿na by³o marzyæ o lepszych warunkach do wykonania pierwszego nocnego lotu Zjaw±. Pomimo pe³ni ksiê¿yca a¿ po po³udniowy horyzont nie by³o widaæ ani jednej chmury. Pierwszy oblatywacz firmy Allied Aircraft spojrza³ przez ramiê, w stronê pasa, z którego przed chwil± wystartowa³. W tej samej chwili ¶wiat³a przy pasie zgas³y. Odleg³y krajobraz Nevady zapad³ siê w prawie ca³kowit± ciemno¶æ. Lotnisko, którego nie ma, które nie jest zaznaczone na ¿adnej mapie z wyj±tkiem tajnych ¦ baza i teren prób dla samolotu, który nie istnieje. Ale nie po dzisiejszej nocy. Tym razem pilotowa³ sw± dumê i rado¶æ do Nellis, gdzie lotnictwo mia³o odebraæ pierwszy egzemplarz niewidzialnego Stealthfightera II. To mia³ byæ jego ostatni lot maszyn±, któr± tak wielu ludziom opisywa³ jako swój wymarzony samolot. Posmutnia³. Dostanie do oblatywania jeszcze wiele innych samolotów, lecz ¿aden nie bêdzie podobny do tego. Spêdzi³ w nim kilkaset godzin, martwi³ siê, gdy maszyna sprawia³a k³opoty, pomaga³ w stawianiu diagnoz i sam szuka³ rozwi±zañ. Z ca³ych si³ stara³ siê, by by³a to maszyna u¿yteczna i by latanie na niej by³o przyjemno¶ci±. W licznych rozmowach z ró¿nymi lud¼mi uto¿samia³ siê z tym najnowszym, niewidzialnym my¶liwcem. Dla wielu ludzi sam Buli Timmons by³ Zjaw±. Zastanawia³ siê, jak go przyjm±, gdy wyl±duje w Nellis. Zna³ z widzenia kilku pilotów z Powietrznej Grupy Taktycznej 4450 ¦ odbiorców tego cacka. Czy przyjm± go z fanfarami? Czy bêd± czekaæ na to nocne l±dowanie? Nie, to ma³o prawdopodobne. Z pewno¶ci± pojechali na przepustkê do.Yegas
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.