ďťż

- Twój Terry rzeczywiście odbiega od normy...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Nie zauważyła ironii, lecz skorzystała z dwuznaczności. - Tak, rzeczywiście jest homoseksualistą - odparła. Kiedy znów jechali samochodem przez ponure uliczki Kilburn, Aleksander usiłował skusić Dolores do poddania się próbie, która mogłaby umożliwić mu wykrycie dalszych związków między jej erotyzmem i erotyzmem Terry'ego i Eli. - A może spędzimy razem noc? Tego jeszcze nie robiliśmy. - Tak, tego nie robiliśmy - odpowiedziała spokojnie. - A więc za tydzień? - powiedział, wymierzając ten żart przeciw sobie. I poczuł, jak bardzo ją kocha za wspaniałomyślność wszystkich jej instynktownych reakcji. Wiedział, że chętnie podda się każdej próbie. Dolores jednak przybrała ton osoby praktycznej. Jej angielszczyzna stała się powściągliwa. - Za tydzień albo za dwa, jeśli okoliczności pozwolą. Ale nie później niż dwudziestego trzeciego kwietnia. Aleksander odgadł natychmiast, co oznacza ta data. Małżeńskie tabu miało powrócić do domu. Ze "stolicy". Tak, mógł sobie świetnie wyobrazić tę południowoamerykańską ekstrawagancję z kamieni i szkła: la capital. 2 Chcąc stworzyć podobną iluzję przestrzeni otaczającej jego samego, Aleksander był zmuszony coś wymyślić: wymyślił komandora Kraba. Dolores, jak dotąd, wypełniała lukę między ich własną wyizolowaną rzeczywistością i rzeczywistością innych ludzi, zaznajamiając Aleksandra z Terrym, Elą i kochankiem Eli, i z mężem Eli. Znajomość była oczywiście nie bezpośrednia, lecz istnienie tych postaci dawało się udowodnić w granicach dotykalnych ścian ich mieszkań. Nadeszła już pora, by Aleksander wprowadził na ich scenę jedną ze swych własnych kukiełek; zdecydował się na osobę komandora - postać, której można było nadać giętkość i rozciągliwość gumowej zabawki. Psycholog mógłby niewątpliwie uznać ten akurat wybór wysoce znaczący: komandor w anegdotach Aleksandra reprezentował jak gdyby utajony obraz jego własnego szpiegowskiego "ja". Komandor Krab posiadał bowiem wszystkie popularne akcesoria zawodu tajnego agenta; był to słynny niegdyś oficer wywiadu, obecnie emerytowany, który jeszcze podejmował się różnych karkołomnych zadań dla wspomożenia ukochanej starej ojczyzny. Tak się złożyło, że hobby Kraba w okresie wojennym stanowiły wynalazki, i to dość specyficznego rodzaju. Ponadto pasjami lubił się przebierać, a ten dodatek miał specjalny smaczek, który Dolores umiała ocenić. Również na jej użytek Aleksander rozmyślnie wyjaskrawiał element fantastyczny w pracy wywiadowczej Kraba. To miało zaspokoić jej cudzoziemskie wyobrażenia o ekscentrycznych Brytyjczykach: komandor Krab był właśnie takim typem, który mógł zachowywać się jak osioł, kiedy nad głową wisiało niebezpieczeństwo. Dolores przysłuchiwała się tym wszystkim zwariowanym bujdom i wynagradzała go zaśmiewając się do rozpuku, a gdy ją coś rozbawiło, prowadziła samochód kapryśnie i nieostrożnie. - Opowiedz mi jeszcze raz o Krabie w chmurach, proszę cię, Aleksandrze
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.