ďťż

Fizyk polskiego pochodzenia (Wojciech Żurek) twierdzi w Ameryce, że informacja jest sama w sobie członem istnienia równie ważnym, jak trzy pozostałe, że istnieje sama w sobie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Ja rzucam myśl, „a wy go łapcie”, mawiał Gomułka, komu- Ukąszenie 11 nistyczny sekretarz Polski, materialista i ciemniak, jak go eufemistycznie nazwał Kisiel. Więc o śmierci. W absurd śmierci uwierzyłem - skoczył mi do oczu, z kłami i pazurami - gdy byłem nastolatkiem. Było to szokujące odkrycie, zdawało mi się najważniejsze. Po co cokolwiek, skoro umieramy? Skoro umrę ja? Ten stan zatrwożenia, stan obnażenia bezradności własnej, jeśli się utrwali, może uczynić z odkrywcy poetę. Poezja jest zadziwieniem wobec rzeczy, proza stanem opisu zadziwienia, filozofia zdziwieniem nad zadziwieniem. Filozofia i poezja więc muszą być mętne, bo wyrażają przeczucia nie współleżące w słowach, sieć słów je oczywiście obmacuje, ale nie określa tego, czego określić się nie da. Proza, którą wolę, którą wolę o wiele bardziej, wręcz brzydzi się mętności, i dlatego proza przeczuwalników (jak S.I. Witkiewicz) wśród sztychów i błysków, jest en masse - powiedziałby on - nieznośna. I choć filozofia i poezja wydają się być głównie o śmierci, pytaniem o naturę natury, to proza leży w temacie śmierci właściwym, ją opisując. Moja matka nie bała się umierania, choć pieściła się, by żyć jak najdłużej. Ojciec bardziej się jej lękał, bo pewności matki były prostsze i twarde, rzekłbym: chłopskie, a ojciec pewności nie miał żadnej, tylko wiedział, że trzeba siodłać wiatr, czyli jak się podobać, co czynił z wdziękiem do końca, podczas gdy matka starać się przestała, gdy lustro jej odpowiedziało, że straciła urodę, czyli że nie warto. Oboje byli egoistami - kto nim nie jest? Czy pobrali się po- 12 Zaułek pokory przez najbardziej błahe swe cechy? Matka głębinnie była dwoista, a o przepastnej, a płytkiej dwoistości ojca wiedziała tyle, że - korzystając z niej - aż się jej bała. Przed skonem mi powiedziała, że całe życie przeżyła w strachu, starsza od niego, kulawa, niedouczona, zaś panowała nad nim, pozwalając mu na bylejakość wewnętrzną, konformizm, wygodę. Przełom pomiędzy szlachetnością a zdradą dokonał się u schyłku wojny, mówiła, gdy ojciec nagie swe, młode, czyste ciało przyoblekł w jaszczurcza gadzią skórkę, bo mogła go owa, tylko owa, przez nową okupację przenieść. Tyle, że jej zawierzył. Co nosi nazwę Ukąszenia. To znaczy, tak nazwał przejście sporej części inteligentów polskich w szańce i cmentarze komunizmu Miłosz, ze swoim łącznie. Uką-szenie kłami dia-matu, dialektycznego materializmu, zatrucie jadem teorii, uwierzenie w nią. Z czego prześmie-wają się praktycy łagru tacy, jak Herling-Grudziński, że żadne to ukąszenie, żadne uwierzenie, tylko podłość po prostu wobec nowej brutalności. A przecież. W samej swej podłości można też się zakochać, jak zafascynować brzydotą. Mój ojciec dał się ukąsić, ale czy rozumiał, co go gryzie? Nie był, do końca nie był w pełni intelektualny, nie znał się na filozofii. Miłosz owszem. Aby dać się ukąsić z przyjemnością, trzeba mieć kantowskie odchylenie, wierzyć w racjonalność racjonalności, albo heglowskie, wierzyć w racjonalność racjonalności podawanej, co wraz z gazetą i niejasnymi słowami Kanta o połaci moralnej w człowieku, i niebie gwiaździstym Ukąszenie 13 nad nim (a co, gdy się zachmurzyło?) upraszcza egzystencję, eliminując z niej zagadkowość. Ojciec, tak, był-by za wątpiącym sceptycyzmem Schopenhauera, nazwanym przez entuzjastów jasności - pesymizmem. Owszem, dali się pokąsać. Nie ma racji Herling-Grudziń-ski, który zaznał kloacznej ohydy łagrów, gdzie dialekty-ka sprowadza się do elementariów: umrę z głodu czy z zimna. Filozofuj tu! Toteż można w obozie śmierci znaleźć sam biologizm, lub samego Boga w sobie, i zapomnieć, że ów Bóg jest Bogiem śmierci. Raz jeszcze podzielić świat na duchowe i fizyczne, dobre i złe, białe i czarne, złoczynne i przepraszające. Znałem w Paryżu młodą utalentowaną pisarkę, delikatną i ładniutką, która opowiedziała mi, jak to z fascynacją spółkuje z paskudnym fizycznie i etycznie obrzydliwym pisarzem, uprawiaj ącym bezczelną autopromocj ę i udaj ącym rewolucyj-nego lewaka (a więc moralistę), bo ma talent. Ów pisarz miał szklane oko, i stałą zżółkła pianę w kącie ust, i popsute zęby. Dlaczego? zapytałem zdumiony, dlaczego? Dlaczego to piszę? Dlaczego to robili? Dlaczego wycią-gnęli rękę, tę z piórem, pod paszczę węża? Czy nie widzieli śliskiej obrzydliwości jego cieniuchnego języka, rozdwojonego w widełki do obmacywania świata? Jego nieczułych zimnych oczu? Łusek? Temperatury? Czy nie widzieli, jak język wysuwa się i wsuwa w tej kamiennej płytkiej wężowej głowie przez nieruchomą szparkę, i nie powoduje zmiany wyrazu gadziego pyska? O, ja myślę, że z wszystkiego, co ludzkość sobie wymyśliła, komunizm 14 Zaułek pokory ustrojem byłnajbardziej kryminalnym. Oczywiście, zaraz po chrześcijaństwie. Chrześcijanie wymordowali pół globu (Zachód), a usiłowali wymordować drugie pół (Wschód), i chrześcijaństwo wydało z siebie kolonizację, zbrodnię w czasie może najdotkliwszą poprzez jej bezpowrotne spustoszenia. Chrześcijaństwo u władzy było przez tysiąc lat haniebne, bo działające z precyzyjną dokładnością odwrotnie do pierwszego kanonu swych Jezusowych zasad. Nie zabijaj. Nie czyń bliźniemu swemu co tobie niemiłe. Nawet Wizygoci, którzy Rzym zdobyli w 476 roku, byli chrześcijanami. Ukąszenie, rozdwojenie, zakłamanie, odwrotność. Teorie wprowadzane w życie? Nie. Teorie wprowadzane w teoretyczność, zaś życie niezgodnych mordowane. Próby edukacji dzieci w nowym kłamstwie, pokazywanym jako jedyna prawda. Mój ojciec milczał wobec mnie. Jak mógł dać się pokąsać, czyli uwierzyć? Po pięciu latach w AK, we Lwowie i redagowaniu BiPu - biuletynu informacji? Że przegrał wojnę? Że zdrada Zachodu wobec Polski, jawna, zimna, obojętna zdrada odsłoniła prawdziwą twarz kapitalizmu? Że umęczenie wojną? Młodość, chęć życia, kochanie się, stawanie się, bycie? Że talent, bo przecież miał już książeczkę w zanadrzu, i wiedział o niej, że jest dobra? Pod upozowa-nym a szczerym, kulturalnym a pożegnalnym, smutnym i nostalgicznym, kapitulującym, sennym tytułem, „Ostatnia Europa”? NKWD zapakowało mojego dziadka, ojca ojca, na lorę, i dopiero na rok przed śmiercią mojego ojca doszła do nas relacja, jak dziadek umarł Ukąszenie 15 w bydlęcym wagonie pociągu wiozącego go na Sybir; ale gdzie, nie wiadomo, na wysokości jakiej stacji, i gdzie go psy stepowe zżarły To wszystko razem
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.